Reszta wtorku, oraz środa minęły zadziwiająco szybko. Większość czasu spędziliśmy z Wroną oczywiście w łóżku. Oglądaliśmy razem jakieś głupie filmy i poddawaliśmy się innym czynnością...
Mimo wszystko, praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy. Nie chciałam z niczego mu się zwierzać, zresztą nie było to dla mnie nic nowego. Taka po prostu jestem.
Jedyną dłuższą rozmowę przeprowadziliśmy na temat kariery siatkarza. Byłam ciekawa jak to wyglądało u niego, czy też tak podróżował. Niezbyt zdziwił mnie fakt, że praktycznie cała jego kariera kręciła się wokół kariery Kłosa. Od małego byli najlepszymi przyjaciółmi.
Czwartkowego poranka obudziłam się pierwsza. Przeciągnęłam się i ziewnęłam szeroko. Niepewnie uchyliłam powieki i sprawdziłam, czy wpadające do pomieszczenia słońce zbytnio mnie nie oślepi. Na szczęście po mojej stronie łóżka panował jeszcze cień. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na śpiącego obok chłopaka. Leżał na brzuchu i oddychał spokojnie. Słońce opierało się delikatnie o jego skórę i nadawało jej złocistej barwy. Ślady po moich paznokciach odcinały się na niej lekką czerwienią. Ups.
Był seksowny i to bardzo. Zwłaszcza, kiedy patrzyłam na te jego rozczochrane włosy. Fryzura "after seks" idealnie do niego pasowała. Zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową. Był inny i czułam już zbliżającą się z tego powodu katastrofę.
Westchnęłam cicho i zwlokłam się z łóżka. Na palcach podeszłam do szafy i wybrałam jakieś ubrania. Z racji tego, że na 13 byłam umówiona, postawiłam na coś eleganckiego. Od razu skierowałam się do łazienki i wzięłam długi, orzeźwiający prysznic. Dokładnie wymyłam włosy i wymasowałam lekko obolałe ciało. Co jak co, ale w łóżku Wrona nie zawsze był delikatny. Nie narzekałam na to oczywiście.
Po kilku minutach wyszłam z kabiny i ubrałam się.
Od razu zabrałam się też za makijaż. Postanowiłam tym razem wykonać coś mocniejszego. W końcu miałam wypić kawę z nie byle kim. Włosy spięłam w luźnego koka, z którego wyciągnęłam kilka niesfornych kosmyków. Zadowolona z efektu wyszłam.
Pewnym krokiem zbiegłam po schodach i na szybko zaczęłam robić jajecznice. Było już po 10, a Wojtek dzwonił wczoraj oznajmić, że zjawi się około 11. Zbyt dużo czasu więc nie mieliśmy.
Patrząc na to, że trochę w domu trzeba było ogarnąć, bałam się, że może okazać się go zbyt mało. Nakładałam akurat na talerzyki, kiedy poczułam czyjeś dłonie na biodrach i usta na karku. Uśmiechnęłam się lekko, lecz od razu się opanowałam.
- Wrona. - Rzuciłam ostrzegawczo. - Łapy przy sobie.
- Jeszcze kilka godzin wcześniej byłaś milsza. - Mruknął niezbyt zadowolony i cofnął się niechętnie do tyłu.
- Siadaj i jedź. - Rzuciłam w odpowiedzi i podałam mu talerz.
- Dziękuję. - Odparł i posłał w moją stronę zniewalający uśmiech.
Przewróciłam tylko oczami i usiadłam na przeciwko. W ciszy skonsumowaliśmy posiłek, a zaraz po nim szybko zapakowałam zmywarkę i zaczęłam sprzątać w salonie.
Po chwili zorientowałam się, że w progu stoi Wrona i przygląda mi się badawczo. Podniosłam głowę i zmierzyłam go wzrokiem. Przełknęłam ślinę, widząc, że nadal ma na sobie tylko bokserki. Robił to specjalnie, czy jak?
- Ubrałbyś się może. - Wydusiłam przez ściśnięte gardło i powróciłam do przerwanej czynności.
- Dlaczego? - Zapytał niskim głosem. - Czyżby Ci to przeszkadzało?
- Za kilka minut będzie tutaj mój brat. Chcesz, żeby czegoś się domyślił? - Podparłam się pod boki i spojrzałam na niego groźnie.
- Spokojnie, może mamy jeszcze czas. - Podszedł do mnie powoli i uniósł mój podbródek do góry, zmuszając tym samym do spojrzenia prosto w te cholernie niebieskie tęczówki. - Nie lubisz ryzyka?
Przejechał kciukiem po moich czerwonych wargach i nachylił się nade mną powoli. Musnął moje usta delikatnie i pociągnął lekko za mój kolczyk. Tego było już dla mnie za wiele. Z jękiem wpiłam się w jego wargi i zaczęłam go zachłannie całować.
Środkowy zaśmiał się i przyciągnął mnie mocniej do siebie. Jego dłonie wędrowały po mojej tali, by po chwili spocząć na moim tyłku. Siatkarz ścisnął go lekko.
Pewnie doszłoby do czegoś więcej, gdyby nie dźwięk samochodu parkującego pod domem. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni, zarówno w jego jak i w moich oczach malowało się przerażenie.
- Kurwa. - Rzuciłam i popchnęłam Andrzeja w stronę schodów. - Ubierz się!
- Jasne. - Rzucił się do góry i od razu spadł w dół. Sierota potknął się o pierwszy stopień i uderzył kolanem w sam kant. Zaklął i podniósł się szybko.
- Rozwal jakoś pościel w gościnnym! - Krzyknęłam jeszcze i skończyłam w ekspresowym tempie układanie poduszek na kanapie.
Ścierałam akurat ostatnią szafkę z kurzu, kiedy usłyszałam otwierające się drzwi. Wrzuciłam szmatkę do zlewu w kuchni i pobiegłam do przedpokoju.
Włodarczyk uśmiechnął się do mnie lekko, a ja wskoczyłam mu w ramiona. Czułam jakbym nie widziała go z miesiąc. Zawsze tak było.
- Kochana siostrzyczka. - Zaśmiał się i ucałował delikatnie mój policzek.
- Młodszy Wojtuś. - Zmierzwiłam mu włosy i odsunęłam się. - I jak było?
- W sumie dobrze... - Odparł i zamknął oczy. - Nigdy nie spotykaj się z przyszłymi teściami w obecności całej rodziny. - Zaśmiałam się słysząc jego słaby głos. - Nigdy, rozumiesz? - Chwycił mnie za ramiona. - To było najgorsze doświadczenie w moim życiu.
- Na pewno nie było tak źle. - Ledwo hamowałam śmiech.
- Było! - Krzyknął urażony. - W życiu się tak nie stresowałem.
- Stary, Ty miałbyś nie dać sobie rady? - Odezwał się Wrona schodząc schodami.
- Daj spokój, kiedyś się przekonasz. - Wzdrygnął się.
- Oby. - Zaśmiał się środkowy i uścisnął jego dłoń.
Odsunęłam się od nich kawałek, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń.
- A Wy jak? - Oprzytomniał nagle Wojtek. - Cali? Zdrowi? - Zaczął oglądać dokładnie Wronę. - Zaro trwałych uszczerbków na zdrowiu?
- Tylko podrapane plecy. - Zaśmiał się Andrzej, a ja zgromiłam go wzrokiem.
Gdyby Włodarczykowi przyszło na myśl sprawdzenie, czy Wrona rzeczywiście mówi prawdę miałabym niemały problem. Jego plecy faktycznie nie były w idealnym stanie...
- Bałem się, że nie przeżyjesz. - Chwycił go za ramię teatralnie.
- Wrócił i już wredny. - Prychnęłam i wróciłam do salony po torebkę. - Radźcie sobie sami. Wychodzę.
- Asia... - Próbował mnie zatrzymać Wojtek, jednak wyminęłam go skutecznie i wyszłam za próg.
- Jestem umówiona. - Rzuciłam przez ramię i pociągnęłam klamkę. Zdążyłam zauważyć jeszcze niezbyt zadowolone spojrzenie Wrony. Później drzwi z trzaskiem się zamknęły.
Niestety, obawy chłopaków były bezpodstawne. Kawę miałam wypić w towarzystwie mojej potencjalnej szefowej. Po skończonym zarządzaniu i marketingu nie mogłam znaleźć pracy. Mimo rozwieszanych ogłoszeń, nikt się ze mną nie kontaktował. Kilka dni temu stał się cud i bum! Możliwe, że zacznę sama na siebie zarabiać.
Weszłam do szykownej restauracji za pięć 13. Na miejsce udałam się spacerkiem, dlatego nieomal się spóźniłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam siedzącą w kącie szykownie ubraną blondynkę. Wyglądała na niezwykle zajętą przeglądaniem czegoś na tablecie. Wzruszyłam ramionami i skierowałam się w jej stronę.
- Dzień dobry. - Odezwałam się cicho przystając obok. - Chyba byłyśmy umówione.
Kobieta podniosła na mnie wzrok. Mogła być po 40, jednak wspaniała sylwetka i młodzieżowy ubiór odbierał jej kilka lat.
- Pani Joanna Włodarczyk? - Zapytała wstając.
- Tak. - Uścisnęłam jej malutką dłoń. Była jakieś 10 cm niższa, mimo że jej szpilki były znacznie wyższe od moich.
- Katarzyna Borowksa. - Odpowiedziała rzeczowo i wskazała, abym usiadła. Zrobiłam to prawie równo z nią.
- Miło, że Pani przyszła. - Uśmiechnęła się lekko.
- Dziękuję za telefon. To mi jest bardzo miło. - Także odpowiedziałam uśmiechem.
- Zdecydowały się już Panie na coś? - Obok nas pojawiła się nie wiadomo skąd kelnerka.
- Dla mnie ekspresso.
- A ja poproszę latte. - Zamówiłam swoją ulubioną kawę i oparłam się nieco wygodniej, zakładając nogę na nogę.
- Jak sądzę, chciałaby Pani wiedzieć, co też mnie do Pani sprowadza. - Odezwała się w końcu Pani Katarzyna.
- Tak. - Przytaknęłam z uśmiechem.
- Otóż poszukujemy małej pomocy dla naszego speca od marketingu. Wie Pani, zarządzanie wszystkimi sprawami PZPS-u to nie lada wyzwanie. - Ta nazwa obiła się w mojej głowie i usilnie starałam przypomnieć sobie, dlaczego powinnam ją znać. - Zwłaszcza, że wielkimi krokami zbliżają się najważniejsze rozgrywki. - O nie, nie, nie. Tylko nie to. - Chcielibyśmy, aby zajęła się Pani głównym rozgłosem meczy reprezentacji mężczyzn. Tych, którzy siatkarze będą rozgrywać w Polsce.
- Siatkarzy. - Odchrząknęłam i poprawiłam koszulkę.
- Tak. - Kobieta zbadała mnie wzrokiem. - To jakiś problem?
- Nie, skądże. - Próbowałam ukryć emocje.
- W takim razie jest Pani zainteresowana? - Zapytała z zadzieją. - To trudne zadanie.
- Lubię wyzwania.
- To dobrze, praca z takimi wielkoludami to niezbyt łatwa rzecz. Zwłaszcza, że spędzi Pani w ich towarzystwie troszkę czasu.
- Mam doświadczenie. - Mruknęłam.
- Tak? - Zainteresowała się. - Zaraz, zaraz. - Zmarszczyła czoło i jakby analizowała coś mrucząc pod nosem. Przyglądałam się temu rozbawiona. - Włodarczyk. - Kiwnęłam głową. - Chyba nie chce mi Pani powiedzieć, że jest Pani żoną Wojciecha Włodarczyka.
- Proszę? - Zaśmiałam się. - Raczej siostrą.
- Ah no tak, nie każdy o tym wie. - Także się zaśmiała. - Niech mi Pani wybaczy.
- Ależ nie ma sprawy. - Machnęłam ręką. - Kiedy w takim razie mogłabym zacząć?
- Poproszę Pana Tomasza, aby skontaktował się z Panią w pierwszym wolnym terminie. - Zadowolona wysłała szybko sms-a, jak mniemam do tego całego Tomasza. - Wynagrodzenie omówimy, kiedy zacznie Pani pracę, dobrze?
- Tak... - Odparłam niezbyt zadowolona. Zaczynać pracę nie wiedząc nawet za ile?
- Niech się Pani nie martwi. Na pewno będzie Pani usatysfakcjonowana. - Puściła mi oczko, a ja poczułam, że kobieta będzie dla mnie wielkim wsparciem.
Do domu wróciłam cała rozradowana. Znalazłam pracę i to całkiem sama. Tylko fakt, iż będę musiała pracować z kolegami Wojtka... Niezbyt mnie zachwycał. Miałam cichą nadzieję, że w tym roku Andrzej nie dostanie się do kadry. Spędzanie z tym czasu nie wyszłoby mi na dobre, byłam tego pewna.
Otworzyłam z impetem drzwi i cała w skowronkach pobiegłam podzielić się nowiną z bratem. Siedział na kanapie i oglądał powtórkę jakiegoś meczu.
- Gdzie byłaś? - Zapytał nie odrywając nawet wzroku znad ekranu.
- Dostałam pracę! - Wyrzuciłam z siebie szybko. Włodarczyk popatrzył na mnie zdziwiony. - No nie patrz tak na mnie! - Zaśmiałam się. - Będę pracować.
- Kurde, to super! - Wstał i przytulił mnie lekko. - Mów gdzie.
- No... - Zmieszałam się trochę. - W PZPS-ie.
- Co? - Zrobił wielkie oczy i oparł się z wrażenia o brzeg sofy.
- Mam zająć się reklamą meczy reprezentacji, tych rozgrywanych w Polsce.
Włodarczyk milczał chwilę, po czym wybuchnął głośnym śmiechem. Popatrzyłam na niego jak na idiotę i poczułam lekkie uczucie złości. On ewidentnie się ze mnie napieprzał!
- Ty... - Wydusił z siebie w końcu. - Ty miałabyś zająć się reklamą meczy? Przecież nawet nie lubisz siatkówki!
- Właśnie dlatego to takie wyzwanie. - Mruknęłam, zgasił we mnie tą początkową radość.
- Dasz radę. - Pokrzepiająco chwycił moje ramię. - W takim razie co, świętujemy dziś?
- A nie jesteś zmęczony po podróży? - Zapytałam zdziwiona.
- Prześpię się teraz i wieczorem idziesz z nami. - Zakomunikował.
- Z nami?
- Ze mną i Olivią. - Uśmiechnął się i zaległ na kanapie.
Dokładnie o 22 zjawiliśmy się w jednym z większych Bełchatowskich klubów. Często tutaj zabawiałam. Z racji takiego, a nie innego podejścia do życia, musiałam gdzieś wyławiać tych odpowiednich kandydatów, a tutaj takich nie brakowało. Wojtek niezbyt popierał mój sposób, jednak nie komentował go. Wiedział, że w tym aspekcie i tak bym go nie posłuchała.
Dziś jednak było inaczej. Nie chciałam wyłowić jakiegoś super przystojniaka i wylądować z nim w łóżku. Taki paradoks, prawda? Wojtek daje mi wolną rękę, a ja nawet nie mam zamiaru skorzystać. Jednej reguły nigdy nie łamałam, kiedy spotykałam się z jednym, nie szukałam innego. Jednak Włodarczyk o Wronie nie wiedział, prawda? Jakieś pozory zachować muszę.
Z racji tego, że jakoś wyglądać chciałam, wybrałam jedną z moich najładniejszych sukienek.
Nie była wyzywająca, tak jak większość, jednak i tak robiła na facetach wrażenie, a o to mi chodziło.
Po kilku minutach rozmowy z Wojtkiem i jego dziewczyną, wyruszyłam samotnie na parkiet. Od razu znalazłam kandydata do zabawy na dzisiejszy wieczór. Biedak nie miał jednak pojęcia, jak bardzo rozczaruję go tym, iż wieczór nie spędzimy wspólnie w łóżku.
Zaczęliśmy tańczyć. Na początku normalnie, z każdą chwilą jednak nasz taniec stawał się odważniejszy. Szymon, bo tak nazywał się mój towarzysz zaczął mnie w końcu dotykać dotykać. Ocierał się o mnie co chwilę. Badał swoimi dłońmi moją talię, biodra. Nie protestowałam, mimo że wiedziałam, że to głupota.
W pewnym momencie, jego mina zrzedła i nieznacznie się ode mnie odsunął. Popatrzyłam na niego nie wiedząc za bardzo o co chodzi.
Nie dane mi było jednak uzyskać odpowiedz, ponieważ ktoś odwrócił mnie i wpił się zachłannie w moje usta. Na początku próbowałam walczyć, jednak zdałam sobie sprawę kim była owa osoba.
Nie protestowałam więc, kiedy chłopak pociągnął mnie w stronę małego, ciemnego korytarzyka. Wręcz przeciwnie, sama go do tego zachęcałam. Od razu zostałam podniesiona do góry, tak że byłam na równo z wielką postacią.
- Zwariowałeś? - Rzuciłam ledwo łapiąc oddech. - Wojtek tutaj jest.
- Wiem. - Odparł i podciągnął moją sukienkę wyżej. - Ale sama mnie to tego zmusiłaś. Nie trzeba było z nim tańczyć. - Wiedziałam, że ma na twarzy ten głupkowaty uśmiech, który tak mi się podobał.
- On się może zorientować. - Jęknęłam, mając jeszcze nadzieję, że zaprzestanie prób rozebrania mnie w publicznym miejscu.
- Dlatego to takie ekscytujące!
- Jesteś nienormalny Wrona! - Zaśmiałam się i przyciągnęłam go bliżej za koszulę.
- Za to mnie lubisz. - Ponownie złączył nasze usta w gorącym tańcu.
...
No także... Ostatnia scena ze specjalną dedykacją dla Patki. Masz i ciesz się :D
Za błędy przepraszam
Tak poza tym to hm...
Wyjeżdżam do Pragi, więc następny rozdział najwcześniej w czwartek, jednak nie obiecam czy będzie na pewno!
CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Miłego tygodnia kochani ! ;*
Pozdrawiam <3
~DarkFace