środa, 20 maja 2015

Rozdział 3.

- Wrona. - Mruknęłam patrząc niezbyt zadowolona na siatkarza.
- Włodarczyk. - Zaśmiał się.
- Patrz jak chodzisz. - Powtórzyłam po raz drugi, wyminęłam go i chciałam wyjść, jednak skutecznie mi to uniemożliwił, chwytając mój łokieć.
Zerknęłam najpierw na jego dłoń, a później unosząc jedną brew, spojrzałam mu twardo w oczy. Chłopak speszył się lekko i cofnął rękę.
- Przepraszam. - Szepnął cicho.
- Stary przeproś ładnie i właź, bo nie mamy czasu! - Dopiero teraz zauważyłam, że za Andrzejem stoi ktoś jeszcze.
- Jasne. - Siatkarz przesunął się i wpuścił kolegę do środka.
- Bardzo mi miło. - Osobnik wyciągnął w moim kierunku rękę. - Przepraszam za tą łamagę. - Powstrzymał śmiech patrząc z ukosa na Wronę. - Karol Kłos.
- Joanna Włodarczyk. - Odparłam od razu.
Czy każdy siatkarz musi być tak cholernie miły? Przy takich osobach czuję się okropnie. Moje zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Do tego ten ich sposób bycia... Tryskali energią, życiem i szczęściem. Szkoda, że nie każdy tak ma.
- Włodarczyk? - Powtórzył zdziwiony Kłos. - Ale, że z tych Włodarczyków? - Jego oczy wyglądały, jakby zaraz miały wyskoczyć.
- To moja siostra, baranie. - Pokręcił głową Wojtek, który pojawił się w sklepie nie wiadomo skąd. - Cześć. - Uśmiechnął się do mnie promiennie i pocałował mnie w policzek. Kąciki moich ust uniosły się lekko, kiedy zobaczyłam bliźniaka.
- Dlaczego ja nie wiem, że masz siostrę? - Zapytał z pretensjami Karol.
- A ktokolwiek wie? - Mruknął Wrona pod nosem, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Na przykład Ty. - Odezwałam się słodziutko i odwróciłam się w stronę Włodarczyka. Za plecami słyszałam jak Andrzej tłumaczy się przyjacielowi. - Wrócisz do domu coś zjeść?
- No w sumie mamy do 18 wolne. - Uśmiechnął się. - Chłopaki, jedziemy na obiad! - Krzyknął do kolegów stojących kilka metrów dalej. Siatkarze najwyraźniej o coś się kłócili.
- Ale...
- Albo jadą do nas, albo jem na mieście. - Uciął krótko.
- Dokupię potrzebne rzeczy. - Westchnęłam i zwróciłam w kierunku kasy.

W mieszkaniu byłam na szczęście przed chłopakami. Od razu pobiegłam się przebrać w coś, co nie ucierpi tak bardzo przy przygotowywaniu obiadu, oraz pieczeniu ostatnich ciast.



Wybrałam luźne ubrania i związałam włosy w koka.
Zeszłam po chwili na dół i zaczęłam rozpakowywać zakupy. Stawiałam na szafce akurat ostatnie produkty, kiedy drzwi otworzyły się z impetem i do środka wpakowali się krzyczący siatkarze. Skrzywiłam się lekko i przewróciłam oczyma. Spokoju z takimi nigdy mieć nie można.
- Ten napis powinno się czytać od dołu. - Wymamrotał Wrona przemykając obok mnie do salonu.
- Co? - Zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Nic. - Burknął. Najwyraźniej nie miałam tego słyszeć.
Dopiero po chwili zrozumiałam, że chodzi mu o moją koszulkę. Oj Panie Wrona, wchodzimy na wojenną ścieżkę...
Zignorowałam rosnącą we mnie złość i postanowiłam nie przejmować się siatkarzami, którzy kłócili się właśnie o to, jaki film obejrzeć czekając na obiad. Założyłam słuchawki, podłączyłam je do telefonu i włączyłam jedną z moich ulubionych piosenek.
Chciałam zrobić obiad jak najszybciej, ponieważ znając choćby brata, wiedziałam że po zjedzeniu, przynajmniej godzinkę spędzi chrapiąc na kanapie. Danie, które chciałam przygotować nie było trudne. Wybrałam spagetti z łososia*, chciałam trochę ich zaskoczyć. Byłam pewna, że nigdy go nie jedli. Poza tym była to ulubiona forma obiadu, zarówno Wojtka, jak i moja. Nie pozostało mi więc nic innego, jak zacząć gotowanie.

- Jejku, co to było? - Zapytał Kłos głaszcząc swój brzuch. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech.
- Spagetti z łososia. - Odparł Włodarczyk, który zdążył rozłożyć się już wygodnie na fotelu.
- Jest jeszcze? - Zwrócił się tym razem do mnie.
- Niestety nie. - Zaśmiałam się widząc jak jego usta wykrzywiają się w podkówkę.
- Ona wszystko tak gotuje. - Wtrącił uradowany Włodarczyk. - Mówię Wam, siostra jak marzenie.
- Wojtuś, słonko idź weź leki bo ci gorzej. - Zaśmiałam się.
- Fakt, smaczne. - Odezwał się milczący do tej pory Wrona.
Odwróciłam głowę w jego stronę. Pół leżał, pół siedział na kanapie. Miał przymknięte oczy i wyglądał, jakby wcale na odpowiedź nie czekał.
- Dziękuję. - Mruknęłam i wróciłam do pieczenia ostatniego już ciasta - mazurka z masą czekoladową.
Po kilku minutach mogłam już wsadzić blaszkę do piekarnika. Zmęczona przeciągnęłam się i szybko uprzątnęłam kuchnię. Niestety pieczenie jest bardzo brudzącą czynnością.
Wiedząc, że mam chwilę czasu, postanowiłam udać się do swojego pokoju. Zaglądnęłam także do salonu, tak jak sądziłam siatkarze spali jak zabici.
Podreptałam więc na górę. Od razu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam rozmasowywać obolałe mięśnie rąk. Ustawiłam w telefonie alarm i pozwoliłam sobie zamknąć oczy. 40 minut relaksu nikomu chyba nie zaszkodzi.
Niestety po chwili ktoś zapukał do moich drzwi. Zerknęłam na zegar, minęło niecałe 10 minut. Z jękiem odwróciłam się w stronę drzwi.
- Kimkolwiek jesteś, idź sobie. - Nakryłam głowę poduszką.
- Dzięki za zaproszenie. - Zaśmiał się Wrona, wchodząc jakby nigdy nic do mojej sypialni.
- Wrona, czy dla Ciebie nie oznacza tak? - Mruknęłam z zamkniętymi oczyma.
- No bo oni śpią. - Poskarżył się siadając na podłodze.
- Też bym chciała, nie widać? - Burknęłam uchylając powieki.
- Dlaczego taka jesteś? - Zapytał patrząc mi w oczy.
- Jaka?
- Nie wiem, zimna. Jakbyś bała się, że ktoś zaraz coś Ci zrobi. Unikasz innych. A jak już się zbliżają, to ich ranisz.
Podniosłam się na łokciu i przyjrzałam się chłopakowi, który cierpliwie czekał na moją odpowiedź. Niestety, trafił w sedno. Unikałam ludzi. Raniłam ich, kiedy tylko sprawiali, że chciałam im zaufać. Przynajmniej tak było na początku. Teraz byłam niemiła i zniechęcałam, zanim nawet pomyślałam o jakimkolwiek bliższym kontakcie.
Chyba, że chodziło o łóżko. W końcu jestem normalną kobietą, a każda normalna kobieta potrzebuje zaspokoić czasem swoje potrzeby. Nie angażowałam się jednak w takie związki. Czasem trwały krótko, czasem długo, zawsze jednak obie strony chciały tego samego.
- Po prostu. - Odparłam po dłuższej chwili i spuściłam wzrok. - Taki charakter.
- Nie pieprz, jakiś powód musi być.
- Nie ważne. - Posłałam mu krzywe spojrzenie i położyłam się z powrotem.
- Okej. - Oparł się o ścianę. - Bywasz czasem inna?
- Czasami. - Włożyłam sobie dłoń pod policzek.
- Dla kogo? - Pytał dalej.
- To ważne? Dla niektórych.
- Dla Wojtka. - Mruknął.
- To mój brat. - Uśmiechnęłam się lekko. - To inna sytuacja.
- Blisko jesteście. - Stwierdził.
- Nie da się ukryć.
- Więc czym sobie zasłużył na lepsze traktowanie?
- Wszystkim. - Zerknęłam na niego.
- Innym nie dajesz nawet szansy. - Zaśmiał się. - Nie masz porównania.
- Nie potrzebuje go. - Zamknęłam oczy i postanowiłam go zignorować.
Niestety już po chwili cisza zaczęła mi ciążyć. Zwłaszcza, że cały czas czułam na sobie wzrok środkowego. Ale zaraz. Joannie Włodarczyk ciąży cisza? Coś nowego.
- Co planujesz na święta? - Zapytałam, żeby przerwać ponurą atmosferę. "Czy ja właśnie staram się być miła?" - Spędzasz je z Kłosem?
- Karol jedzie z Olą do Warszawy, do rodziców.
- A Ty?
- Zostaje tutaj. Nie chcę spędzać świąt z rodziną. - Odwrócił twarz w stronę okna. Widziałam, że nie chce kontynuować tematu.
- Sam? - Usiadłam i objęłam kolana rękoma.
- A z kim innym? - Posłał mi rozbawione spojrzenie.
- Nie wiem, może z dziewczyną?
- Jestem sam. - Odparł i uśmiechnął się lekko.
- Więc przyjdź do nas. - Rzuciłam, zanim choćby pomyślałam o tym, co robię.
Słowa wymsknęły się z moich ust, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Naprawdę to powiedziałam? Chyba się gorzej czuję.
- Co? - Zapytał zaszokowany.
- No przyjdź do nas. - Powtórzyłam pewnym głosem, robiłam dobrą minę do złej gry. - Udowodnię, że potrafię być miła.
Chłopak uśmiechnął się i skinął głową, a ja zaczęłam się zastanawiać, co najlepszego wyprawiam.
Świetny plan, Włodarczyk. Sama sobie komplikujesz życie. Na cholerę chcesz mu coś udowodnić? No po co?

...

Yy nawet nie wiem co napisać :D
Nie wiem czy mi się podoba, czy też nie.
Jedno jest pewne, wracam do pisania :)
Do następnego ;*


*Małe wyjaśnienie :D Jednym z moich ulubionych dań jest właśnie spagetti z łososiem.
Prościej mówiąc podsmażamy wędzonego łososia na patelni, zalewamy go mlekiem i dodajemy trochę śmietany 18%. Oczywiście doprawiamy solą i pieprzem, al to już jak kto lubi. Tworzy się zarąbisty sos, którym zalewamy ugotowany wcześniej makaron, tzw. "grube rurki". Może kogoś to zachęci, a ja gorąco polecam. Z opisu może nie wynika, ale ręczę : PYCHA! 

~DarkFace

8 komentarzy:

  1. Serio? Dajesz mi przepis oo 23.23 jak ja jestem na diecie? EM POWIEDZ JEJ COŚ BO ZNOWU PRZYTYJE! :(
    Włodarczyk pokrako! Ogarnij się Wrona nie jest taki zły :D
    Chce już te ich wspólne święta :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię ją coraz bardziej :) Szykują się święta "Nie z tego świata" xd

    OdpowiedzUsuń
  4. No dlaczego Aśka musi być taka?!
    Nie może być miła i radosna i wogóle zadowolona z życia? Yyyyy... dobra jednak nie :D byłoby tak słodko, że tylko rzygać tęczą a ja lubię jak jest trochę inaczej, trochę mroczniej ^^ WTF??? Co ja wogóle pisze?! Dobra nie czytaj tego :D Rozdział zajebisty. Amen.

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaakie to słodkiee, że Asia jest tak blisko z Wojtkiem *.*
    Aśka i Wronka z nienawiści do miłości? :D
    Jestem ciekawa, co wydarzy się w święta między nimi.. :D
    Czekam na następny! :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne blogi i czekam na coraz więcej akcji :) jestem też ciekawa kiedy wznowisz ten o Izie, bo strasznie podoba mi się jej charakter i postawa, takiej zimnej suki :D zapraszam też do siebie http://ifsheisreal.blogspot.com/?m=1

    Oczywiście na każdym blogu twoim zostaje i oczekuje na nowości 💕

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne blogi i czekam na coraz więcej akcji :) jestem też ciekawa kiedy wznowisz ten o Izie, bo strasznie podoba mi się jej charakter i postawa, takiej zimnej suki :D zapraszam też do siebie http://ifsheisreal.blogspot.com/?m=1

    Oczywiście na każdym blogu twoim zostaje i oczekuje na nowości 💕

    OdpowiedzUsuń