Aby zdążyć ze wszystkim na czas, musiałam wstać skoro świt. Pierwszą czynnością było oczywiście bieganie, jakoś musiałam się uspokoić. Następnie szybki prysznic i w końcu rozpoczęłam przygotowania.
Teraz już niestety, po odstresowaniu nie było nawet śladu i bardzo żałowałam, że nie mam choćby kilku minut, aby ponownie wyjść z domu.
Około 8 zaczynałam już pieczenie kurczaka, naszej tradycyjnej potrawy. Przygotowywałam także ulubioną formę świątecznego posiłku Włodarczyka, rolady.
Brata wykorzystałam do odbierania ziemniaków, a sama zajęłam się na końcu zielonymi dodatkami. Sałata z pomidorem, ogórkiem, rzodkiewką i kilka kropel oliwy. Miałam nadzieję, że to, oraz ciasta, które upiekłam wystarczą, aby zaspokoić apetyt dwóch wielkoludów.
"Do jasnej cholery, po co ja go zaprosiłam?"
Zadawałam sobie to pytanie już od dobrych kilku godzin i nadal nie umiałam na nie odpowiedzieć. Wojtek, który dowiedział się o sprawienie, nawet tego nie skomentował. Pokręcił tylko głową z wielkim uśmiechem na twarzy, a ja miałam ochotę go za niego udusić. Sprecyzował jedynie Wronie, aby pojawił się o 14.
Kilka minut po 13 chodziłam już cała poddenerwowana. To nie tak, że się stresuję środkowym, czy coś... No bo przecież nie miałam powodu, prawda?
Wcale nie dla niego ubrałam najlepszą sukienkę, jaką dysponowałam w szafie...
Nie wspominając już o cudownym makijażu i fryzurze jak z bajki.
Teraz już niestety, po odstresowaniu nie było nawet śladu i bardzo żałowałam, że nie mam choćby kilku minut, aby ponownie wyjść z domu.
Około 8 zaczynałam już pieczenie kurczaka, naszej tradycyjnej potrawy. Przygotowywałam także ulubioną formę świątecznego posiłku Włodarczyka, rolady.
Brata wykorzystałam do odbierania ziemniaków, a sama zajęłam się na końcu zielonymi dodatkami. Sałata z pomidorem, ogórkiem, rzodkiewką i kilka kropel oliwy. Miałam nadzieję, że to, oraz ciasta, które upiekłam wystarczą, aby zaspokoić apetyt dwóch wielkoludów.
"Do jasnej cholery, po co ja go zaprosiłam?"
Zadawałam sobie to pytanie już od dobrych kilku godzin i nadal nie umiałam na nie odpowiedzieć. Wojtek, który dowiedział się o sprawienie, nawet tego nie skomentował. Pokręcił tylko głową z wielkim uśmiechem na twarzy, a ja miałam ochotę go za niego udusić. Sprecyzował jedynie Wronie, aby pojawił się o 14.
Kilka minut po 13 chodziłam już cała poddenerwowana. To nie tak, że się stresuję środkowym, czy coś... No bo przecież nie miałam powodu, prawda?
Wcale nie dla niego ubrałam najlepszą sukienkę, jaką dysponowałam w szafie...
Nie wspominając już o cudownym makijażu i fryzurze jak z bajki.
Wcale nie chodziło mi o zrobienie na nim wrażenia, czy tam zwalenie go z nóg. No bo w sumie po co...?
Na tą chwilę postanowiłam narzucić siebie fartuszek, aby nie pobrudzić pięknej sukienki. Wybrałam jeden z najprostszych, jakim dysponowałam w danym momencie w domu.
Na tą chwilę postanowiłam narzucić siebie fartuszek, aby nie pobrudzić pięknej sukienki. Wybrałam jeden z najprostszych, jakim dysponowałam w danym momencie w domu.
Wojtek widząc, jak się zachowuje postanowił odpuścić i nie drażnić mnie dziś. Przygotował sam całe nakrycie do stołu, mi przypadło tylko sprawdzanie, czy jedzenie się nie przypala.
- Asia? - Zapytał w pewnym momencie brat.
- Hm? - Nie oderwałam nawet wzroku znad mieszanego akurat sosu.
- Bo... - Zaczął niepewnie, a ja podniosłam w końcu głowę. - Ktoś wpadnie do nas na kawę.
- Kolejna niespodzianka w Twoim wykonaniu? - Uniosłam brew. - Zaczynam się już bać.
- Nie musisz. - Zaśmiał się nerwowo. - Bo... Bo to dziewczyna...
- Co? - Zapytałam zaszokowana. Łyżka, którą trzymałam w dłoni upadła z trzaskiem na szafkę.
- No chciałbym Ci w końcu przedstawić moją dziewczyną. - Mruknął patrząc na mnie uważnie.
- Miło. - Zaczęłam się śmiać. - Czyżby Wojciech Włodarczyk znalazł w końcu tą jedyną? - Zapytałam poruszając charakterystycznie brwiami.
- Może. - Uśmiechnął się lekko i odetchnął. - Czyli nie jesteś zła? - Spytał dla pewności.
- No co Ty! - Podeszłam i przytuliłam go mocno. - No więc... Ile to trwa? I skąd ją znasz?
- Poznaliśmy się w zeszłym roku, to siostra jednego z chłopaków. - Zaczął uradowany. - A spotykamy się tak od czterech miesięcy...
- Co?! - Krzyknęłam. - Włodarczyk, masz dziewczynę od czterech miesięcy, a ja nic nie wiem?!
- Bałem się Twojej reakcji...
- Jesteś kretynem! - Rzuciłam w niego ze śmiechem szmatką. - To, że ja taka jestem, nie znaczy, że nie chcę Twojego szczęścia. - Powiedziałam miękko.
- Wiem, ale po prostu... Nie wiem, tak wyszło. - Przysiadł na krześle. - Mam nadzieję, że ją polubisz.
- Zobaczymy. - Uśmiechnęłam się delikatnie. - A jak ma na imię?
- Olivia.
- Olivia. - Powtórzyłam z namysłem. - I jest siostrą?
- Facundo Conte. - Odparł od razu.
- No Wojtek, poderwałeś gorącą, argentyńską panienkę! - Zaśmiałam się widząc jego minę.
- Zamknij się lepiej. - Mruknął i założył ręce na piersiach. - Przypomnę tylko, że to Ty zaprosiłaś tutaj Andrzejka.
Zacisnęłam usta w wąską kreskę i posłałam mu mordercze spojrzenie. Tym razem to Włodarczyk zaczął się ze mnie nabijać.
Rozmowa z bratem delikatnie mnie rozluźniła. Powróciłam do podgrzewania obiadu. Po niespełna 5 minutach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Popatrzyłam na nie nerwowo i od razu przeniosłam wzrok na Wojtka.
- Ty go zaprosiłaś. - Wzruszył ramionami.
- Jasne. - Zrzuciłam z siebie fartuszek i wygładziłam sukienkę.
Nogi lekko mi drżały, kiedy podchodziłam do drzwi.
"Opanuj się!" Nakazałam sobie w myślach i otworzyłam je pewnie.
Moim oczom ukazał się uśmiechnięty od ucha do ucha siatkarz. Lekko uchylił usta i z zachwytem przejechał wzrokiem po moim ciele, a ja poczułam jak moje policzki robią się cieplejsze.
" Kurwa, ja się nigdy nie rumienię!"
Dopiero teraz zauważyłam, co chłopak ma na sobie. Z podziwem pochwaliłam go w myślach.
"No, no."
- Hej. - Oprzytomniał pierwszy i uśmiechnął się uroczo.
- Cześć. - Odsunęłam się na bok i lekko podniosłam kąciki ust ku górze. - Wejdź.
- Dzięki. - Wszedł do środka i wyciągnął zza pleców jedną, czerwoną różę. - To dla Ciebie.
- Yyy... - Zmieszałam się lekko i odebrałam od środkowego kwiat. - Dziękuję.
W tym momencie do moich nozdrzy dotarł zapach perfum Wrony. O mamuniu... To był najcudowniejszy zapach, jaki kiedykolwiek czułam. Starałam się oddychać płytko, mimo to zapach mącił mi w głowie i zachęcał mój umysł do wyobrażenia sobie niestworzonych rzeczy. Bardzo niegrzecznych rzeczy...
- Nie ma za co. - Przeczesał dłonią włosy i pozostawił je w seksownym nieładzie. - Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję. - Powiedziałam i po raz kolejny poczułam, jak zaczynam się rumienić. - Ty też niczego sobie. - Dodałam z uśmiechem.
- Starałem się. - Wypiął dumnie pierś, a ja parsknęłam śmiechem. Atmosfera rozluźniła się lekko.
- Długo będziecie tutaj tak stali? - Zapytał nagle Wojtek, wchodząc do przedpokoju. - Cześć Andrzejku.
- Witaj Włodeczku. - Padli sobie teatralnie w ramiona, a ja przewróciłam oczami.
- To ja sprawdzę co z obiadem. - Poinformowałam i z ulgą opuściłam pomieszczenie.
W kuchni odetchnęłam głębiej i oczyściłam drogi oddechowe z perfum środkowego, czym od razu przywróciłam jasne myślenie.
"Do jasnej cholery, co się ze mną dzieje?!"
Zaczęłam się zachowywać jak jakaś napalona małolata. Do tego ten rumieniec na mojej twarzy... To nie było do zaakceptowania. Wiedziałam, że to co się ze mną dzieje nie wróży nic dobrego i pierwszy raz w życiu postanowiłam to zignorować.
Westchnęłam i wyciągnęłam z szafki wazon, do którego nalałam następnie wody i włożyłam do niej różę. Powąchałam ją szybko i z lekkim uśmiechem zaczęłam przekładać gorące mięso na półmisek.
Obiad minął nam w bardzo miłej atmosferze. Chłopcy śmiali się i żartowali. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że poznaję brata w całkowicie nowej odsłonie. Był zabawny i szczęśliwy z obecności kolegi. Zupełnie inny niż jak spędziliśmy czas sami. Do tego, już za chwilę poznam go w kolejnym wydaniu, jako zakochanego.
Może to dziwne, ale nigdy wcześniej nie przedstawił mi swojej dziewczyny. Nikogo nie przyprowadzał do domu i wiedziałam, że jest to tylko i wyłącznie moja wina. No ale w końcu się odważył i oznaczało to, że naprawdę mu na dziewczynie zależy.
Stawiałam na stole właśnie ostatni talerz z ciastem, kiedy w domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Oboje z Andrzejem w jednym momencie zwróciliśmy twarze w stronę Wojtka.
- Bądź miła. - Jęknął Włodarczyk w moim kierunku i pobiegł do drzwi.
- Zawsze jestem. - Mruknęłam pod nosem.
Wrona słysząc moje słowa wybuchnął głośnym śmiechem. Zgromiłam go wzrokiem i przysiadłam obok niego na kanapie.
- Znasz ją? - Zapytałam, aby przerwać panującą ciszę.
- Yhm. - Kiwnął głową i zerknął w moim kierunku.
Wsłuchałam się w muzykę płynącą z radia i nie zadałam kolejnego pytania, mimo że byłam ciekawa jak dziewczynę opisze środkowy.
Po chwili do salonu powrócił uradowany Wojtek. Dreptała za nim niewysoka, śliczna dziewczyna. Miała na oko miała koło 20, może 22 lat. Ciemną karnację świetnie podkreślała jej miętowa sukienka. Do tego złote dodatki, oraz nieziemskie czarne szpilki. Wyglądała wręcz genialnie. Obcisła kreacja opinała jej kruche, ale jakże kobiece ciało. Nie żebym jej czegoś zazdrościła, lubiłam swój wygląd.
- Wrona, Wy się już znacie. - Zwrócił się do kolegi, który puścił brunetce oczko.
- Hej. - Pomachał jej, a dziewczyna skinęła głową z uśmiechem.
- Asia. - Zwrócił się tym razem do mnie, a ja wstałam i podeszłam do nich. - Poznaj Olivię.
- Cześć. - Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i wyciągnęłam w moją stronę rękę.
- Hej. - Odpowiedziałam z uśmiechem i uścisnęłam jej małą dłoń. - Miło mi Cię w końcu poznać.
- Wojtek dużo o Tobie opowiadał. - Powiedziała z lekkim akcentem, jednak jej znajomość języka bardzo mnie zaskoczyła.
- W nic mu nie wierz! - Zaśmiałam się i popatrzyłam na brata.
Przyjmujący uniósł kciuk ku górze, dając mi tym samym znak, że dobrze sobie poradziłam.
- Kochanie, siadaj. - Wojtek zaprowadził dziewczynę w stronę kanapy, sam także zajął miejsce obok przyjaciela.
Tym oto sposobem zostałam zmuszona do zajęcia fotela, gdyż nasza sofa miała jednak ograniczone rozmiary. Nie, żebym się tym przejmowała, mogłam jakoś odgrodzić się od pociągającej woni Wrony.
- Kawy, herbaty? - Zapytałam kierując się w stronę kuchni.
- A może czegoś mocniejszego? - Zapytał od razu Włodarczyk.
- O! Dobrze gada! - Zawtórował mu środkowy.
- Puknijcie się w głowę. Najwyżej później.- Prychnęłam wychylając się zza ściany. - Olivia?
- Kawy. - Odpowiedziała rozbawiona.
Popołudnie tak jak i wieczór minęły nam w świetnej atmosferze. Nigdy chyba nie czułam się tak swobodnie w czyimś towarzystwie, nie licząc oczywiście bliźniaka. Olivia okazała się bardzo ciepłą osobą, była spokojna i bardzo, ale to bardzo szczęśliwa. Z uśmiechem patrzyłam na to, jak piękną parę tworzyli z Wojtkiem. Poczułam nawet lekkie uczucie w sercu. Wiedziałam, że ja na coś takiego liczyć nie mogę, jestem na to zbyt zamknięta. Poza tym żaden facet nie wytrzymałby z taką osobą jak ja.
Po 23 Olivia poinformowała, że musi się zbierać, gdyż jutro o 9 miała lecieć do rodziny, do Buenos Aires. Jakież było moje zdziwienie, gdy usłyszałam słowa Wojtka.
- Asia... Bo... - Zaczął niepewnie. - Bo ja lecę do Argentyny z Olivią.
- Co? - Zakrztusiłam się pitym akurat sokiem. - I teraz mi to mówisz?
- No jakoś nie miałem kiedy... - Odparł zmieszany. - Muszę w końcu poznać przyszłych teściów.
- Okej. - Starałam się brzmieć normalnie, mimo że zrobiło mi się przykro. - Nie ma sprawy.
- Wracam w czwartek. - Zapewnił od razu.
- Dobrze, leć. - Wymusiłam, aby na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Miałam jednak świadomość, że Włodarczyk doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co w tym momencie czuję. Nigdy nie zostawiał mnie tak niespodziewanie samej. - Olivia, miło mi Cię poznać. Wpadnij jeszcze kiedyś.
- Oczywiście. - Uśmiechnęła się i przytuliła mnie delikatnie, co wywołało moje ogromne zdziwienie. - Do zobaczenia!
Pomachałam znikającej za drzwiami dziewczynie i odwróciłam się w stronę stojącego obok brata.
- Nie bądź zła. - Poprosił cicho i przygarnął mnie do piersi.
- Dam radę. - Mruknęłam i zacisnęłam zęby. Nie cierpiałam, kiedy miał przede mną jakieś tajemnice.
- Dobrze. - Wyciągnął z szafy spakowaną już walizkę i podszedł powoli do drzwi. - Jeszcze jedno.
- Tak?
- Wrona zostanie z Tobą do czasu, aż nie wrócę. - Powiedział i wybiegł z domu.
- Włodarczyk! - Krzyknęłam za nim jeszcze, jednak nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. - Świetnie.
Wróciłam do salonu ze spuszczoną głową i nie zwracając nawet uwagi na gościa zaczęłam sprzątać ze stołu. Uwinęłam się szybko i po kilku minutach wróciłam do pokoju z litrem wódki, oraz dwoma kieliszkami w dłoni. Wiedziałam, że środkowy uważnie mnie obserwuje. Po jego minie wywnioskowałam, że słyszał krótką wymianę zdań między mną, a bratem.
- Za te jakże cudownie zapowiadające się kilka dni. - Odezwałam się w końcu i nalałam do kieliszków trunku.
Nie czekając na ruch chłopaka, opróżniłam ten należący do mnie i skrzywiłam się czując drapiącą ciecz w gardle. Oparłam się wygodnie i wysunęłam stopy z wysokich szpilek.
- Widzę, że jesteś bardzo zadowolona z mojego towarzystwa. - Szturchnął mnie lekko w ramię, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- Udowodniłam już, że potrafię być miła. - Fuknęłam. - Na więcej nie licz.
- Zobaczymy. - Uśmiechnął się chytrze i sięgnął po trunek.
Butelkę opróżniliśmy w zadziwiającym tempie. Wypite procenty dodały nam obojgu odwagi i odmieniły diametralnie mój charakter. Stałam się weselsza i bardziej kontaktowa. Starałam się nie myśleć o zasmucających rzeczach i całkowicie skupiłam swoją uwagę na Wronie.
- Masz jeszcze? - Zapytał zerkając w kierunku kuchni.
- O nie, nie. - Wstałam chwiejnie i zachichotałam.
- Czemu? - Popatrzył na mnie z czarującym uśmiechem.
- Wolę pamiętać co się będzie działo. - Chwyciłam w dłoń buty i w podskokach pobiegłam w stronę schodów. - Idziesz? - Zapytałam chłopaka. Zaśmiał się tylko w odpowiedzi i zaczął mnie gonić.
Pierwsza wpadłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Dopiero wtedy poczułam, jak wymęczył mnie dzisiejszy dzień.
- Tylko mi nie mów, że zamierzasz spać. - Jęknął padając obok mnie Andrzej.
- A co innego mam robić. - Zaśmiałam się i podeszłam do laptopa.
Otworzyłam go i znalazłam odpowiednią piosenkę. Przymknęłam oczy, kiedy pokój wypełnił się pięknymi dźwiękami płynącymi z urządzenia. Usłyszałam skrzypiącą podłogę i wiedziałam, że Wrona idzie w moim kierunku.
- Masz gust. - Poczułam jak siatkarz kładzie ręce na moich biodrach i odwróciłam się do niego przodem.
- Łapy przy sobie. - Zaśmiałam się, jednak nie strąciłam jego dłoni.
- Podoba Ci się to. - Zamruczał i przyciągnął mnie jeszcze bliżej.
Uniosłam brwi do góry i zaciągnęłam się głęboko jego perfumami, od których zakręciło mi się w głowie.
- Zajebiście pachniesz. - Powiedziałam przesuwając palcem wzdłuż guzików jego koszuli.
Środkowy podsumował moją wypowiedz uśmiechem i delikatnie musnął moje wargi. Odsunął się lekko i jakby czekał na moje przyzwolenie.
- Jeszcze. - Mruknęłam i stając na palcach wpiłam się łapczywie w jego usta.
Andrzej jęknął i podniósł mnie zwinnie ku górze. Nie czekając, oplotłam go nogami i zabrałam się za jego ubrania. Marynarka spadła miękko na podłogę, a siatkarz rzucił mnie na środek łóżka.
Popatrzył na mnie spragnionym wzrokiem i nakrył moje ciało swoim. Szybko podciągnął moją sukienkę aż do pasa i pozbył się mojej bielizny. Nie pozostałam mu dłużna i jednym ruchem zerwałam z niego koszulę i przewróciłam na plecy, ściągając przy tym sukienkę.
Oddychałam szybko i wpatrywałam się z uśmiechem w siatkarza, który zaczął wręcz pożerać mnie wzrokiem.
- Jesteś śliczna. - Odezwał się po chwili i zrzucił mnie z siebie niespodziewanie.
Szybko pozbył się reszty swojej garderoby i zawisnął nad moim ciałem. Przejechał dłońmi po moich piersiach, brzuchu, aż do bioder. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się jego delikatnym dotykiem. Dotarł w końcu do moich ud i rozłożył się szeroko, po czym wśliznął się miedzy nie.
Zaczął całować moją szyję, pieścił dokładnie każdy milimetr mojego ciała, a ja wariowałam czując rosnące z minuty na minutę pożądanie.
- Andrzej... - Jęknęłam, nie mogąc już dłużej wytrzymać. Popatrzyłam na niego błagalnie.
Chłopak zaśmiał się i podciągnął się wyżej. Złączył nasze wargi i chwycił mnie pewnie za biodra. Jednym, silnym pchnięciem znalazł się cały we mnie, a ja wygięłam się czując jak wypełnia mnie do samego końca.
Po chwili cała sypialnia rozbrzmiewała głośnymi jękami rozkoszy. Siatkarz szybko doprowadził nas na sam szczyt, jednak nasza nocna przygoda trwała znacznie, znacznie dłużej. Zmęczeni zasnęliśmy dopiero nad ranem.
- Asia? - Zapytał w pewnym momencie brat.
- Hm? - Nie oderwałam nawet wzroku znad mieszanego akurat sosu.
- Bo... - Zaczął niepewnie, a ja podniosłam w końcu głowę. - Ktoś wpadnie do nas na kawę.
- Kolejna niespodzianka w Twoim wykonaniu? - Uniosłam brew. - Zaczynam się już bać.
- Nie musisz. - Zaśmiał się nerwowo. - Bo... Bo to dziewczyna...
- Co? - Zapytałam zaszokowana. Łyżka, którą trzymałam w dłoni upadła z trzaskiem na szafkę.
- No chciałbym Ci w końcu przedstawić moją dziewczyną. - Mruknął patrząc na mnie uważnie.
- Miło. - Zaczęłam się śmiać. - Czyżby Wojciech Włodarczyk znalazł w końcu tą jedyną? - Zapytałam poruszając charakterystycznie brwiami.
- Może. - Uśmiechnął się lekko i odetchnął. - Czyli nie jesteś zła? - Spytał dla pewności.
- No co Ty! - Podeszłam i przytuliłam go mocno. - No więc... Ile to trwa? I skąd ją znasz?
- Poznaliśmy się w zeszłym roku, to siostra jednego z chłopaków. - Zaczął uradowany. - A spotykamy się tak od czterech miesięcy...
- Co?! - Krzyknęłam. - Włodarczyk, masz dziewczynę od czterech miesięcy, a ja nic nie wiem?!
- Bałem się Twojej reakcji...
- Jesteś kretynem! - Rzuciłam w niego ze śmiechem szmatką. - To, że ja taka jestem, nie znaczy, że nie chcę Twojego szczęścia. - Powiedziałam miękko.
- Wiem, ale po prostu... Nie wiem, tak wyszło. - Przysiadł na krześle. - Mam nadzieję, że ją polubisz.
- Zobaczymy. - Uśmiechnęłam się delikatnie. - A jak ma na imię?
- Olivia.
- Olivia. - Powtórzyłam z namysłem. - I jest siostrą?
- Facundo Conte. - Odparł od razu.
- No Wojtek, poderwałeś gorącą, argentyńską panienkę! - Zaśmiałam się widząc jego minę.
- Zamknij się lepiej. - Mruknął i założył ręce na piersiach. - Przypomnę tylko, że to Ty zaprosiłaś tutaj Andrzejka.
Zacisnęłam usta w wąską kreskę i posłałam mu mordercze spojrzenie. Tym razem to Włodarczyk zaczął się ze mnie nabijać.
Rozmowa z bratem delikatnie mnie rozluźniła. Powróciłam do podgrzewania obiadu. Po niespełna 5 minutach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Popatrzyłam na nie nerwowo i od razu przeniosłam wzrok na Wojtka.
- Ty go zaprosiłaś. - Wzruszył ramionami.
- Jasne. - Zrzuciłam z siebie fartuszek i wygładziłam sukienkę.
Nogi lekko mi drżały, kiedy podchodziłam do drzwi.
"Opanuj się!" Nakazałam sobie w myślach i otworzyłam je pewnie.
Moim oczom ukazał się uśmiechnięty od ucha do ucha siatkarz. Lekko uchylił usta i z zachwytem przejechał wzrokiem po moim ciele, a ja poczułam jak moje policzki robią się cieplejsze.
" Kurwa, ja się nigdy nie rumienię!"
Dopiero teraz zauważyłam, co chłopak ma na sobie. Z podziwem pochwaliłam go w myślach.
"No, no."
- Hej. - Oprzytomniał pierwszy i uśmiechnął się uroczo.
- Cześć. - Odsunęłam się na bok i lekko podniosłam kąciki ust ku górze. - Wejdź.
- Dzięki. - Wszedł do środka i wyciągnął zza pleców jedną, czerwoną różę. - To dla Ciebie.
- Yyy... - Zmieszałam się lekko i odebrałam od środkowego kwiat. - Dziękuję.
W tym momencie do moich nozdrzy dotarł zapach perfum Wrony. O mamuniu... To był najcudowniejszy zapach, jaki kiedykolwiek czułam. Starałam się oddychać płytko, mimo to zapach mącił mi w głowie i zachęcał mój umysł do wyobrażenia sobie niestworzonych rzeczy. Bardzo niegrzecznych rzeczy...
- Nie ma za co. - Przeczesał dłonią włosy i pozostawił je w seksownym nieładzie. - Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję. - Powiedziałam i po raz kolejny poczułam, jak zaczynam się rumienić. - Ty też niczego sobie. - Dodałam z uśmiechem.
- Starałem się. - Wypiął dumnie pierś, a ja parsknęłam śmiechem. Atmosfera rozluźniła się lekko.
- Długo będziecie tutaj tak stali? - Zapytał nagle Wojtek, wchodząc do przedpokoju. - Cześć Andrzejku.
- Witaj Włodeczku. - Padli sobie teatralnie w ramiona, a ja przewróciłam oczami.
- To ja sprawdzę co z obiadem. - Poinformowałam i z ulgą opuściłam pomieszczenie.
W kuchni odetchnęłam głębiej i oczyściłam drogi oddechowe z perfum środkowego, czym od razu przywróciłam jasne myślenie.
"Do jasnej cholery, co się ze mną dzieje?!"
Zaczęłam się zachowywać jak jakaś napalona małolata. Do tego ten rumieniec na mojej twarzy... To nie było do zaakceptowania. Wiedziałam, że to co się ze mną dzieje nie wróży nic dobrego i pierwszy raz w życiu postanowiłam to zignorować.
Westchnęłam i wyciągnęłam z szafki wazon, do którego nalałam następnie wody i włożyłam do niej różę. Powąchałam ją szybko i z lekkim uśmiechem zaczęłam przekładać gorące mięso na półmisek.
Obiad minął nam w bardzo miłej atmosferze. Chłopcy śmiali się i żartowali. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że poznaję brata w całkowicie nowej odsłonie. Był zabawny i szczęśliwy z obecności kolegi. Zupełnie inny niż jak spędziliśmy czas sami. Do tego, już za chwilę poznam go w kolejnym wydaniu, jako zakochanego.
Może to dziwne, ale nigdy wcześniej nie przedstawił mi swojej dziewczyny. Nikogo nie przyprowadzał do domu i wiedziałam, że jest to tylko i wyłącznie moja wina. No ale w końcu się odważył i oznaczało to, że naprawdę mu na dziewczynie zależy.
Stawiałam na stole właśnie ostatni talerz z ciastem, kiedy w domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Oboje z Andrzejem w jednym momencie zwróciliśmy twarze w stronę Wojtka.
- Bądź miła. - Jęknął Włodarczyk w moim kierunku i pobiegł do drzwi.
- Zawsze jestem. - Mruknęłam pod nosem.
Wrona słysząc moje słowa wybuchnął głośnym śmiechem. Zgromiłam go wzrokiem i przysiadłam obok niego na kanapie.
- Znasz ją? - Zapytałam, aby przerwać panującą ciszę.
- Yhm. - Kiwnął głową i zerknął w moim kierunku.
Wsłuchałam się w muzykę płynącą z radia i nie zadałam kolejnego pytania, mimo że byłam ciekawa jak dziewczynę opisze środkowy.
Po chwili do salonu powrócił uradowany Wojtek. Dreptała za nim niewysoka, śliczna dziewczyna. Miała na oko miała koło 20, może 22 lat. Ciemną karnację świetnie podkreślała jej miętowa sukienka. Do tego złote dodatki, oraz nieziemskie czarne szpilki. Wyglądała wręcz genialnie. Obcisła kreacja opinała jej kruche, ale jakże kobiece ciało. Nie żebym jej czegoś zazdrościła, lubiłam swój wygląd.
- Wrona, Wy się już znacie. - Zwrócił się do kolegi, który puścił brunetce oczko.
- Hej. - Pomachał jej, a dziewczyna skinęła głową z uśmiechem.
- Asia. - Zwrócił się tym razem do mnie, a ja wstałam i podeszłam do nich. - Poznaj Olivię.
- Cześć. - Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i wyciągnęłam w moją stronę rękę.
- Hej. - Odpowiedziałam z uśmiechem i uścisnęłam jej małą dłoń. - Miło mi Cię w końcu poznać.
- Wojtek dużo o Tobie opowiadał. - Powiedziała z lekkim akcentem, jednak jej znajomość języka bardzo mnie zaskoczyła.
- W nic mu nie wierz! - Zaśmiałam się i popatrzyłam na brata.
Przyjmujący uniósł kciuk ku górze, dając mi tym samym znak, że dobrze sobie poradziłam.
- Kochanie, siadaj. - Wojtek zaprowadził dziewczynę w stronę kanapy, sam także zajął miejsce obok przyjaciela.
Tym oto sposobem zostałam zmuszona do zajęcia fotela, gdyż nasza sofa miała jednak ograniczone rozmiary. Nie, żebym się tym przejmowała, mogłam jakoś odgrodzić się od pociągającej woni Wrony.
- Kawy, herbaty? - Zapytałam kierując się w stronę kuchni.
- A może czegoś mocniejszego? - Zapytał od razu Włodarczyk.
- O! Dobrze gada! - Zawtórował mu środkowy.
- Puknijcie się w głowę. Najwyżej później.- Prychnęłam wychylając się zza ściany. - Olivia?
- Kawy. - Odpowiedziała rozbawiona.
Popołudnie tak jak i wieczór minęły nam w świetnej atmosferze. Nigdy chyba nie czułam się tak swobodnie w czyimś towarzystwie, nie licząc oczywiście bliźniaka. Olivia okazała się bardzo ciepłą osobą, była spokojna i bardzo, ale to bardzo szczęśliwa. Z uśmiechem patrzyłam na to, jak piękną parę tworzyli z Wojtkiem. Poczułam nawet lekkie uczucie w sercu. Wiedziałam, że ja na coś takiego liczyć nie mogę, jestem na to zbyt zamknięta. Poza tym żaden facet nie wytrzymałby z taką osobą jak ja.
Po 23 Olivia poinformowała, że musi się zbierać, gdyż jutro o 9 miała lecieć do rodziny, do Buenos Aires. Jakież było moje zdziwienie, gdy usłyszałam słowa Wojtka.
- Asia... Bo... - Zaczął niepewnie. - Bo ja lecę do Argentyny z Olivią.
- Co? - Zakrztusiłam się pitym akurat sokiem. - I teraz mi to mówisz?
- No jakoś nie miałem kiedy... - Odparł zmieszany. - Muszę w końcu poznać przyszłych teściów.
- Okej. - Starałam się brzmieć normalnie, mimo że zrobiło mi się przykro. - Nie ma sprawy.
- Wracam w czwartek. - Zapewnił od razu.
- Dobrze, leć. - Wymusiłam, aby na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Miałam jednak świadomość, że Włodarczyk doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co w tym momencie czuję. Nigdy nie zostawiał mnie tak niespodziewanie samej. - Olivia, miło mi Cię poznać. Wpadnij jeszcze kiedyś.
- Oczywiście. - Uśmiechnęła się i przytuliła mnie delikatnie, co wywołało moje ogromne zdziwienie. - Do zobaczenia!
Pomachałam znikającej za drzwiami dziewczynie i odwróciłam się w stronę stojącego obok brata.
- Nie bądź zła. - Poprosił cicho i przygarnął mnie do piersi.
- Dam radę. - Mruknęłam i zacisnęłam zęby. Nie cierpiałam, kiedy miał przede mną jakieś tajemnice.
- Dobrze. - Wyciągnął z szafy spakowaną już walizkę i podszedł powoli do drzwi. - Jeszcze jedno.
- Tak?
- Wrona zostanie z Tobą do czasu, aż nie wrócę. - Powiedział i wybiegł z domu.
- Włodarczyk! - Krzyknęłam za nim jeszcze, jednak nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. - Świetnie.
Wróciłam do salonu ze spuszczoną głową i nie zwracając nawet uwagi na gościa zaczęłam sprzątać ze stołu. Uwinęłam się szybko i po kilku minutach wróciłam do pokoju z litrem wódki, oraz dwoma kieliszkami w dłoni. Wiedziałam, że środkowy uważnie mnie obserwuje. Po jego minie wywnioskowałam, że słyszał krótką wymianę zdań między mną, a bratem.
- Za te jakże cudownie zapowiadające się kilka dni. - Odezwałam się w końcu i nalałam do kieliszków trunku.
Nie czekając na ruch chłopaka, opróżniłam ten należący do mnie i skrzywiłam się czując drapiącą ciecz w gardle. Oparłam się wygodnie i wysunęłam stopy z wysokich szpilek.
- Widzę, że jesteś bardzo zadowolona z mojego towarzystwa. - Szturchnął mnie lekko w ramię, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- Udowodniłam już, że potrafię być miła. - Fuknęłam. - Na więcej nie licz.
- Zobaczymy. - Uśmiechnął się chytrze i sięgnął po trunek.
Butelkę opróżniliśmy w zadziwiającym tempie. Wypite procenty dodały nam obojgu odwagi i odmieniły diametralnie mój charakter. Stałam się weselsza i bardziej kontaktowa. Starałam się nie myśleć o zasmucających rzeczach i całkowicie skupiłam swoją uwagę na Wronie.
- Masz jeszcze? - Zapytał zerkając w kierunku kuchni.
- O nie, nie. - Wstałam chwiejnie i zachichotałam.
- Czemu? - Popatrzył na mnie z czarującym uśmiechem.
- Wolę pamiętać co się będzie działo. - Chwyciłam w dłoń buty i w podskokach pobiegłam w stronę schodów. - Idziesz? - Zapytałam chłopaka. Zaśmiał się tylko w odpowiedzi i zaczął mnie gonić.
Pierwsza wpadłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Dopiero wtedy poczułam, jak wymęczył mnie dzisiejszy dzień.
- Tylko mi nie mów, że zamierzasz spać. - Jęknął padając obok mnie Andrzej.
- A co innego mam robić. - Zaśmiałam się i podeszłam do laptopa.
Otworzyłam go i znalazłam odpowiednią piosenkę. Przymknęłam oczy, kiedy pokój wypełnił się pięknymi dźwiękami płynącymi z urządzenia. Usłyszałam skrzypiącą podłogę i wiedziałam, że Wrona idzie w moim kierunku.
- Masz gust. - Poczułam jak siatkarz kładzie ręce na moich biodrach i odwróciłam się do niego przodem.
- Łapy przy sobie. - Zaśmiałam się, jednak nie strąciłam jego dłoni.
- Podoba Ci się to. - Zamruczał i przyciągnął mnie jeszcze bliżej.
Uniosłam brwi do góry i zaciągnęłam się głęboko jego perfumami, od których zakręciło mi się w głowie.
- Zajebiście pachniesz. - Powiedziałam przesuwając palcem wzdłuż guzików jego koszuli.
Środkowy podsumował moją wypowiedz uśmiechem i delikatnie musnął moje wargi. Odsunął się lekko i jakby czekał na moje przyzwolenie.
- Jeszcze. - Mruknęłam i stając na palcach wpiłam się łapczywie w jego usta.
Andrzej jęknął i podniósł mnie zwinnie ku górze. Nie czekając, oplotłam go nogami i zabrałam się za jego ubrania. Marynarka spadła miękko na podłogę, a siatkarz rzucił mnie na środek łóżka.
Popatrzył na mnie spragnionym wzrokiem i nakrył moje ciało swoim. Szybko podciągnął moją sukienkę aż do pasa i pozbył się mojej bielizny. Nie pozostałam mu dłużna i jednym ruchem zerwałam z niego koszulę i przewróciłam na plecy, ściągając przy tym sukienkę.
Oddychałam szybko i wpatrywałam się z uśmiechem w siatkarza, który zaczął wręcz pożerać mnie wzrokiem.
- Jesteś śliczna. - Odezwał się po chwili i zrzucił mnie z siebie niespodziewanie.
Szybko pozbył się reszty swojej garderoby i zawisnął nad moim ciałem. Przejechał dłońmi po moich piersiach, brzuchu, aż do bioder. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się jego delikatnym dotykiem. Dotarł w końcu do moich ud i rozłożył się szeroko, po czym wśliznął się miedzy nie.
Zaczął całować moją szyję, pieścił dokładnie każdy milimetr mojego ciała, a ja wariowałam czując rosnące z minuty na minutę pożądanie.
- Andrzej... - Jęknęłam, nie mogąc już dłużej wytrzymać. Popatrzyłam na niego błagalnie.
Chłopak zaśmiał się i podciągnął się wyżej. Złączył nasze wargi i chwycił mnie pewnie za biodra. Jednym, silnym pchnięciem znalazł się cały we mnie, a ja wygięłam się czując jak wypełnia mnie do samego końca.
Po chwili cała sypialnia rozbrzmiewała głośnymi jękami rozkoszy. Siatkarz szybko doprowadził nas na sam szczyt, jednak nasza nocna przygoda trwała znacznie, znacznie dłużej. Zmęczeni zasnęliśmy dopiero nad ranem.
...
No także tego :D
Rozdział dedykuję Dit Te, widzisz ja napisałam Ci ładniejszy :P
Kochani, CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Buziaki i do następnego ;*
~ DarkFace
Ej no :) tak musze Ci przyznac racje xd ale obiecuje,ze kiedys sie poprawie xd czytalam z wypiekami na twarzy :)
OdpowiedzUsuńHyhy polecam się na przyszłość. <3
UsuńOh, ah... <3
OdpowiedzUsuńDark... gorszysz nas... tak centralnie..
OdpowiedzUsuńO Mamusiu, nie będę mogła dziś zasnać.. będę myśleć o 'boskim Endrju' ;o to jest GE-NIAL-NE!
Wiesz.. czytając ten rozdział wpadłam na idealne zakończenie do 28 października, ale nie zrobię Wam tego.. zabiłybyście mnie :D
Pozdrawiam :*
ja przepraszam... poprawię się!
Usuńale z drugiej strony... przecież to lubicie! :D
to ja zostanę tą złą, która Was gorszy, pasuje mi ^.^
wiesz ja jak myślę nad końcem tego bloga, to czuję, że muszę zmienić miejsce zamieszkania :D
ale na razie do tego daaaleko :D
Buziaki ;*
Czekaj.. skąd jestes? Ja przyjadę jak coś spieprzysz! :D
UsuńNo, no... No ja z Bielska jestem xD
UsuńWiem, masz blisko :D
Bielsko rządzi! :D
UsuńJa nie mam aż tak blisko, ale ja zamieszkam w BB! Zobaczycie!
UsuńDF - GORSZYSZ! ale jest zajebiście, wiec Ci pozwalam!
I boski Endrju wygrał dzisiaj z wizją pana z tańca, bo ja zmieniłam głównego bohatera! chyba xD
w imieniu swoim i Em zapraszam na drugi rozdział.
http://idealna-niedoskonalosc.blogspot.com/2015/05/ii-dla-ciebie-zawsze.html
Gorszyć to ja zacznę jak założę blokadę +18 :D
UsuńTo ja do Rzeszowa wyjeżdżam ^.^
A tej części o zmianie bohatera nie czaje :D
Jeeejkuuu *.* jak słodko! *-*
OdpowiedzUsuńJak ten alkohol dodaje odwagi.. :D
Mmm teraz Endrju i Asia mają trochę czasu dla siebiee :D Może w końcu Aśka pozwoli mu się poznać.. :D
Czekam na następny! :**
No to Wojtek wrobił Andrzeja w pilnowanie Asi. Chciałabym zobaczyć jej minę gdy dowiedziała się o tym iż jej brat ma dziewczynę.
OdpowiedzUsuńo ja pierdziele :D Aśka i Andrzej razem tego ?! :D hahah no nie wierze :D
OdpowiedzUsuńNo i genialny!! Weny duużo życzę! :D
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystko, po tym jak pozostawiłaś link do swojego opowiadania na moim nowym blogu i powiem Ci.... Że nie żałuję poświęconego czasu na czytanie Twojej historii z Andrzejem! Jest wspaniale, naprawdę. Bardzo się wciągnęłam. :3 Czekam na dalszy rozwój akcji z niecierpliwością. :D Pozdrawiam, banglam. :)
OdpowiedzUsuńO Jezu Jezu Jezu! No po prostu zakochałam isę *-* Uwielbiam twoje rozdziały, no ale... Kurczę po prostu ;-; nadrobiłam wszystko w niecałą godzinkę! Będę częstym gościem tutaj! Życzę mnóstwo weny! <3
OdpowiedzUsuń