wtorek, 30 czerwca 2015

Szalona ja.

Tak wiem, mam z głową.
W każdym razie zapraszam.
http://mojwlasnylos.blogspot.com/
~DF

Informacja.

Z racji tego, iż chwyciło mnie jakieś choróbsko i mam po 39 stopni gorączki nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, ponieważ piszę na bieżąco i z nowego mam ze trzy linijki? 
Proszę więc o wyrozumiałość, postaram się napisać coś albo dziś wieczorem, albo jutro. Dziękuję, że czekacie <3

Pozdrawiam

~DF.

piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 10.

Jako iż troszeczkę boję się o swoje życie ("A na przykład nowości u Wrony do diabła! czekam i czekam i sie chyba nie doczekam. Zobaczysz, znajdę Cię i posadzę przed komputerem bez jedzenia i picia i każę pisac coś specjalnie for mi :D Ale to żadna groźba, broń Boże ^^ Ostrzeżenie przyjacielskie tylko! ") dedykuję ten rozdział bardzo NIECIERPLIWEJ Agnieszce <3
PS. Liczę na BARDZO szybki rewanżyk u Cb, też nas ostatnio kochana zaniedbujesz... :/

...

Czas mijał nam zdecydowanie za szybko i wakacje powoli zbliżały się do końca. Już za kilka dni Wrona miał się stawić w Spale, a ja cóż, teoretycznie powinnam zacząć pracę. Dlaczego tylko teoretycznie? Powodem było to, iż nikt się ze mną w tej sprawie nie skontaktował. Troszkę mnie to martwiło, toteż postanowiłam, że skontaktuję się z PZPS-em zaraz po powrocie.
Każdy dzień był pełen wrażeń, dużo zwiedzaliśmy, popołudniami okupowaliśmy plaże i pływaliśmy. Plusem zagranicznym wypadów jest ograniczona ilość pojawiających się wszędzie fanów. Tutaj takie przypadki zdarzały się sporadycznie. 
Chodziłam wiecznie niewyspana, co bardzo dziwiło Wojtka. W końcu na wakacjach powinnam wypoczywać prawda? Niech spróbuje spędzić noc w jednym pokoju ze swoim przyjacielem, to przekona się, że wcale nie jest to takie możliwe. Chociaż... Nie, lepiej niech nie próbuje. 
Piątkowego poranka obudziłam się z dziwnym uczuciem. Ledwo otworzyłam oczy i musiałam biec do łazienki, w której oczyściłam żołądek w bardzo niemiły sposób. Z jękiem spuściłam w muszli wodę i zaczęłam myć zęby. Czyżby grypa? Albo... Nie, wolę o tym nawet nie myśleć. Miesiączki miałam regularnie. To niemożliwe. 
- Wszystko okej? - Zapytał zatroskany Andrzej, który pojawił się w łazience zaraz za mną. Kiwnęłam słabo głową i kontynuowałam czynność. - Zrobić Ci coś do jedzenia?
- Nie. - Mruknęłam po chwili wycierając twarz.
- Coś do picia?
- Wrona, proszę. - Popatrzyłam na niego krzywo. - Nic nie chcę. Daj spokój.
- Pomartwić się nie można? - Zapytał podchodząc bliżej Objął mnie delikatnie w pasie i pocałował w skroń.
- Nie. - Odepchnęłam go i popatrzyłam mu w oczy. - A teraz z łaski swojej opuść to pomieszczenie, chce się umyć.
Środkowy zmierzył mnie wzrokiem z lekką konsternacją na twarzy i skierował się w kierunku drzwi. Zatrzasnął je za sobą i pozostawił mnie samą. Prychnęłam pod nosem i weszłam pod chłodną wodę, która powoli spływała po moim lekko obolałym ciele. Wspominałam już, że Wrona potrafi być w łóżku cholernie niedelikatny? Nie? W takim razie wspominam.
Po chwili mój dziwny stan został wyjaśniony. Westchnęłam cicho obserwując spływającą po moich nogach lekko zabarwioną na kolor czerwony wodę. Jeszcze tego mi na koniec wyjazdu brakowało...
Mrucząc pod nosem umyłam się ulubionym, kakaowym żelem. Włosy przejechałam niedbale truskawkowym szamponem i wyszłam z łazienki owinięta jedynie ręcznikiem.
Nie spojrzałam nawet na siatkarza, który śledził mnie wzrokiem popijając w salonie kawę. Kątem oka zauważyłam jedynie, że zdążył już się ubrać. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
Zamknęłam się w pokoju i przeszukałam dokładnie torbę. Szybko znalazłam to, czego potrzebowałam i założyłam tampon. Pływać nie zamierzałam, ale bardziej komfortowo czułam się bez niewygodnych podpasek. 
Wytarłam się dokładnie i stanęłam przed lustrem. Jęknęłam widząc podkrążone oczy i zabrałam się za robienie makijażu. Liczyłam na to, że chociaż trochę poprawi on mój wygląd. Chociaż przy panujących tutaj upałach nie mogłam przesadzać, wszystko spłynęło by po mojej twarzy bardzo szybko. Moim jedynym ratunkiem był korektor, o podkładzie mowy nie było.
Następnie rozczesałam włosy i wyciągnęłam z szafy coś odpowiedniego do pasującego za oknem upału.


Czując na plecach ciut za długie już włosy postanowiłam coś z nimi zrobić. Teraz, dzięki temu, że były wilgotne w przyjemny sposób chodziły plecy, jednak wiedziałam, co będzie po godzinie spędzonej na zewnątrz. 
Byłabym pewnie gotowa wyrwać je sobie wszystkie, jedynie po to, aby nie czuć na karku tak wielkiego gorąca. Chwilę zastanowiłam się nad tym, co chcę zrobić i wykonałam fryzurę.


Po 30 minutach wyszłam z sypialni i zrobiłam sobie lekkie śniadanie, które postanowiłam skonsumować na balkonie. Dzięki cieniowi, jaki zapewniał budynek i lekkiemu wiaterkowi temperatura była znośna. Patrzyłam na znajdującą się zaraz obok hotelu plażę i podziwiałam widok spienionych fal, których cichy szum docierał aż tutaj. Uśmiechnęłam się delikatnie, zawsze kochałam ten dźwięk. 

Z posiłkiem poradziłam sobie w miarę szybko i wróciłam do apartamentu w nieco lepszym nastroju. Spakowałam torbę i spojrzałam na zegarek. Było po 9, a z Włodarczykiem byliśmy umówieni o wpół do 10. Nie oglądając się za siebie wyszłam i podreptałam szybko na plażę. 
Na jej skraju ściągnęłam sandałki i rozpoczęłam wędrówkę po prażącym już piasku. Odszukałam wynajęte wcześniej leżaki i rozłożyłam sobie parasol. Nie chciałam się opalać, a raczej nie bardzo mogłam. Kiepsko jak na ostatni dzień, no ale cóż poradzić. Takie życie.
Po dosłownie kilku minutach dołączył do mnie brat w towarzystwie Olivii. Trochę zawiodłam się nie widząc z nimi Andrzeja. Nie zamierzałam się tym jednak przejmować. Mój wzrok przyciągnął znajdujący się nieopodal bar.
- Oli, chcesz się czegoś napić? - Zapytałam dziewczynę. 
- W sumie czemu nie. - Uśmiechnęła się przyjaźnie i otrzepała ciało z piasku.
Wspólnie dotarłyśmy do celu i zamówiłyśmy orzeźwiające drinki. Właśnie tego potrzebowałam. Kręcąc w szklaneczce rurką przyglądałam się bawiącym się dzieciom. 
- Długo ze sobą jesteście? - Odezwała się niespodziewanie Conte, a ja z wrażenia zakrztusiłam się słodkim napojem.
- Proszę?
- No z Wroną. - Przewróciła oczami. - Przecież widzę, co się dzieje.
- Nie jesteśmy ze sobą. - Odparłam powoli dokładnie się jej przyglądając. 
- Oj daj spokój, to widać. - Zaśmiała się cicho. - Nie okłamuj mnie.
- Serio, nie jesteśmy ze sobą. - Mruknęłam zrezygnowana.
- Ale coś między Wami jest. - Była niezwykle usatysfakcjonowana. 
- Wojtek wie? - Oby nie, oby nie, oby nie.
- Coś tam wspomina, że fajnie by było, gdybyście coś tego... No wiesz. - Poruszyła zabawnie brwiami. 
- Świetnie. - Podsumowałam z krzywym uśmiechem. 
Porozmawiałam z dziewczyną brata jeszcze chwilę, po czym brunetka wróciła do swojego mężczyzny. 
Ja postanowiłam jeszcze zostać. Nie żałowałam, barmani w Ameryce to wielkie ciacha! Już po chwili miałam z kim pożartować, czy może raczej poflirtować? Zwał jak zwał, ważne, że było miło.

Do towarzystwa, które grono zaszczycił już Andrzej W. wróciłam dopiero po godzinie. Byłam uśmiechnięta od ucha do ucha i żałowałam w duchu, że nie zdecydowałam się na taką rozrywkę już wcześniej. Miałabym z kim pobawić się na imprezach, które znaleźć można było co wieczór za każdym zakrętem. Nie żebyśmy kilka razy nie szaleli, ale z chłopakami to nie to samo. Zawsze lepiej iść samemu, niezapomniane wrażenia gwarantowane. 
Ułożyłam się wygodnie na wybranym wcześniej miejscu i zabrałam się za czytanie jakiejś gazetki. Czułam na sobie przesycony pretensjami wzrok środkowego, jednak nie bardzo się tym przejmowałam. Dopóki w pobliżu był Włodi, nic mi nie groziło. Miałam szczęście, że przez cały dzień nie zostaliśmy na dłużej sami. 
Mimo wyraźnego zadziwienia pary, co chwilę sobie z Wroną docinaliśmy. Jak nie ja, to on. Po prostu ciągle. Problem pojawił się dopiero, kiedy brat wraz z dziewczyną postanowili wybrać się na wieczorny spacer, a ja wraz z Andrzejem zostałam zmuszona do powrotu do hotelu, ponieważ jak to określił Wojtek "wyglądasz na ledwo żywą".
Faktycznie rozbolał mnie brzuch. Mimo to całą winę zrzuciłam na środkowego, przez którego zarwałam kolejną noc. Popatrzyłam na niego z chęcią mordu w oczach i pozbierałam rzeczy. Torbę zarzuciłam na ramię i ruszyłam do hotelu. 
Drogę pokonaliśmy w ciszy, bez docinek. Wiedziałam co to oznacza, w pokoju będę miała przerąbane. Siatkarz załatwiał takie sprawy tylko w jeden sposób, zazwyczaj kończyło się to w łóżku. Niestety kochany, nie tym razem.
Nie myliłam się, zresztą jak zwykle. Do apartamentu dostałam się jeszcze swobodnie, jednak ledwo przekroczyłam próg sypialni, a zostałam pchnięta na ścianę. Torba wylądowała w kącie. Poczułam usta Wrony na szyi, a jego spragnione dłonie na talii.
- Opanuj się! - Próbowałam się bezskutecznie uwolnić.
- Ani mi się śni. - Zaśmiał się cicho ściągając moją koszulkę. - Dobrze się bawiłaś z tym barmanem? - Spojrzał mi w twarz.
- Przeszkadzało? - Zapytałam słodko.
- Jak cholera. - Przyznał przygryzając moje ucho.
- Peszek. - Przewróciłam oczami kiedy zaczął rozpinać moje spodenki. A co mi tam, podkręcę go troszeczkę. 
- Nie podobało mi się to. - Przyssał się do mnie w momencie. Przygryzłam jego nachalne usta odrobinkę zbyt mocno. Nie żeby to było specjalnie... Jęknął ocierając kropelkę krwi. - A za co to?
- Pamiętaj. - Włożyłam dłoń pod jego ubrania i przejechałam palcem wzdłuż jego brzucha. - To tylko układ. Zazdrość niezbyt mile widziana. - Zagryzłam delikatnie dolną wargę i przekrzywiłam głowę.
- Kobieto, co Ty ze mną robisz? - Zrzucił koszulkę i podciągnął mnie tak, bym oplotła go nogami w pasie. Przyglądałam się temu rozbawiona. - Coś Cię bawi? - Przejechał nosem po moim policzku i zaczął powoli sunąć dłońmi w górę moich gołych ud. Wiedziałam gdzie zmierza, toteż postanowiłam zareagować. Później byłoby to okropnie trudne. Jego palce potrafiły czynić cuda.
- Nic z tego. - Wyswobodziłam się jakoś i stanęłam obok niego.
- Ale dlaczego? - Zapytał zdezorientowany. 
- Mam okres. - Odpowiedziałam zakładając z powrotem spodnie. - Także żegnam. 
Otworzyłam drzwi i siłą wypchnęłam go za nie. Do rąk wcisnęłam mu jeszcze koszulkę i zatrzasnęłam je szybko. Przekręciłam klucz i oparłam się o nie z uśmiechem. 
- To niesprawiedliwe. - Usłyszałam jak mruczy za drzwiami.
Była dopiero 20, ale postanowiłam już się położyć. Całe szczęście, że z sypialni nie miałam tak daleko do łazienki. Nie groziło mi spotkanie z napaleńcem, chociaż ryzyko istniało zawsze. 
Po szybkim prysznicu ułożyłam się wygodnie na wielkim łóżku. Tęskniłam już za tym, że mogę się swobodnie rozwalić i nikt nie oskarży mnie o zajmowanie zbyt dużej przestrzeni. Bezczelność, no po prostu chamstwo. 
Po raz pierwszy na zakończonych już prawie wakacjach zasnęłam samotnie. Odpoczynek ostatniej nocy, może nie zdziała cuda, ale zawsze to coś. W domu wyśpię się na pewno.

...

Przepraszam za to coś wyżej... Zupełnie nie mam humoru :/
Jestem mega zmęczona (tak wiem, zakończenie roku, a ja tak narzekam)
Do tego dzisiejsze dwa mecze... Porażka
Kuraś, wracaj!
Na miły wieczór (a raczej noc) przesyłam Wam Endrju i Włodeczka.
Tacy oni piękni *.*

CZYTAM + KOMENTUJĘ = MOTYWUJĘ



poniedziałek, 22 czerwca 2015

Zaproszenie.

Korzystając z okazji chciałabym zaprosić serdecznie na dwa nowe blogi mojego autorstwa.

Zbigniew Bartman i Emilia Komanowska ~ http://ukryci.blogspot.com/

Bracia Penchev i Viktoria Morawa ~ http://przeznaczony.blogspot.com/

oraz dwa starsze 

Fabian Drzyzga i Izabella Kowal ~ http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/

Nikolay Penchev i Zuzanna Drzyzga ~ http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/


Nowy rozdział tutaj pod koniec tygodnia ;*
Trzymajcie się <3

~DF

środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 9.

+18!

Rozdział ze specjalną dedykacją dla Win. i Em. 
Podejmuję Wasze wyzwanie <3

Jedyny rozdział z gifami (na tym blogu), za demoralizację przepraszam,
to wina tych na górze ^.^


...

Po godzinie przygotowywaliśmy się już do lotu. Od pojawienia się Wrony nie wyciągałam słuchawek z uszu i wciskałam ciągle replay. Znęcałam się nad jedną z moich ulubionych piosenek.
W samolocie szybko zajęłam swoje miejsce i oparłam czoło o szybę. Jak na złość moim towarzyszem okazał się Andrzej. Wolałabym szczerze mówiąc kogoś obcego.
Wojtek i Olivia siedzieli kilka rzędów przed nami, więc miałam pewność, że w razie czegoś nas nie usłyszą. Środkowy z wielkim bananem na twarzy opadł na fotel i westchnął. Przewróciłam oczami i wsłuchałam się w tekst utworu.

Two lovers, two forces of love and hate
I pull you, you pull me, we complicate
Unlikely defendants in a lovers' trial
And facing a world in complete denial
From London to Aden, the stage is set
Two cultures in conflict, love under threat *

To był właśnie fragment, za który tak ją uwielbiałam. W jakiś sposób się z nią nawet utożsamiałam. 
Ktoś jednak postanowił przerwać moje rozmyślania. Wrona jak gdyby nigdy nic wyrwał mi z ręki telefon i razem ze słuchawkami położył na małym stoliku przed sobą. Popatrzyłam na niego z uniesionymi brwiami i poczułam jak zalewa mnie złość.
- Co robisz? - Zapytałam cicho przez zęby. Nie mogłam krzyczeć, a wielka szkoda.
- Zmuszam Cię, żebyś ze mną rozmawiała. - Założył ręce na piersiach. 
- Nie muszę w ogóle z Tobą rozmawiać. - Prychnęłam i odwróciłam głowę w stronę okna.
- Jak chcesz. - Zaśmiał się. - A tyle mógłbym Ci powiedzieć...
- To nie działa. - Rzuciłam naburmuszona.
Chwilę siedzieliśmy w całkowitej ciszy. W końcu rozległ się upragniony komunikat obwieszczający początek naszej długiej podróży.
"Drodzy pasażerowie, prosimy o zapięcie pasów. Startujemy za 5 minut."
Od razu wykonaliśmy polecenie i czekaliśmy niecierpliwie na wylot. Po chwili samolot zaczął się toczyć na pasie startowym, a ja nerwowo przełknęłam ślinę i wbiłam paznokcie w siedzenie. Nie uszło to uwadze chłopaka siedzącego obok.
- Czyżby ktoś bał się latać? - Poruszył zabawnie brwiami, a ja zgromiłam go wzrokiem. - No co?
- Każdy się czegoś boi. - Syknęłam i przymknęłam oczy czując wstrząsy wywołane startem. 
- Racja. - Powiedział miękko. - Ale jestem obok.
- Pocieszające. - Zaśmiałam się nerwowo.
- Spokojnie. - Poczułam jak chwyta moją dłoń.


Otworzyłam zaskoczona powieki i spojrzałam w jego wesołe oczy. Uśmiechał się kojąco i dzięki temu poczułam się odrobinę lepiej. Zmusiłam się, aby unieść kąciki ust w ramach podziękowania.
Ściskałam mocno jego rękę przez następne kilka minut. Kiedy osiągnęliśmy odpowiednią wysokość pozwolono nam odpiąć pasy. Wbiłam się mocniej w fotel, podciągnęłam kolana pod brodę i objęłam się rękoma.
- Nienawidzę tego. - Przyznałam.
- Całkiem przyjemne uczucie. - Zaśmiał się środkowy i odwrócił się lekko w moją stronę.
- Jesteś nienormalny. - Skwitowałam. 
- Dzięki. - Puścił mi buziaka w powietrzu, a ja uderzyłam go lekko w ramię.
W tym momencie podszedł do nas Włodarczyk. Jego mina wskazywała na to, że widział naszą ostatnią wymianę zdań. Świetnie, tego mi brakowało. Jeszcze pomyśli o tym, żeby mnie z nim zeswatać. 
- I jak tam? - Zapytał ostrożnie.
- Cudownie. - Odparł Andrzej. - Super start. - Zerknął w moją stronę i starał się powstrzymać śmiech. Prychnęłam pod nosem i zwróciłam wzrok na brata.
- Tak myślałem. - Zaśmiał się. - Nie zabijcie się tutaj. - Puścił mi oczko.
- Nie obmacujcie się tam. - Wskazałam ręką kierunek, z którego przyszedł.
- Nie bój się, w publicznym miejscy jesteśmy.
- No właśnie! - Podniosłam się lekko. - Już widzę te nagłówki jutrzejszych gazet! "Napalony Wojciech Włodarczyk w samolocie. Kim jest tajemnicza piękność obok?"
- Chyba Ty musiałabyś pisać tą gazetę. - Odparł Wrona, a ja po raz kolejny chciałam zabić go wzrokiem.
- Wiesz... - Zaczął Wojtek. - Zawsze może ukazać się inny tytuł.
- Ciekawe jaki. - Zapytałam.
- "Kim jest cudowna dziewczyna Andrzeja Wrony?" - Środkowy wybuchnął śmiechem słysząc wypowiedź przyjaciela.
Patrzyłam na niego przez chwilę z szeroko otwartymi oczyma i nie mogłam do siebie dopuścić, że naprawdę to powiedział. Nie ma co, solidarność plemników.
Podniosłam rękę i kazałam mu wracać na miejsce. Zrobił to lekko się ociągając, po drodze cały czas zanosił się śmiechem.
"Jak ja wytrzymam na tych wakacjach?"
Szybkim ruchem sięgnęłam po swój telefon i ponownie włączyłam muzykę. Nie miałam ochoty na rozmowę z Andrzejem, który niewątpliwie uzna za najlepszą zabawę robienie sobie ze mnie jaj. Lot będzie trwać "tylko" jakieś 15 godzin, wytrzymam, no nie?
Podkręciłam głośność na max i wyłączyłam się na dłuższą chwilę. Wystarczyło, że przymknęłam oczy i odpłynęłam w płytki sen.

W pewnym momencie poczułam jak ktoś potrząsa moje ramię. Zdezorientowana podniosłam się i spostrzegłam wyczekująco wpatrzonego we mnie Andrzeja.
- Co? - Wrzuciłam telefon to torby i rozciągnęłam ścierpnięte nogi.
- Pytałem, czy nie chcesz czegoś pić.
- A poproszę. - Przetarłam oczy i popatrzyłam na niego. - Ile już lecimy?
- 4 godziny.
- Dopiero? - Jęknęłam. Czas będzie ciągnął mi się niemiłosiernie z tego co widzę.
- Tak. - Uśmiechnął się lekko.
- Super. - Westchnęłam i poprawiłam koszulkę. - Idę do toalety. - Podniosłam się i przecisnęłam obok środkowego. Latanie z takim wielkoludem to nic fajnego wbrew pozorom.
- Nie zgub się. - Mruknął przeczesując włosy. Pozostawił je w tym cudownym nieładzie, który tak mi się podobał.
Odwróciłam się i popukałam po czole, co wywołało śmiech siatkarza. Kręcąc głową udałam się na poszukiwania toalet. Jak się okazało, chwilkę musiałam poczekać, ponieważ utworzyła się już kilkuosobowa kolejka. Stanęłam na jej końcu i spokojnie czekałam na swoją kolej.
Zajęło to dłużej niż sądziłam, ale w końcu się dopchałam. Weszłam do małego pomieszczenia i skorzystałam jak najszybciej z toalety. Poprawiłam jeszcze włosy i wytarłam spod oczu trochę tuszu.
Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i wyszłam. Niestety otworzyłam drzwi zbyt gwałtownie i wpadłam na kogoś z impetem.
- Przepraszam. - Odezwałam się momentalnie. Było mi głupio, że jestem taką niezdarą.
- Lubisz na mnie wpadać, co? - Zaśmiał się Wrona.
- A to Ty. - Dopiero teraz podniosłam wzrok.
- Lepiej trafić nie mogłaś, prawda? - Poruszył zabawnie brwiami.
- Daruj sobie. - Przewróciłam oczami i chciałam go wyminąć, jednak skutecznie mi to uniemożliwił. - Odpuść. - Powiedziałam podnosząc wzrok.
- Dlaczego? - Przycisnął mnie lekko do drzwi, tak że zakryła nas kotara wisząca między przejściem do części siedzącej.
- Bo tam siedzi Wojtek. - Kiwnęłam głową w odpowiednim kierunku.
- I? - Zapytał wpatrzony w moje usta.
- No i to. - Odpowiedziałam cicho. Był zdecydowanie za blisko.
- To nie problem. - Przejechał nosem po moim policzku. - Za bardzo mnie kusisz.
- Opanuj się lepiej. - Przymknęłam oczy i odwróciłam głowę w bok. Całe szczęście, że nikogo nie było obok.
- Szaleństwo jest zdrowe.
Chwycił delikatnie moją twarz i uniósł mój podbródek do góry. Popatrzyłam na niego niechętnie i dostrzegłam w jego oczach niebezpieczny błysk.
"Pan przesadza, Panie Wrona."
Środkowy schylił się powoli i musnął lekko moje usta.


Odpowiedziałam na delikatną pieszczotę i pogłębiłam pocałunek. Po chwili zorientowałam się jednak, gdzie jesteśmy i odepchnęłam go od siebie zdecydowanie. Siatkarz patrzył na mnie z rozbawieniem, a na jego twarzy zakwitł głupkowaty uśmiech. 
- No i co się tak szczerzysz? - Zapytałam.
- Zastanawiam się, kiedy będziesz całkiem moja. - Odparł gładząc mój policzek.
- Nigdy? - Zaśmiałam się. - To tylko umowa.
- Znam Cię. - Odparł odsuwając się. - To kwestia czasu.
- Nigdy nie będziesz mnie znał.


Przemknęłam obok niego szybko i posłałam mu kuszące spojrzenie. Przygryzłam także wargę, która tak magicznie na niego działała. Udało się, upewnił mnie w tym mrużąc lekko oczy.
Wróciłam grzecznie na siedzenie i opadłam na nie wygodnie. Siedziałam z uśmiechem na twarzy i czekałam na powrót towarzysza. Pojawił się chwilkę później i rzucił mi gorące spojrzenie. Zaśmiałam się widząc jego minę. Działałam na niego i to cholernie, brawo dla mnie!
Wrona widząc jak się z niego naśmiewam nachylił się i odgarnął moje włosy na drugie ramię.
- Policzymy się w hotelu. - Pogładził dłonią moje odsłonięte udo.
- Czekam. - Przygryzłam delikatnie płatek jego ucha i z triumfalnym uśmiechem odwróciłam się w stronę okna.

Reszta podróży upłynęła nam w miarę spokojnie. Obejrzałam jakieś dwa filmy, resztę czasu przespałam. Obudziłam się dopiero, kiedy stewardessa komunikowała, że za chwilę będziemy lądować. Byłam zmęczona i widziałam, że Andrzej także. Pochrapywał cicho obok przez cały lot. Pewne było jednak to, że nie odpuści. Na seks zawsze miał siły.
Po dość spokojnym lądowaniu odebraliśmy bagaże, złapaliśmy taksówkę i udaliśmy się do odpowiedniego hotelu. Olivia zasnęła oparta o Wojtka, a ja zerkałam co chwilę na profil Andrzeja siedzącego z przodu. Przyłapał mnie na tym w pewnym momencie i zaśmiał się pod nosem.
Przewróciłam w odpowiedzi oczyma i oparłam się o szybę. Pogoda była rewelacyjna. Słońce prażyło niemiłosiernie, a powietrze było jak dla mnie zbyt suche. Podziękowałam w duchu, że przed ukropem chroni nas klimatyzacja samochodowa i temperatura wewnątrz pojazdu była do zniesienia.
W hotelu zameldowaliśmy się o 18 czasu lokalnego. Wojtek poszedł po klucze do pokoi, a my w trójkę czekaliśmy na niego w przestronnym holu.
- Byliście tutaj już kiedyś? - Odezwała się Olivia, by przerwać ciszę.
- Tylko na meczach. - Odpowiedział grzecznie Wrona.
- Ja nie.
- Serio? - Zapytała zdziwiona. - Nawet jak Wojtek grał w reprezentacji?
- Nie chodzę na mecze. - Zaśmiałam się cicho.
Widziałam szok malujący się na jej twarzy. Nie pytała jednak o więcej, ponieważ obok nas pojawił się Włodarczyk. Wręczył przyjacielowi kluczyk i nacisnął guzik, by przywołać windę.
- A ja? - Zapytałam niezbyt rozumiejąc o co chodzi.
- No... - Zaczął nie patrząc na mnie. - Macie z Andrzejem jeden apartament z dwoma sypialniami.
- Aha. - Kiwnęłam głową na znak zgody.
- Nie będziesz na mnie krzyczeć? - Odwrócił się w moją stronę.
- Nie.
- Nie jesteś zła? - Drążył.
- Nie. - Przewróciłam oczami. - Daj mi spokój, jestem zmęczona. - Ziewnęłam i oparłam się o ścianę.
Wojtek wzruszył ramionami i zapakował nasze walizki do windy, która akurat zjechała na dół. Wsiedliśmy do niej i pojechaliśmy na odpowiednie piętra. Wojtek i Olivia wysiedli na 7, a my z Wroną udaliśmy się na ostatnie, 9 piętro. Kiedy drzwi zamknęły się za bratem i jego dziewczyna środkowy odwrócił się w moją stronę.
- Bardzo jesteś zmęczona? - Zapytał troskliwie.
- Yhm. - Odparłam oparta o ścianę z zamkniętymi oczyma.
- To nie za fajnie. - Zaśmiał się, a ja uchyliłam jedno oko.
- W sensie?
- Wiesz przecież. - Mrugnął, a ja pokręciłam głową.
- Zboczeniec.
Po chwili znajdowaliśmy się już w przestronnym apartamencie. Obeszłam go powoli i obejrzałam. Był utrzymany w jasnej tonacji. Wielki salon, duża łazienka i dwie sypialnie po przeciwległych stronach. Uśmiechnęłam się do siebie i wróciłam do obserwującego mnie Wrony.
- Ty śpisz tam. - Wskazałam mu sypialnię znajdującą się po lewej. - A ja tam. - Kiwnęłam głową w drugą stronę.
Wzięłam do ręki walizkę i czmychnęłam do mojej części. Potrzebowałam prysznica, toteż wyciągnęłam kosmetyczkę i udałam się do łazienki. Ciepła woda trochę przywróciła mnie do życia. Rozczesałam też włosy i zmyłam makijaż. Zadowolona schowałam rzeczy do małej szafki i owinęłam się szczelnie ręcznikiem. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie zabrałam ze sobą nic do ubrania. Skarciłam się za to w myślach i opuściłam pomieszczenie.
Niestety drugi już raz tego dnia wpadłam na Wronę, który parsknął śmiechem widząc mój strój.
- Widzę, że jesteś już gotowa.
- Nawet o tym nie myśl. - Pokiwałam mu palcem przed nosem.
- Oj tam. - Chwycił mnie w pasie i pocałował w policzek.
- Andrzej, proszę. Jestem zmęczona. - Próbowałam mu się wyrwać.
- Zaraz dam Ci spać. - Szepnął w moje ucho i wziął mnie na ręce.
Jedną rękę wsunął pod moje kolana, a drugą ułożył pod moimi plecami.
- Cały wyjazd będzie tak wyglądał? - Jęknęłam chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
- To zależy. - Odpowiedział wchodząc do swojej sypialni.
- Ciekawe od czego.
- Wielu rzeczy. - Postawił mnie na ziemi i uśmiechnął się uroczo.
Westchnęłam i pogodziłam się ze swoim losem.
Środkowy podszedł bliżej, położył dłonie na moich biodrach i zaczął mnie namiętnie całować. Zarzuciłam ręce na jego szyję, a on w odpowiedzi popchnął mnie na ścianę.


Stanęłam na palcach i mocniej się do niego przytuliłam. Dłonie siatkarza błądziły po mojej talii, biodrach. Materiał ręcznika ewidentnie mu przeszkadzał. Tak jak mi przeszkadzała jego koszulka. Przygryzłam lekko jego wargę i szybko ściągnęłam górną część jego garderoby. Chłopak popatrzył na mnie z ogniem w oczach i schylił się, by unieść mnie do góry. Wplotłam palce w jego włosy i ponownie przyciągnęłam jego usta do swoich. Ochoczo na to przystał i zaczął gładzić zewnętrzną część moich nóg. Zadrżałam lekko czując jego dotyk.
Andrzej oderwał nas od ściany i przeniósł niezgrabnie na łóżko. Posadził mnie na nim, a sam uklęknął obok. Złapałam oddech patrząc w jego oczy. Oddychał szybko i wręcz pożerał mnie wzrokiem.
- Przeszkadza mi to. - Mruknął i wsunął palec pod owinięty wokół mnie ręcznik. 
- A mi wręcz przeciwnie. - Podciągnęłam się i ponownie złączyłam nasze usta.
Zadowolony siatkarz mruknął nisko i zerwał ze mnie ręcznik jednym ruchem. Jedną ręką uniósł moją głowę i przeniósł wargi na brzeg mojej żuchwy.


Drugą ułożył na mojej talii i położył mnie zdecydowanie na materacu. Przygryzłam wargę czując jak ustami zaczyna błądzić po mojej szyi. Całował ją powoli, nie omijał ani jednego centymetra.


Jęknęłam cicho czując jak jego dłoń wsuwa się delikatnie między moje nogi. Wbiłam delikatnie paznokcie w jego plecy i uniosłam się lekko, by zacząć całować jego odsłonięte ramię.


Czując jednak jego długie palce, które zaczęły sprawiać mi niezdolną do opisania rozkosz opadłam na poduszki i wygięłam się lekko ku górze. Jego wargi momentalnie odnalazły moje, językiem penetrował wnętrze moich ust.
Byłam strasznie rozpalona. Dłońmi odszukałam paska jego spodni i wyszarpnęłam go niecierpliwie. Zdążyłam jedynie odpiąć guzik jego jeansów, kiedy podciągnął moje ręce nad głowę i przypiął je paskiem do górnej ramy łóżka.
- Co Ty najlepszego wyrabiasz. - Wysapałam wiercąc się pod nim.
- Nic. - Uśmiechnął się i cofnął do tyłu.
Przeciągnął wzrokiem po całym moim ciele i powoli zaczął rozszerzać moje uda.
- Mówiłem Ci już, że jesteś zajebiście seksowna? - Patrzył mi prosto w oczy.
- Jakoś nie bardzo. - Zaśmiałam się czekając na to, co zamierza zrobić.
- Więc jesteś zajebiście seksowna. 
Zgiął mi kolana wpół i rozszerzył moje nogi na całą szerokość. Zgiął się i rozpoczął powolną wędrówkę w dół moich ud, zaczynając od kolan.


Kiedy dotarł do celu krzyknęłam cicho i zagryzłam znowu wargi. Ledwo wytrzymywałam, językiem wyczyniał cuda. Z moich ust wydobywały się ciche jęki. Próbowałam jakoś mu przeszkodzić, jednak trzymał mnie za mocno.
- Wrona, błagam. - Jęknęłam cicho.
- O co? - Zapytał dmuchając lekko na moją kobiecość.
- Rozbieraj się do końca. - Starałam się zacisnąć nogi i zablokować mu dostęp do mojego środka.
- Zachęć mnie jakoś. - Przysunął swoją twarz do mojej i drażnił się ze mną raz po raz przejeżdżając palcem między moimi udami.
- Masz sekundę. - Syknęłam podnosząc głowę i zatrzymując się kilka centymetrów przed jego twarzą. - Rozwiąż mnie i ściągaj te cholerne ciuchy!
- Aleś zadziorna.
Wpił się w moje usta zachłannie i posłusznie rozpiął pasek utrzymujący moje ręce w niezbyt wygodnej pozycji. Momentalnie przewróciłam go na plecy i nerwowo ściągnęłam jego spodnie.
- Lubie Cię taką. - Przyznał chwytając moje biodra.
- A ja Cię nie. - Burknęłam próbując rozebrać go do końca. - Nienawidzę czekać. 
- No co Ty. - Parsknął śmiechem. - Coś Ci nie idzie. - Zauważył po chwili.
- To mi pomóż, bo już nie wytrzymuje! - Krzyknęłam, co wywołało tylko jego głośniejszy śmiech.
Popatrzyłam na niego wściekle i jakimś cudem pozbyłam się ostatniej części jego garderoby. Usatysfakcjonowana opadłam na niego powoli i zadowolona patrzyłam na rozkosz malującą się na jego twarzy. Zatrzymałam się jednak i zaczekałam.
- I co dalej? - Zapytał po chwili.
- Jakiś problem? - Mruknęłam słodko. 
- Aśka... - Ostrzegł i przewrócił nas tak, że leżałam pod nim. - Przesadzasz.
- Ja? - Objęłam go nogami w pasie i oplotłam jego szyję. - Ty nie jesteś lepszy.
Siatkarz pokręcił głową i zaczął się powoli poruszać. Przymknęłam oczy i delektowałam się tą cudowną chwilą. Takie czekanie ma jednak plusy.
Po chwili cała sypialnia rozbrzmiewała głośnymi dźwiękami naszego spełnienia. 

Skończyliśmy dopiero, kiedy na zewnątrz zaczynało robić się ciemno. Leżeliśmy wtuleni w siebie i normowaliśmy oddechy, które w dalszym ciągu były lekko przyśpieszone. 
- Cieszę się, że jesteśmy tutaj razem. - Odezwał się sennym głosem Andrzej.
Odwróciłam lekko głowę i spojrzałam w jego półprzymknięte oczy. Przytulał głowę do mojego ramienia i obejmował mnie w pasie. Czułam się przy nim strasznie malutka.
- Cieszysz się tylko dlatego, że ze sobą sypiamy. - Odpowiedziałam cicho.
- Nieprawda. - Uśmiechnął się delikatnie.
- Prawda. - Odwróciłam wzrok i poczułam lekki smutek. - Nic więcej nas nie łączy.
- Daj spokój. - Westchnął zrezygnowany. - Ja tak nie uważam.
- Jasne. - Przymknęłam oczy. Dziwnie się czułam kiedy uświadomiłam sobie, że pod moimi powiekami zaczynają zbierać się łzy
- Asia. - Poczułam jak unosi się lekko na łokciu. - Popatrz na mnie. - Uchyliłam lekko załzawione oczy i lekko się ociągając zwróciłam twarz w jego stronę. - Nie cieszę się tylko dlatego, rozumiesz? - Pokiwałam lekko głową i posłałam mu delikatny uśmiech.
- Dziękuję. 
- Za co? - Ponownie się do mnie przytulił.
- Za to, że jesteś. - Powiedziałam cicho.
- Zawsze do usług. - Pocałował mnie w policzek i zamknął oczy wzdychając. - Chociaż seks z Tobą to duży plus. - Zażartował.
- Jesteś strasznie niewyżyty! - Zaśmiałam się.
- I Ty się odzywasz? - Parsknął.
Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam gładzić go po ramieniu. 


Wystarczyła krótka chwila i siatkarz zasnął mocno mnie do siebie przyciskając. Chociaż raz czułam się szczęśliwa.
...

* Globus - A Thousand Deaths

Raz jeszcze, wybaczcie mi za demoralizację :/
Przepraszam za błędy
Rozdział jakiś taki długi, ale to chyba przez gify :D

Korzystając z okazji, pragnę Was zaprosić na coś nowego z Bartmanem w roli głównej :)
http://ukryci.blogspot.com/
Em, Win, przykro mi, że nie lubicie blogów z jego udziałem :/

CZYTAM + KOMENTUJĘ = MOTYWUJĘ

Do zobaczenia kochani <3

~DF.

środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 8.

Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Usiadłam gwałtownie i popatrzyłam na śpiącego obok Wronę. Jak widać czyjeś dobijanie nie zrobiło na nim wrażenia. Potrząsnęłam nim lekko, jednak mruknął tylko coś w odpowiedzi i odwrócił się do mnie tyłem. Nie widząc innej możliwości, zakryłam mu usta dłonią, aby w razie czego się nie wydarł i dźgnęłam go w bok.
Otworzył w końcu łaskawie oczy i myśląc, że żartuję przewrócił mnie na plecy chcąc pocałować. Ponownie rozległo się pukanie, toteż zamarł kilka centymetrów od mojej twarzy.
- Asia otwórz, zrobiłem Ci śniadanie. - Dobiegł nas zza drzwi głos Wojtka.
Wrona odskoczył ode mnie i zerwał się na równe nogi. Popatrzył na mnie przerażony nie wiedząc zbytnio co ma zrobić.
- Na balkon! - Rzuciłam cicho, a siatkarz od razu wykonał moje polecenie.
Zamknęłam za nim i otuliłam się dodatkowo kołdrą. W samej bieliźnie bratu nie otworzę. Podbiegłam do drzwi i rozkręciłam klucz dziękując w duchu, że Andrzej wpadł na taki pomysł. Do środka od razu władował się Włodarczyk i postawił mi na biurku tacę z kanapkami. Trochę ich było za dużo jak na mnie samą, no ale Wojtek jakiś czas temu obrał sobie za cel, że mnie podtuczy.
- Dziękuję. - Sięgnęłam po jedną i odgryzłam połowę. Dopiero teraz poczułam jak jestem głodna.
- Coś Cię dziś nie szło z łóżka ściągnąć. - Zaśmiał się, a ja posłałam mu krzywe spojrzenie.
- Zmęczona jestem przez Twoją imprezę. - Odpowiedziałam z pełną buzią.
- Jasne. - Popatrzył na mnie uważnie. - Co to?
Wskazał na czerwony ślad na moim obojczyku. Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem i przejechałam po miejscu delikatnie palcem. Zachowując jedna kamienną twarz wzruszyłam ramionami i zakryłam go włosami.
- Nie wiem, coś mnie musiało ugryźć.
- Nasmaruj to czymś, żeby nie swędziało. - Chyba to łyknął. - Idę na dół ogarnąć Karola, bo trochę przesadził i Olka go zabije.
- Okej. Dzięki za śniadanie! - Krzyknęłam, kiedy zamykał za sobą.
Podirytowana odłożyłam kanapkę i z powrotem zamknęłam pokój na klucz. Podeszłam do drzwi balkonowych i otworzyłam je. Nie czekając, aż siatkarz wyjdzie usiadłam na łóżku i zaczęłam rozplatać warkocz, który zrobiłam jeszcze wczoraj.
Środkowy z uśmiechem usadowił się obok, sięgnął po talerzyk i chciał objąć mnie w pasie. Strąciłam jednak jego rękę i zignorowałam go.
- No co? - Zapytał nie rozumiejąc.
- Nic.
- No przecież widzę. - Kucnął przede mną i chwycił mnie za ramiona.
- To. - Wskazałam na swój obojczyk. - Co to kurwa jest?
- No malinka... - Odpowiedział powoli.
- No właśnie. - Odepchnęłam go i poszłam poszukać czegoś odpowiedniego do ubrania.
Wybrałam coś, co bez problemu zakryje okropny znak, którym obdarzył mnie Wrona. Zaczęłam oczywiście od zmiany bielizny i zrobiłam to perfidnie na jego oczach. Przeciągnęłam czynność specjalnie i zerknęłam w lustro. Wrona wpatrywał się we mnie i najwyraźniej marzył o tym, żeby zaciągnąć mnie z powrotem do łóżka. Nie tym razem kochany. Masz za swoje. Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko narzuciłam na siebie wybrany zestaw.



Zaczęłam się malować i poczułam jak siatkarz obejmuje mnie z tyłu.
- Wrona, spadaj. - Mruknęłam nakładając na powiekę jasny cień.
- Daj spokój. - Odgarnął moje włosy i zaczął nosem drażnić mój kark. - Nie możesz się za to gniewać.
- Serio? - Uniosłam brew i zaczęłam malować na powiece równą kreskę.
- Yhmm... - Pocałował moją szyję, a ja poczułam jak przez moje ciało przepływa prąd. - Ja nie byłem zły.
- Ciekawe o co byś miał być. - Prychnęłam sięgając po balsam do ust.
- A widziałaś ostatnio moje plecy? - Przygryzł delikatnie moje ucho, a ja pod wpływem jego dotyku musiałam przymknąć oczy, żeby wytrzymać i nie poddać się. - Nieźle musiałem je ukrywać przed Włodim.
- To nie to samo. - Uparłam się.
Na chwilę straciłam czujność. Tyle wystarczyło, aby siatkarz odwrócił mnie w swoją stronę i przyciągnął do siebie mocno.
- A jednak. - Nachylił się nade mną powoli głęboko patrząc w oczy i musnął delikatnie moje wargi.
Właśnie w tym momencie wygrał. Przyciągnęłam jego twarz bliżej i pocałowałam go z pasją, o którą nawet się nie podejrzewałam. Co poradzić, tak już na mnie działał.
Objęłam go za szyję, wplotłam dłonie w jego włosy i delikatnie drapałam jego kark. Język chłopaka szalał w moich ustach odbierając mi możliwość zaczerpnięcia głębszego oddechu. Ostatkiem silnej woli oderwałam się od niego i poprawiłam sweter, pod który już zdążyły zawędrować dłonie środkowego. Jego zawiedziona mina wywołała mój cichy śmiech.
- Ubieraj się u wypad z mojego pokoju. - Odezwałam się słodko podchodząc do drzwi i posłałam mu uroczy uśmiech.
- Jeszcze się policzymy. - Usłyszałam wychodząc.
I o to chodziło Andrzejku.

Na dole mało nie dostałam zawału. Ledwo uwierzyłam, że to naprawdę mój salon. Wszędzie walały się puste butelki, puszki i paczki po chipsach. Z jękiem zabrałam się za sprzątanie i zaczęłam wyrzucać śmieci. Noszący za mną wielki worek Karol faktycznie nie wyglądał najlepiej. Nieustannie śmiałam się z docinek, które fundował mu Włodarczyk. Nie wiem z czego sam się tak cieszył bo wyglądał tylko odrobinę lepiej. Cóż, takiego nigdy nie ogarniesz.
Zmywająca w kuchni Ola rzucała swojemu narzeczonemu co chwila złowrogie spojrzenia, pod którymi Klos ewidentnie się kulił. Wyglądało to komicznie.
Po jakimś czasie na dole pojawił się także drugi środkowy. Mokre włosy zdradziły, iż zaliczył na górze prysznic. Rzuciłam mu dyskretne spojrzenie, które niestety zauważył i skwitował je uśmiechem. Odwróciłam zmieszana wzrok i poczułam jak lekko się rumienię.
Kilka razy stanęliśmy twarzą w twarz i za każdym razem czułam, jak moje ciało ogarnia ciepło. Pragnęłam go jak nikogo innego do tej pory i zaczynało mnie to przerażać.

Kilka następnych dni minęło mi na przygotowaniach do wakacji. Jak co roku jechaliśmy z Wojtkiem po skończonym sezonie na zasłużony odpoczynek. Tym razem towarzyszyć nam miała Olivia, lecz nie miałam nic przeciwko. Można śmiało powiedzieć, że dziewczyna bliźniaka przypadła mi do gustu i nawet ją polubiłam. Było to dla mnie dość zaskakujące, lecz zaakceptowałam to szczęśliwa. Przynajmniej Wojtkowi się układało i nie miałam najmniejszego zamiaru niszczyć tego co zbudował po raz pierwszy.
Jedynym minusem był fakt, iż nie miałam czasu spotkać się z Wroną. Włodarczyk całymi dniami siedział w domu, a Andrzej mieszkał z Kłosem. Uniemożliwiło nam to jakikolwiek kontakt, prócz sms-ów. Środkowy pisał do mnie średnio co dwie godziny i pytał z nadzieją, czy może znajdę dla niego chociaż godzinkę. Za każdym razem zmuszona byłam odmawiać. Nie dawał o sobie zapomnieć.

W końcu nadszedł dzień wylotu. Tego roku zdecydowaliśmy się na Amerykę, a dokładniej Miami. Na lotnisku pojawiliśmy się sporo przed czasem. Od razu wybrałam najlepsze miejsce, mianowicie mały fotel ustawiony najbardziej w kącie. Byłam tam praktycznie niewidoczna i bardzo mi to odpowiadało. Nie musiałam się martwić, że ktokolwiek pomyśli, iż jestem tu z Wojtkiem. Gorzej miała Olivia. kilka fanek widząc, jak dziewczyna przytula się do Włodarczyka posyłało jej mordercze spojrzenia. Dla mnie to żadna nowość. Przeżywałam to prawie co roku z tą różnicą, że we mnie nie miały konkurencji. Najczęściej jednak nie miały o tym pojęcia.
Znudzona włożyłam do uszu słuchawki i puściłam głośno muzykę. Do odprawy zostało jeszcze dużo czasu, więc zajęłam się jedyną możliwą czynnością. Oglądałam mijających mnie w pośpiechy ludzi.
Przyglądałam się akurat matce, ciągnącej za rękę płaczące dziecko, kiedy mój wzrok przyciągnęła wyróżniająca się w tłumie sylwetka. Poznałam ją od razu i zamarłam.
"Nie mogli mi tego zrobić..."
Niestety moje prośby na nic się nie zdały i już po chwili stanął przede mną uśmiechnięty od ucha do ucha Wrona. Zaskoczona odszukałam wzrokiem Wojtka, który pokazywał coś akurat dziewczynie w telefonie. Nie zarejestrował najpewniej pojawienia się przyjaciela. Wstałam niechętnie i wyciągnęłam z uszu słuchawki.
- Co Ty tutaj robisz? - Zapytałam patrząc mu wprost w oczy.
- No jak to co. - Zaśmiał się. - Lecę z Wami.
A jednak, zrobili mi to.

...

Miało być wczoraj, jednak mój telefon się zbuntował i połowa rozdziału poszła w...
Także przepraszam za jakość, ale pisałam to na szybko :/
Za błędy przepraszam.

czytam + komentuję = motywuję

Pamiętajcie o Fabianie ( http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/ )
i Niko ( http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/ )

Winka, Empty i I'm a Princess są odpowiedzialne za moją depresję, także pretensje do nich jak coś
Zgorszyłyście mnie dziewczyny... naprawdę

Pozdrawiam

~DarkFace

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 7.

Na wstępie chciałabym zaprosić na moje stare blogi, zarówno tych, którzy jeszcze ich nie znają, oraz tych, którzy czekają na ich reaktywację.
Nowy rozdział o Fabianie (http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/) już się pojawił.
Na Niko (http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/) postaram się napisać coś jutro.
Tymczasem zapraszam na nowy u Andrzejka :D
...

Do końca kwietnia nie spotkałam się już z Wroną. Jako, że SKRA zaczęła ostatnie mecze w sezonie, chłopcy mieli naprawdę napięty harmonogram. Krążyli między Bełchatowem, a Jastrzębiem. Czasu wolnego praktycznie nie mieli, wiedziałam to, ponieważ Wojtek był w domu raczej gościem , a jak już zabawiał w nim dłużej, to spał.
Jednak nie to było powodem, dla którego ani raz nie widziałam się z Andrzejem. Siatkarz dzwonił, nie odbierałam. Pisał, nie dostawał odpowiedzi. Kilka razy był nawet u nas w domu. Zamykałam się wtedy w pokoju i nie wychodziłam z niego, aż do dnia następnego. Wyjaśnienie było tylko jedno, nie chciałam się z nim spotkać.
Przez ten krótki czas, w którym zagościł w moim życiu o zbyt wielu rzeczach zaczęłam myśleć inaczej, a niezbyt mi się to podobało. Wolałam być taką Aśką jak na początku.
Czy było mi z tym łatwo? Czasami tak, czasami nie. Przyłapałam się kilkukrotnie na tym, że myślałam o Wronie w innych kategoriach niż dotychczas. Ale umowa była prosta, zresztą sama postawiłam takie, a nie inne warunki. Wmawiałam sobie, że to znajomość taka, jak każda inna, jednak wahałam się czytając codziennie sms-y na dobranoc.
Tak, środkowy codziennie pisał mi kilka miłych słów, które dziwnym sposobem pojawiały się dokładnie w momencie, w którym kładłam się spać. Cholerny zbieg okoliczności, nieprawdaż? Podejrzewałam w tym nawet jakiegoś zaangażowania Włodarczyka. Odrzuciłam w końcu ten pomysł, ponieważ Wrona trafiał nawet, kiedy wyjeżdżali na mecze do Jastrzębia. W końcu Wojtka wtedy w domu nie było. Ucieszyło mnie to, ponieważ wolałam, aby brat pozostał nieświadomy mojego bliższego kontaktu z jego przyjacielem.
6 maja SKRA zakończyła ostatecznie PlusLigę, zajmując tym samym ostatni stopień podium. Oczywiście nie było mnie na meczu, Wojtek wyprosił tylko, abym oglądała go w telewizji. Mecz jak mecz, sport nie budził we mnie większych emocji. Mimo to czułam dumę widząc ukochanego braciszka cieszącego się z osiągniętego sukcesu. Zawodnika z numerem 8 starałam się za wszelką cenę ignorować. W sumie nawet mi się to udało.
W końcu transmisja dobiegła końca i mogłam przełączyć na ulubiony, muzyczny kanał. Wstałam i przeciągnęłam się leniwie. Było po 23. Jako, że Wojtek zapowiedział małą (Mała przy wszystkich zawodnikach SKRY? Bardzo zabawne.) imprezę w domu byłam odpowiedzialna za przygotowanie wszystkiego na czas.
Patrząc na radość, jaka panowała na hali, wcześniej niż na 1 nie zdążą się zjechać.
Postanowiłam więc iść się ogarnąć, uczesać i pomalować. Najpierw jednak chciałam zmyć z siebie cały pot, który zalegał na moim ciele po bieganiu. Przed meczem naszła mnie ochota na mały trening mięśni, wróciłam oczywiście równo z rozpoczęciem, więc odpowiedni czas nadszedł dopiero teraz.
Zadowolona wskoczyłam pod chłodny prysznic i pozwoliłam obyć wodzie całe moje zmęczone ciało. Momentalnie poczułam się lepiej. Stałam tak chwilę i po prostu delektowałam się chłodnymi muśnięciami wody. W końcu sięgnęłam po ulubiony żel i wyszorowałam dokładnie całe ciało, zostawiając na deser włosy. Po skończonej pielęgnacji rozczesałam je i pozostawiłam luźno rozpuszczone. Jako, że bardzo je lubiłam i niezbyt często odwiedzałam fryzjera sięgały już do pasa. Podsuszyłam tylko grzywkę, reszcie pozwoliłam schnąć powoli i skręcać się w delikatne fale, które tworzyły się na końcówkach za każdym razem, kiedy poczuły choćby trochę wilgoci. Zazwyczaj niezwykle mnie to denerwowało i nosiłam je spięte. Dziś jednak chciałam wyglądać inaczej.
Po chwili zabrałam się za makijaż. Odstawiłam podkład i zajęłam się tylko oczami. Powieki pokryłam ciemnym cieniem, kącik lekko rozświetliłam, co nadało im efekt większych. Dodatkowo cienia użyłam pod okiem i cmoknęłam z uznaniem. Dokładnie o to chodziło. Starannie narysowałam jeszcze cienką kreskę i mocno wytuszowałam rzęsy. Nie obeszło się oczywiście bez ulubionej, czerwonej szminki, która dodała mi nieco drapieżności. Swój wkład miał też znajdujący się pośrodku dolnej wargi kolczyk, który wręcz uwielbiałam.
Zadowolona z efektu skierowałam się do pokoju i otworzyłam szafę. Przeglądnęłam chyba wszystkie sukienki, jakie znajdowały się w szafie. Ani jedna nie przykuła mojej uwagi, toteż wyciągnęłam coś zupełnie innego.

Z uśmiechem założyłam zestaw. Był wręcz idealny, dokładnie taki jak potrzebowałam.
Około 24 zeszłam na dół i dołożyłam na stół potrzebne rzeczy. Włodarczyk kupił ogromną ilość ciastek, chrupek i innych niezdrowych rzeczy. Wszystko ładnie ułożyłam i po środku postawiłam pięć wielkich misek z sałatką z kurczaka gyros. Coś, czym siatkarze na pewno nie pogardzą, ponieważ zawierało mięso.

Tak jak przewidziałam, zawodnicy zaczęli się pojawiać dopiero koło 1. Na szczęście dla mnie w domu najpierw zagościł Wojtek i zwolnił mnie z przykrego (przynajmniej dla mnie) obowiązku witania wszystkich w drzwiach. Zaszyłam się w kuchni i przygotowywałam herbaty, kawy i inne rzeczy, które zażyczyli sobie goście. Mniej więcej po półgodzinie wyszłam w końcu i ogarnęłam pokój wzrokiem. Prócz siatkarzy pojawiły się ich partnerki. Ludzi było więc od groma, co trochę mnie uspokoiło. Mogłam się gdzieś zaszyć i spróbować zostać niezauważona. Dodatkowym atutem był fakt, iż jedynym źródłem światła był telewizor, z którego głośno płynęła muzyka. Większość szalała już pośrodku parkietu, którego stworzyłam odsuwając meble pod ściany. Wielki salon, to jednak duży plus przy takich imprezach.
Niezauważalnie czmychnęłam w kierunku sofy stojącej zaraz przy wejściu do pokoju. Była oddalona od innych i co najważniejsze, pusta. Usadowiłam się na niej wygodnie i założyłam nogę na nogę. Przymknęłam oczy i westchnęłam. Szykowała się męcząca noc.
- Będziesz tutaj tak siedziała? - Usłyszałam czyjś głos i poczułam, jak kanapa ugina się pod dodatkowym ciężarem.
- Tak. - Mruknęłam i niechętnie uchyliłam powieki. Obok mnie siedział Karol Kłos i przypatrywał mi się z zainteresowaniem.
- Mogę o coś zapytać? - Zapytał poważnie.
- Skoro musisz.
- Napijesz się ze mną? - Zapytał z chytrym uśmieszkiem. Parsknęłam śmiechem, widząc jak wyciąga zza pleców dwa kieliszki i butelkę mojego ulubionego wina.
- Włodarczyk Cię przysłał? - Odszukałam wzrokiem brata i momentalnie nabrałam pewności, że to jego sprawka. Zerkał co chwilę w moją stronę.
- Nieeee. - Próbował wybrnąć z sytuacji, jednak nie bardzo mu to wyszło.
- Lej i nie gadaj. - Posłałam mi nikły uśmiech, a siatkarz od razu zabrał się za rozlewanie czerwonego napoju. Po minucie lampka znajdowała się w mojej dłoni i mogłam skosztować ulubionego trunku. - Dzięki.
- A nie ma za co. - Oparł się obok. - Cóż tak siedzisz sama?
- A z kim mam siedzieć. - Zdziwiłam się.
- No nie wiem... - Popatrzył na mnie znacząco, a ja odwróciłam wzrok. Wrona na pewno mu coś powiedział.
- Karol, daj dziewczynie spokój! - Nagle obok nas pojawiła się nieznana mi, wysoka blondynka.
- Przecież nic nie robię. - Jęknął wstając.
- Dobra, dobra. Jak zawsze. - Pchnęła go w kierunku bawiących się. - Spadaj stąd.
Kłos mruknął coś pod nosem i zniknął w tłumie, a ja parsknęłam. Dziewczyna była strasznie władcza. Słysząc mój śmiech odwróciła się i obdarzyła mnie przyjaznym uśmiechem.
- Ola jestem. - Przysiadła się. - Dziewczyna tego pacana, za którego przepraszam. Zawsze pcha się tam, gdzie go nie potrzeba.
- Nie ma problemu. - Zapewniłam. - Przynajmniej mam wino. - Uniosłam kieliszek ku górze i upiłam trochę.
- Fakt, czasem się do czegoś przydaje. - Zaśmiała się. - Idę go pilnować dalej.
- Jasne. - Popatrzyłam jak wstaje. - A tak w ogóle, to Aśka jestem.
- Wiem, Włodi mówił. - Puściła mi oczko i zniknęła w tłumie.

Siedziałam dłuższą chwilę sama. O dziwo jakoś uniknęłam konfrontacji z Wroną, ba nawet nie mignął mi przed nosem, co szczerze mówiąc trochę mnie zaciekawiło. Sądziłam, że będzie chciał porozmawiać. Mimo głośnej muzyki poczułam jak kleją mi się oczy. Nie wiem nawet czym się tak zmęczyłam. Gdzieś koło 3 ktoś postanowił dotrzymać mi towarzystwa.
- Nie śpij, bo Cię ukradną. - Zaśmiał się lekko już wstawiony Wojtek.
- Braciszku, odstaw to już. - Wskazałam na trzymaną przez niego puszkę piwa.
- E tam, jak szaleć to szaleć. - Zmierzył mnie wzrokiem. - A Ty co taka ledwo żywa?
- Spać mi się chce. - Mruknęłam.
- Tak jak Wronie. - Zaśmiał się, a ja posłałam mu krzywe spojrzenie. - Idź się połóż, dam radę sam.
- Taki właśnie miałam zamiar. - Wstałam i przeciągnęłam się lekko.
- Dobranoc. - Krzyknął Wojtek i pobiegł w kierunku Olivii.
W korytarzu ściągnęłam buty i boso podreptałam na górę. Już przed wejściem do sypialni mogłam odetchnąć, odgłosy imprezy aż tutaj nie dochodziły. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W pokoju było dość jasno, dzięki światłu księżyca, które wpadało przez balkon i okna. Buty rzuciłam w kąt i z szafy wyciągnęłam świeżą bieliznę służącą mi za pidżamkę.



Od razu potruchtałam do łazienki i odświeżyłam się lekko.
Po kilku minutach byłam już gotowa. Przymknęłam lekko drzwi balkonowe i rzuciłam się na łóżko. Zamknęłam od razu oczy i zakopałam się pod pościelą.
Już prawie spałam, kiedy zorientowałam się, że ktoś siada na moim łóżku. Poderwałam się gwałtownie i opanowałam narastający w gardle krzyk.
- Spokojnie, to tylko ja. - Zaśmiał się Wrona.
- Jesteś nienormalny! - Krzyknęłam i opadłam z powrotem na poduszkę. - Prawie dostałam zawału.
- Nic Ci nie zrobię. - Mruknął i ułożył się obok mnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z faktu, iż ma na sobie tylko bokserki.
- Co robisz? - Zapytałam oburzona.
- No leżę. - Udawał głupiego. - Nie widać?
- Wrona, to moje łóżko. - Usiadłam i założyłam ręce na piersiach.
- To dziś się ze mną podzielisz. - Poruszył zabawnie brwiami i także się podniósł.
- Nie. - Powiedziałam twardo i rzuciłam mu wyzywające spojrzenie.
- Oj no nie kłóć się. - Przewrócił oczyma i pociągnął mnie tak, że jakimś sposobem znalazłam się pod nim. - Nigdy nie narzekałaś. - Przejechał nosem po mojej szyi, a ja poczułam nagły przypływ podniecenia. Brakowało mi tego.
- Teraz mówisz z sensem. - Przyciągnęłam jego usta do swoich i pozwoliłam mu na zajęcie się moim ciałem przez najbliższą godzinę.

...

No także tego
W sumie to tak średnio mi się podoba...
Nie wiem czemu :/
Oceńcie sami ;)

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Serio, to bardzo pomaga!

Do następnego ;*

~DarkFace


poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 6.

Reszta wtorku, oraz środa minęły zadziwiająco szybko. Większość czasu spędziliśmy z Wroną oczywiście w łóżku. Oglądaliśmy razem jakieś głupie filmy i poddawaliśmy się innym czynnością...
Mimo wszystko, praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy. Nie chciałam z niczego mu się zwierzać, zresztą nie było to dla mnie nic nowego. Taka po prostu jestem.
Jedyną dłuższą rozmowę przeprowadziliśmy na temat kariery siatkarza. Byłam ciekawa jak to wyglądało u niego, czy też tak podróżował. Niezbyt zdziwił mnie fakt, że praktycznie cała jego kariera kręciła się wokół kariery Kłosa. Od małego byli najlepszymi przyjaciółmi.
Czwartkowego poranka obudziłam się pierwsza. Przeciągnęłam się i ziewnęłam szeroko. Niepewnie uchyliłam powieki i sprawdziłam, czy wpadające do pomieszczenia słońce zbytnio mnie nie oślepi. Na szczęście po mojej stronie łóżka panował jeszcze cień. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na śpiącego obok chłopaka. Leżał na brzuchu i oddychał spokojnie. Słońce opierało się delikatnie o jego skórę i nadawało jej złocistej barwy. Ślady po moich paznokciach odcinały się na niej lekką czerwienią. Ups.
Był seksowny i to bardzo. Zwłaszcza, kiedy patrzyłam na te jego rozczochrane włosy. Fryzura "after seks" idealnie do niego pasowała. Zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową. Był inny i czułam już zbliżającą się z tego powodu katastrofę.
Westchnęłam cicho i zwlokłam się z łóżka. Na palcach podeszłam do szafy i wybrałam jakieś ubrania. Z racji tego, że na 13 byłam umówiona, postawiłam na coś eleganckiego. Od razu skierowałam się do łazienki i wzięłam długi, orzeźwiający prysznic. Dokładnie wymyłam włosy i wymasowałam lekko obolałe ciało. Co jak co, ale w łóżku Wrona nie zawsze był delikatny. Nie narzekałam na to oczywiście.
Po kilku minutach wyszłam z kabiny i ubrałam się.


Od razu zabrałam się też za makijaż. Postanowiłam tym razem wykonać coś mocniejszego. W końcu miałam wypić kawę z nie byle kim. Włosy spięłam w luźnego koka, z którego wyciągnęłam kilka niesfornych kosmyków. Zadowolona z efektu wyszłam.
Pewnym krokiem zbiegłam po schodach i na szybko zaczęłam robić jajecznice. Było już po 10, a Wojtek dzwonił wczoraj oznajmić, że zjawi się około 11. Zbyt dużo czasu więc nie mieliśmy.
Patrząc na to, że trochę w domu trzeba było ogarnąć, bałam się, że może okazać się go zbyt mało. Nakładałam akurat na talerzyki, kiedy poczułam czyjeś dłonie na biodrach i usta na karku. Uśmiechnęłam się lekko, lecz od razu się opanowałam.
- Wrona. - Rzuciłam ostrzegawczo. - Łapy przy sobie.
- Jeszcze kilka godzin wcześniej byłaś milsza. - Mruknął niezbyt zadowolony i cofnął się niechętnie do tyłu.
- Siadaj i jedź. - Rzuciłam w odpowiedzi i podałam mu talerz.
- Dziękuję. - Odparł i posłał w moją stronę zniewalający uśmiech.
Przewróciłam tylko oczami i usiadłam na przeciwko. W ciszy skonsumowaliśmy posiłek, a zaraz po nim szybko zapakowałam zmywarkę i zaczęłam sprzątać w salonie.
Po chwili zorientowałam się, że w progu stoi Wrona i przygląda mi się badawczo. Podniosłam głowę i zmierzyłam go wzrokiem. Przełknęłam ślinę, widząc, że nadal ma na sobie tylko bokserki. Robił to specjalnie, czy jak?
- Ubrałbyś się może. - Wydusiłam przez ściśnięte gardło i powróciłam do przerwanej czynności.
- Dlaczego? - Zapytał niskim głosem. - Czyżby Ci to przeszkadzało?
- Za kilka minut będzie tutaj mój brat. Chcesz, żeby czegoś się domyślił? - Podparłam się pod boki i spojrzałam na niego groźnie.
- Spokojnie, może mamy jeszcze czas. - Podszedł do mnie powoli i uniósł mój podbródek do góry, zmuszając tym samym do spojrzenia prosto w te cholernie niebieskie tęczówki. - Nie lubisz ryzyka?
Przejechał kciukiem po moich czerwonych wargach i nachylił się nade mną powoli. Musnął moje usta delikatnie i pociągnął lekko za mój kolczyk. Tego było już dla mnie za wiele. Z jękiem wpiłam się w jego wargi i zaczęłam go zachłannie całować.
Środkowy zaśmiał się i przyciągnął mnie mocniej do siebie. Jego dłonie wędrowały po mojej tali, by po chwili spocząć na moim tyłku. Siatkarz ścisnął go lekko.
Pewnie doszłoby do czegoś więcej, gdyby nie dźwięk samochodu parkującego pod domem. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni, zarówno w jego jak i w moich oczach malowało się przerażenie.
- Kurwa. - Rzuciłam i popchnęłam Andrzeja w stronę schodów. - Ubierz się!
- Jasne. - Rzucił się do góry i od razu spadł w dół. Sierota potknął się o pierwszy stopień i uderzył kolanem w sam kant. Zaklął i podniósł się szybko.
- Rozwal jakoś pościel w gościnnym! - Krzyknęłam jeszcze i skończyłam w ekspresowym tempie układanie poduszek na kanapie.
Ścierałam akurat ostatnią szafkę z kurzu, kiedy usłyszałam otwierające się drzwi. Wrzuciłam szmatkę do zlewu w kuchni i pobiegłam do przedpokoju.
Włodarczyk uśmiechnął się do mnie lekko, a ja wskoczyłam mu w ramiona. Czułam jakbym nie widziała go z miesiąc. Zawsze tak było.
- Kochana siostrzyczka. - Zaśmiał się i ucałował delikatnie mój policzek.
- Młodszy Wojtuś. - Zmierzwiłam mu włosy i odsunęłam się. - I jak było?
- W sumie dobrze... - Odparł i zamknął oczy. - Nigdy nie spotykaj się z przyszłymi teściami w obecności całej rodziny. - Zaśmiałam się słysząc jego słaby głos. - Nigdy, rozumiesz? - Chwycił mnie za ramiona. - To było najgorsze doświadczenie w moim życiu.
- Na pewno nie było tak źle. - Ledwo hamowałam śmiech.
- Było! - Krzyknął urażony. - W życiu się tak nie stresowałem.
- Stary, Ty miałbyś nie dać sobie rady? - Odezwał się Wrona schodząc schodami.
- Daj spokój, kiedyś się przekonasz. - Wzdrygnął się.
- Oby. - Zaśmiał się środkowy i uścisnął jego dłoń.
Odsunęłam się od nich kawałek, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń.
- A Wy jak? - Oprzytomniał nagle Wojtek. - Cali? Zdrowi? - Zaczął oglądać dokładnie Wronę. - Zaro trwałych uszczerbków na zdrowiu?
- Tylko podrapane plecy. - Zaśmiał się Andrzej, a ja zgromiłam go wzrokiem.
Gdyby Włodarczykowi przyszło na myśl sprawdzenie, czy Wrona rzeczywiście mówi prawdę miałabym niemały problem. Jego plecy faktycznie nie były w idealnym stanie...
- Bałem się, że nie przeżyjesz. - Chwycił go za ramię teatralnie.
- Wrócił i już wredny. - Prychnęłam i wróciłam do salony po torebkę. - Radźcie sobie sami. Wychodzę.
- Asia... - Próbował mnie zatrzymać Wojtek, jednak wyminęłam go skutecznie i wyszłam za próg.
- Jestem umówiona. - Rzuciłam przez ramię i pociągnęłam klamkę. Zdążyłam zauważyć jeszcze niezbyt zadowolone spojrzenie Wrony. Później drzwi z trzaskiem się zamknęły.

Niestety, obawy chłopaków były bezpodstawne. Kawę miałam wypić w towarzystwie mojej potencjalnej szefowej. Po skończonym zarządzaniu i marketingu nie mogłam znaleźć pracy. Mimo rozwieszanych ogłoszeń, nikt się ze mną nie kontaktował. Kilka dni temu stał się cud i bum! Możliwe, że zacznę sama na siebie zarabiać.
Weszłam do szykownej restauracji za pięć 13. Na miejsce udałam się spacerkiem, dlatego nieomal się spóźniłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam siedzącą w kącie szykownie ubraną blondynkę. Wyglądała na niezwykle zajętą przeglądaniem czegoś na tablecie. Wzruszyłam ramionami i skierowałam się w jej stronę.
- Dzień dobry. - Odezwałam się cicho przystając obok. - Chyba byłyśmy umówione.
Kobieta podniosła na mnie wzrok. Mogła być po 40, jednak wspaniała sylwetka i młodzieżowy ubiór odbierał jej kilka lat.
- Pani Joanna Włodarczyk? - Zapytała wstając.
- Tak. - Uścisnęłam jej malutką dłoń. Była jakieś 10 cm niższa, mimo że jej szpilki były znacznie wyższe od moich.
- Katarzyna Borowksa. - Odpowiedziała rzeczowo i wskazała, abym usiadła. Zrobiłam to prawie równo z nią.
- Miło, że Pani przyszła. - Uśmiechnęła się lekko.
- Dziękuję za telefon. To mi jest bardzo miło. - Także odpowiedziałam uśmiechem.
- Zdecydowały się już Panie na coś? - Obok nas pojawiła się nie wiadomo skąd kelnerka.
- Dla mnie ekspresso.
- A ja poproszę latte. - Zamówiłam swoją ulubioną kawę i oparłam się nieco wygodniej, zakładając nogę na nogę.
- Jak sądzę, chciałaby Pani wiedzieć, co też mnie do Pani sprowadza. - Odezwała się w końcu Pani Katarzyna.
- Tak. - Przytaknęłam z uśmiechem.
- Otóż poszukujemy małej pomocy dla naszego speca od marketingu. Wie Pani, zarządzanie wszystkimi sprawami PZPS-u to nie lada wyzwanie. - Ta nazwa obiła się w mojej głowie i usilnie starałam przypomnieć sobie, dlaczego powinnam ją znać. - Zwłaszcza, że wielkimi krokami zbliżają się najważniejsze rozgrywki. - O nie, nie, nie. Tylko nie to. - Chcielibyśmy, aby zajęła się Pani głównym rozgłosem meczy reprezentacji mężczyzn. Tych, którzy siatkarze będą rozgrywać w Polsce.
- Siatkarzy. - Odchrząknęłam i poprawiłam koszulkę.
- Tak. - Kobieta zbadała mnie wzrokiem. - To jakiś problem?
- Nie, skądże. - Próbowałam ukryć emocje.
- W takim razie jest Pani zainteresowana? - Zapytała z zadzieją. - To trudne zadanie.
- Lubię wyzwania.
- To dobrze, praca z takimi wielkoludami to niezbyt łatwa rzecz. Zwłaszcza, że spędzi Pani w ich towarzystwie troszkę czasu.
- Mam doświadczenie. - Mruknęłam.
- Tak? - Zainteresowała się. - Zaraz, zaraz. - Zmarszczyła czoło i jakby analizowała coś mrucząc pod nosem. Przyglądałam się temu rozbawiona. - Włodarczyk. - Kiwnęłam głową. - Chyba nie chce mi Pani powiedzieć, że jest Pani żoną Wojciecha Włodarczyka.
- Proszę? - Zaśmiałam się. - Raczej siostrą.
- Ah no tak, nie każdy o tym wie. - Także się zaśmiała. - Niech mi Pani wybaczy.
- Ależ nie ma sprawy. - Machnęłam ręką. - Kiedy w takim razie mogłabym zacząć?
- Poproszę Pana Tomasza, aby skontaktował się z Panią w pierwszym wolnym terminie. - Zadowolona wysłała szybko sms-a, jak mniemam do tego całego Tomasza. - Wynagrodzenie omówimy, kiedy zacznie Pani pracę, dobrze?
- Tak... - Odparłam niezbyt zadowolona. Zaczynać pracę nie wiedząc nawet za ile?
- Niech się Pani nie martwi. Na pewno będzie Pani usatysfakcjonowana. - Puściła mi oczko, a ja poczułam, że kobieta będzie dla mnie wielkim wsparciem.

Do domu wróciłam cała rozradowana. Znalazłam pracę i to całkiem sama. Tylko fakt, iż będę musiała pracować z kolegami Wojtka... Niezbyt mnie zachwycał. Miałam cichą nadzieję, że w tym roku Andrzej nie dostanie się do kadry. Spędzanie z tym czasu nie wyszłoby mi na dobre, byłam tego pewna.
Otworzyłam z impetem drzwi i cała w skowronkach pobiegłam podzielić się nowiną z bratem. Siedział na kanapie i oglądał powtórkę jakiegoś meczu.
- Gdzie byłaś? - Zapytał nie odrywając nawet wzroku znad ekranu.
- Dostałam pracę! - Wyrzuciłam z siebie szybko. Włodarczyk popatrzył na mnie zdziwiony. - No nie patrz tak na mnie! - Zaśmiałam się. - Będę pracować.
- Kurde, to super! - Wstał i przytulił mnie lekko. - Mów gdzie.
- No... - Zmieszałam się trochę. - W PZPS-ie.
- Co? - Zrobił wielkie oczy i oparł się z wrażenia o brzeg sofy.
- Mam zająć się reklamą meczy reprezentacji, tych rozgrywanych w Polsce.
Włodarczyk milczał chwilę, po czym wybuchnął głośnym śmiechem. Popatrzyłam na niego jak na idiotę i poczułam lekkie uczucie złości. On ewidentnie się ze mnie napieprzał!
- Ty... - Wydusił z siebie w końcu. - Ty miałabyś zająć się reklamą meczy? Przecież nawet nie lubisz siatkówki!
- Właśnie dlatego to takie wyzwanie. - Mruknęłam, zgasił we mnie tą początkową radość.
- Dasz radę. - Pokrzepiająco chwycił moje ramię. - W takim razie co, świętujemy dziś?
- A nie jesteś zmęczony po podróży? - Zapytałam zdziwiona.
- Prześpię się teraz i wieczorem idziesz z nami. - Zakomunikował.
- Z nami?
- Ze mną i Olivią. - Uśmiechnął się i zaległ na kanapie.

Dokładnie o 22 zjawiliśmy się w jednym z większych Bełchatowskich klubów. Często tutaj zabawiałam. Z racji takiego, a nie innego podejścia do życia, musiałam gdzieś wyławiać tych odpowiednich kandydatów, a tutaj takich nie brakowało. Wojtek niezbyt popierał mój sposób, jednak nie komentował go. Wiedział, że w tym aspekcie i tak bym go nie posłuchała.
Dziś jednak było inaczej. Nie chciałam wyłowić jakiegoś super przystojniaka i wylądować z nim w łóżku. Taki paradoks, prawda? Wojtek daje mi wolną rękę, a ja nawet nie mam zamiaru skorzystać. Jednej reguły nigdy nie łamałam, kiedy spotykałam się z jednym, nie szukałam innego. Jednak Włodarczyk o Wronie nie wiedział, prawda? Jakieś pozory zachować muszę.
Z racji tego, że jakoś wyglądać chciałam, wybrałam jedną z moich najładniejszych sukienek.



Nie była wyzywająca, tak jak większość, jednak i tak robiła na facetach wrażenie, a o to mi chodziło. 
Po kilku minutach rozmowy z Wojtkiem i jego dziewczyną, wyruszyłam samotnie na parkiet. Od razu znalazłam kandydata do zabawy na dzisiejszy wieczór. Biedak nie miał jednak pojęcia, jak bardzo rozczaruję go tym, iż wieczór nie spędzimy wspólnie w łóżku. 
Zaczęliśmy tańczyć. Na początku normalnie, z każdą chwilą jednak nasz taniec stawał się odważniejszy. Szymon, bo tak nazywał się mój towarzysz zaczął mnie w końcu dotykać dotykać. Ocierał się o mnie co chwilę. Badał swoimi dłońmi moją talię, biodra. Nie protestowałam, mimo że wiedziałam, że to głupota.
W pewnym momencie, jego mina zrzedła i nieznacznie się ode mnie odsunął. Popatrzyłam na niego nie wiedząc za bardzo o co chodzi.
Nie dane mi było jednak uzyskać odpowiedz, ponieważ ktoś odwrócił mnie i wpił się zachłannie w moje usta. Na początku próbowałam walczyć, jednak zdałam sobie sprawę kim była owa osoba.
Nie protestowałam więc, kiedy chłopak pociągnął mnie w stronę małego, ciemnego korytarzyka. Wręcz przeciwnie, sama go do tego zachęcałam. Od razu zostałam podniesiona do góry, tak że byłam na równo z wielką postacią.
- Zwariowałeś? - Rzuciłam ledwo łapiąc oddech. - Wojtek tutaj jest.
- Wiem. - Odparł i podciągnął moją sukienkę wyżej. - Ale sama mnie to tego zmusiłaś. Nie trzeba było z nim tańczyć. - Wiedziałam, że ma na twarzy ten głupkowaty uśmiech, który tak mi się podobał.
- On się może zorientować. - Jęknęłam, mając jeszcze nadzieję, że zaprzestanie prób rozebrania mnie w publicznym miejscu.
- Dlatego to takie ekscytujące! 
- Jesteś nienormalny Wrona! - Zaśmiałam się i przyciągnęłam go bliżej za koszulę.
- Za to mnie lubisz. - Ponownie złączył nasze usta w gorącym tańcu. 


...

No także... Ostatnia scena ze specjalną dedykacją dla Patki. Masz i ciesz się :D
Za błędy przepraszam

Tak poza tym to hm... 
Wyjeżdżam do Pragi, więc następny rozdział najwcześniej w czwartek, jednak nie obiecam czy będzie na pewno!

CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Miłego tygodnia kochani ! ;*
Pozdrawiam <3

~DarkFace