Na wstępie chciałabym zaprosić na moje stare blogi, zarówno tych, którzy jeszcze ich nie znają, oraz tych, którzy czekają na ich reaktywację.
Nowy rozdział o Fabianie (http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/) już się pojawił.
Na Niko (http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/) postaram się napisać coś jutro.
Tymczasem zapraszam na nowy u Andrzejka :D
...
Jednak nie to było powodem, dla którego ani raz nie widziałam się z Andrzejem. Siatkarz dzwonił, nie odbierałam. Pisał, nie dostawał odpowiedzi. Kilka razy był nawet u nas w domu. Zamykałam się wtedy w pokoju i nie wychodziłam z niego, aż do dnia następnego. Wyjaśnienie było tylko jedno, nie chciałam się z nim spotkać.
Przez ten krótki czas, w którym zagościł w moim życiu o zbyt wielu rzeczach zaczęłam myśleć inaczej, a niezbyt mi się to podobało. Wolałam być taką Aśką jak na początku.
Czy było mi z tym łatwo? Czasami tak, czasami nie. Przyłapałam się kilkukrotnie na tym, że myślałam o Wronie w innych kategoriach niż dotychczas. Ale umowa była prosta, zresztą sama postawiłam takie, a nie inne warunki. Wmawiałam sobie, że to znajomość taka, jak każda inna, jednak wahałam się czytając codziennie sms-y na dobranoc.
Tak, środkowy codziennie pisał mi kilka miłych słów, które dziwnym sposobem pojawiały się dokładnie w momencie, w którym kładłam się spać. Cholerny zbieg okoliczności, nieprawdaż? Podejrzewałam w tym nawet jakiegoś zaangażowania Włodarczyka. Odrzuciłam w końcu ten pomysł, ponieważ Wrona trafiał nawet, kiedy wyjeżdżali na mecze do Jastrzębia. W końcu Wojtka wtedy w domu nie było. Ucieszyło mnie to, ponieważ wolałam, aby brat pozostał nieświadomy mojego bliższego kontaktu z jego przyjacielem.
6 maja SKRA zakończyła ostatecznie PlusLigę, zajmując tym samym ostatni stopień podium. Oczywiście nie było mnie na meczu, Wojtek wyprosił tylko, abym oglądała go w telewizji. Mecz jak mecz, sport nie budził we mnie większych emocji. Mimo to czułam dumę widząc ukochanego braciszka cieszącego się z osiągniętego sukcesu. Zawodnika z numerem 8 starałam się za wszelką cenę ignorować. W sumie nawet mi się to udało.
W końcu transmisja dobiegła końca i mogłam przełączyć na ulubiony, muzyczny kanał. Wstałam i przeciągnęłam się leniwie. Było po 23. Jako, że Wojtek zapowiedział małą (Mała przy wszystkich zawodnikach SKRY? Bardzo zabawne.) imprezę w domu byłam odpowiedzialna za przygotowanie wszystkiego na czas.
Patrząc na radość, jaka panowała na hali, wcześniej niż na 1 nie zdążą się zjechać.
Postanowiłam więc iść się ogarnąć, uczesać i pomalować. Najpierw jednak chciałam zmyć z siebie cały pot, który zalegał na moim ciele po bieganiu. Przed meczem naszła mnie ochota na mały trening mięśni, wróciłam oczywiście równo z rozpoczęciem, więc odpowiedni czas nadszedł dopiero teraz.
Zadowolona wskoczyłam pod chłodny prysznic i pozwoliłam obyć wodzie całe moje zmęczone ciało. Momentalnie poczułam się lepiej. Stałam tak chwilę i po prostu delektowałam się chłodnymi muśnięciami wody. W końcu sięgnęłam po ulubiony żel i wyszorowałam dokładnie całe ciało, zostawiając na deser włosy. Po skończonej pielęgnacji rozczesałam je i pozostawiłam luźno rozpuszczone. Jako, że bardzo je lubiłam i niezbyt często odwiedzałam fryzjera sięgały już do pasa. Podsuszyłam tylko grzywkę, reszcie pozwoliłam schnąć powoli i skręcać się w delikatne fale, które tworzyły się na końcówkach za każdym razem, kiedy poczuły choćby trochę wilgoci. Zazwyczaj niezwykle mnie to denerwowało i nosiłam je spięte. Dziś jednak chciałam wyglądać inaczej.
Po chwili zabrałam się za makijaż. Odstawiłam podkład i zajęłam się tylko oczami. Powieki pokryłam ciemnym cieniem, kącik lekko rozświetliłam, co nadało im efekt większych. Dodatkowo cienia użyłam pod okiem i cmoknęłam z uznaniem. Dokładnie o to chodziło. Starannie narysowałam jeszcze cienką kreskę i mocno wytuszowałam rzęsy. Nie obeszło się oczywiście bez ulubionej, czerwonej szminki, która dodała mi nieco drapieżności. Swój wkład miał też znajdujący się pośrodku dolnej wargi kolczyk, który wręcz uwielbiałam.
Zadowolona z efektu skierowałam się do pokoju i otworzyłam szafę. Przeglądnęłam chyba wszystkie sukienki, jakie znajdowały się w szafie. Ani jedna nie przykuła mojej uwagi, toteż wyciągnęłam coś zupełnie innego.
Z uśmiechem założyłam zestaw. Był wręcz idealny, dokładnie taki jak potrzebowałam.
Około 24 zeszłam na dół i dołożyłam na stół potrzebne rzeczy. Włodarczyk kupił ogromną ilość ciastek, chrupek i innych niezdrowych rzeczy. Wszystko ładnie ułożyłam i po środku postawiłam pięć wielkich misek z sałatką z kurczaka gyros. Coś, czym siatkarze na pewno nie pogardzą, ponieważ zawierało mięso.
Tak jak przewidziałam, zawodnicy zaczęli się pojawiać dopiero koło 1. Na szczęście dla mnie w domu najpierw zagościł Wojtek i zwolnił mnie z przykrego (przynajmniej dla mnie) obowiązku witania wszystkich w drzwiach. Zaszyłam się w kuchni i przygotowywałam herbaty, kawy i inne rzeczy, które zażyczyli sobie goście. Mniej więcej po półgodzinie wyszłam w końcu i ogarnęłam pokój wzrokiem. Prócz siatkarzy pojawiły się ich partnerki. Ludzi było więc od groma, co trochę mnie uspokoiło. Mogłam się gdzieś zaszyć i spróbować zostać niezauważona. Dodatkowym atutem był fakt, iż jedynym źródłem światła był telewizor, z którego głośno płynęła muzyka. Większość szalała już pośrodku parkietu, którego stworzyłam odsuwając meble pod ściany. Wielki salon, to jednak duży plus przy takich imprezach.
Niezauważalnie czmychnęłam w kierunku sofy stojącej zaraz przy wejściu do pokoju. Była oddalona od innych i co najważniejsze, pusta. Usadowiłam się na niej wygodnie i założyłam nogę na nogę. Przymknęłam oczy i westchnęłam. Szykowała się męcząca noc.
- Będziesz tutaj tak siedziała? - Usłyszałam czyjś głos i poczułam, jak kanapa ugina się pod dodatkowym ciężarem.
- Tak. - Mruknęłam i niechętnie uchyliłam powieki. Obok mnie siedział Karol Kłos i przypatrywał mi się z zainteresowaniem.
- Mogę o coś zapytać? - Zapytał poważnie.
- Skoro musisz.
- Napijesz się ze mną? - Zapytał z chytrym uśmieszkiem. Parsknęłam śmiechem, widząc jak wyciąga zza pleców dwa kieliszki i butelkę mojego ulubionego wina.
- Włodarczyk Cię przysłał? - Odszukałam wzrokiem brata i momentalnie nabrałam pewności, że to jego sprawka. Zerkał co chwilę w moją stronę.
- Nieeee. - Próbował wybrnąć z sytuacji, jednak nie bardzo mu to wyszło.
- Lej i nie gadaj. - Posłałam mi nikły uśmiech, a siatkarz od razu zabrał się za rozlewanie czerwonego napoju. Po minucie lampka znajdowała się w mojej dłoni i mogłam skosztować ulubionego trunku. - Dzięki.
- A nie ma za co. - Oparł się obok. - Cóż tak siedzisz sama?
- A z kim mam siedzieć. - Zdziwiłam się.
- No nie wiem... - Popatrzył na mnie znacząco, a ja odwróciłam wzrok. Wrona na pewno mu coś powiedział.
- Karol, daj dziewczynie spokój! - Nagle obok nas pojawiła się nieznana mi, wysoka blondynka.
- Przecież nic nie robię. - Jęknął wstając.
- Dobra, dobra. Jak zawsze. - Pchnęła go w kierunku bawiących się. - Spadaj stąd.
Kłos mruknął coś pod nosem i zniknął w tłumie, a ja parsknęłam. Dziewczyna była strasznie władcza. Słysząc mój śmiech odwróciła się i obdarzyła mnie przyjaznym uśmiechem.
- Ola jestem. - Przysiadła się. - Dziewczyna tego pacana, za którego przepraszam. Zawsze pcha się tam, gdzie go nie potrzeba.
- Nie ma problemu. - Zapewniłam. - Przynajmniej mam wino. - Uniosłam kieliszek ku górze i upiłam trochę.
- Fakt, czasem się do czegoś przydaje. - Zaśmiała się. - Idę go pilnować dalej.
- Jasne. - Popatrzyłam jak wstaje. - A tak w ogóle, to Aśka jestem.
- Wiem, Włodi mówił. - Puściła mi oczko i zniknęła w tłumie.
Siedziałam dłuższą chwilę sama. O dziwo jakoś uniknęłam konfrontacji z Wroną, ba nawet nie mignął mi przed nosem, co szczerze mówiąc trochę mnie zaciekawiło. Sądziłam, że będzie chciał porozmawiać. Mimo głośnej muzyki poczułam jak kleją mi się oczy. Nie wiem nawet czym się tak zmęczyłam. Gdzieś koło 3 ktoś postanowił dotrzymać mi towarzystwa.
- Nie śpij, bo Cię ukradną. - Zaśmiał się lekko już wstawiony Wojtek.
- Braciszku, odstaw to już. - Wskazałam na trzymaną przez niego puszkę piwa.
- E tam, jak szaleć to szaleć. - Zmierzył mnie wzrokiem. - A Ty co taka ledwo żywa?
- Spać mi się chce. - Mruknęłam.
- Tak jak Wronie. - Zaśmiał się, a ja posłałam mu krzywe spojrzenie. - Idź się połóż, dam radę sam.
- Taki właśnie miałam zamiar. - Wstałam i przeciągnęłam się lekko.
- Dobranoc. - Krzyknął Wojtek i pobiegł w kierunku Olivii.
W korytarzu ściągnęłam buty i boso podreptałam na górę. Już przed wejściem do sypialni mogłam odetchnąć, odgłosy imprezy aż tutaj nie dochodziły. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W pokoju było dość jasno, dzięki światłu księżyca, które wpadało przez balkon i okna. Buty rzuciłam w kąt i z szafy wyciągnęłam świeżą bieliznę służącą mi za pidżamkę.
Od razu potruchtałam do łazienki i odświeżyłam się lekko.
Po kilku minutach byłam już gotowa. Przymknęłam lekko drzwi balkonowe i rzuciłam się na łóżko. Zamknęłam od razu oczy i zakopałam się pod pościelą.
Już prawie spałam, kiedy zorientowałam się, że ktoś siada na moim łóżku. Poderwałam się gwałtownie i opanowałam narastający w gardle krzyk.
- Spokojnie, to tylko ja. - Zaśmiał się Wrona.
- Jesteś nienormalny! - Krzyknęłam i opadłam z powrotem na poduszkę. - Prawie dostałam zawału.
- Nic Ci nie zrobię. - Mruknął i ułożył się obok mnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z faktu, iż ma na sobie tylko bokserki.
- Co robisz? - Zapytałam oburzona.
- No leżę. - Udawał głupiego. - Nie widać?
- Wrona, to moje łóżko. - Usiadłam i założyłam ręce na piersiach.
- To dziś się ze mną podzielisz. - Poruszył zabawnie brwiami i także się podniósł.
- Nie. - Powiedziałam twardo i rzuciłam mu wyzywające spojrzenie.
- Oj no nie kłóć się. - Przewrócił oczyma i pociągnął mnie tak, że jakimś sposobem znalazłam się pod nim. - Nigdy nie narzekałaś. - Przejechał nosem po mojej szyi, a ja poczułam nagły przypływ podniecenia. Brakowało mi tego.
- Teraz mówisz z sensem. - Przyciągnęłam jego usta do swoich i pozwoliłam mu na zajęcie się moim ciałem przez najbliższą godzinę.
...
No także tego
W sumie to tak średnio mi się podoba...
Nie wiem czemu :/
Oceńcie sami ;)
CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Serio, to bardzo pomaga!
Do następnego ;*
~DarkFace
Pierwsza!!! Zaklepuje :D
OdpowiedzUsuńMnie tam się podoba bardzo, bardzo bardzo :D no ale co się dziwić? Każdy twój rozdział jest genialny (i wcale się nie podlizuje, pisze co myślę :D)
UsuńNo to ten... Aśka i Wrona muszą być razem i bez gadania. Jak nie lubię, żeby było zbyt słodko w opowiadaniach, tak tu musi być tak, że aż żygne tęczą :D XD
Oni mi cholernie do siebie pasują :D nie wiem dlaczego...
Kocham, ściskam i całuje :* :* :*
jej dziękuję ;*
Usuńpocieszyłaś mnie tymi słowami ;)
coś czuję że Władek ich nakryje...
OdpowiedzUsuńciuwa.
serio, mam chore przypuszczenia.
I teraz myślę albo raczej mam nadzieje, że zrobisz nam niespodzianke i dodasz jutro nastepnego. Uwielbiam Twojego Andrzejka.
OdpowiedzUsuńMi tam się baardzo podoba ten rozdział! :D Z resztą, jak każdy inny.. :D
OdpowiedzUsuńMam jakieś dziwne przeczucie, że ktoś ich nakryjee.. Czyżby Włodziu?? :D
Asia i Andrzej muszą być razem! *.* widać jak ich do siebie ciągnie *.*
Czekam na następny!! :** Weny! :*
Władek wparuje rankiem pewnie wyda się ta zwieje będzie jej szukać Andrzej a na końcu Happy End ?
OdpowiedzUsuńJa się boję, że Ty coś odwalisz.. nie wiem co.
OdpowiedzUsuńps. demoralizacji ciag dalszy - > http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/ 16 !
pss. ja przepraszam, ale naprawde moj czas jest tak zajebiscie ograniczony, ja nadrobie fabiana i nico.. ale po sesji, dobrze? :(
No nieźle się dzieje :D Aśka unika Wrony, bo boi się, ze się zaangazuje, ale chcąc nie chcąc, do tego ten ich cały układ zmierza, a Wrona jak widać, nie daje o sobie zapomnieć. I bardzo dobrze! Chciałabym zeby Asia sie przemogła i stworzyła z Andzrejem normalny związek <3 Ale do tego pewnie daleka droga ..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
wrona w tym wydaniu jest idealny! czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam bloga, jest ideealny, tak samo jak Wrona tutaj :D Przyznam się do jednego, zawsze zapominałam jak na imię ma tutaj główna bohaterka :D Aśka, musze to zapamietac :D
OdpowiedzUsuń