Zaklęłam pod nosem i spróbowałam uszeregować wszystkie fakty. Wczorajsza sytuacja nie powinna nigdy się wydarzyć, teraz jednak nie miało znaczenia to czy chcę, aby tak było, czy też nie.
Wiedziałam, że myślenie w takim stanie i tak nic mi nie da, toteż wyswobodziłam się delikatnie z objęć siatkarza i na palcach skierowałam się do łazienki.
Ochlapałam twarz zimną wodą i spojrzałam w wiszące na przeciwko lustro. To co w nim zobaczyłam sprawiło, że mimowolnie się skrzywiłam. Cały wczorajszy makijaż rozmył się na mojej twarzy. Dodatkowo podkrążone oczy, napuchnięte wargi (to akurat nie było takie złe...), a o włosach lepiej nie wspominać. Każdy sterczał w inną stronę.
Rzuciłam odbiciu krzywe spojrzenie i pierwsze za co się zabrałam, to zmycie tego czegoś z mojej cery. Uwinęłam się sprawnie i ponownie obmyłam twarz, tym razem cieplejszą już wodą.
Sięgnęłam następnie po szczoteczkę i wyszorowałam dokładnie zęby, poświęcając tej czynności sporo czasu.
Na końcu już, ujarzmiłam wielki kołtun znajdujący się na mojej głowie. Zebrałam włosy w kucyk i oparłam się o umywalkę. Westchnęłam i zastanowiłam się co dalej.
Nie powinnam pozwolić wczoraj na taki rozwój sytuacji. Było wiele powodów, jednak ani jeden nie wydał mi się w tym momencie tym najwłaściwszym. Teraz nie miałam już wpływu, na to co zaszło. Pozostało mi tylko zatroszczyć się o to, co będzie dalej.
Właśnie, co będzie dalej? Pytanie odbiło się w mojej głowie echem.
Wiedziałam, czego potrzebuję, więc cicho wróciłam do pokoju po ubrania i po minucie już mnie w nim nie było.
Wrona leżał rozłożony na całym łóżku, strach pomyśleć, czy przeżyłabym, gdybym dalej w nim leżała. Potrząsnęłam od razu głową i pozbyłam się tego widoku. Ubrałam się i na palcach zeszłam po schodach. Założyłam jeszcze na uszy słuchawki, włączyłam ulubioną playlistę i wymknęłam się niepostrzeżenie z domu.
Wróciłam kilka minut po 9. Cisza panująca w mieszkaniu uświadomiła mnie, iż Andrzej nadal śpi. Odetchnęłam i w spokoju skierowałam się pod prysznic. Zmyłam z siebie cały pot i dokładnie wyszorowałam całe ciało.
Nalewając na dłoń ulubiony szampon rozmyślałam nad tym, jak powinnam rozegrać rozmowę z siatkarzem.
Z jednej strony podobało mi się to, co przeżyliśmy razem wczorajszej nocy. Naprawdę, nie było się do czego przyczepić!
Z drugiej jednak, bałam się konsekwencji, tego że któremuś z nas zacznie zależeć, a tego na pewno nie potrzebowałam. Wszystko zaczęło się w zbyt inny niż zazwyczaj sposób i troszeczkę mnie to niepokoiło. Nie było w tym tej jasności, która zawsze mi towarzyszyła. A jasność sytuacji to w moim wypadku jedyna wymagana rzecz.
Rozważyłam wszystkie za i przeciw i ułożyłam w głowie mniej więcej plan tego, co powinnam mu powiedzieć. Biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy zmuszeni spędzić razem jeszcze prawie cztery dni nie chciałam, aby nasza relacja opierała się tylko i wyłącznie na ukradkowych spojrzeniach. Może było to samolubne, ale nie miałam ochoty zawsze się ograniczać. Nutka szaleństwa była obecna w moim życiu praktycznie zawsze, dlaczego więc tym razem miałoby być inaczej?
Zadowolona opuściłam w końcu zaparowane pomieszczenie. Zgarnęłam po cichu ubrania i wróciłam do łazienki. Szybko narzuciłam na siebie wybrany zestaw i przeglądnęłam się w lustrze.
Ubrania leżały idealnie i byłam zadowolona z odpowiedniego wyboru.
Wciąż mokre włosy związałam w coś luźniejszego i zabrałam się za makijaż. Powieki pokryłam cienką warstwą ciemniejszego cienia, narysowałam cieniutkie kreski i przeciągnęłam rzęsy tuszem. Sceptycznie przyjrzałam się wykonanemu dziełu i postanowiłam użyć jeszcze czerwonej szminki. Dopiero wtedy byłam w pełni zadowolona z efektu.
Z uśmiechem na ustach skierowałam się do kuchni i postanowiłam przygotować śniadanie. Wybrałam dziś kanapeczki i szybko zabrałam się za ich wykonanie. Chleb pokroiłam w małe kromki, posmarowałam go masłem, ułożyłam na nich szynkę, ser, sałatę, ogórka i pomidorka.
Udekorowałam je jeszcze "keczupowymi" uśmieszkami i ustawiłam wszystko na stole.Zerknęłam na zegar, było przed 10. Dopiero w tym momencie przypomniałam sobie, że dzisiejszy dzień jest jednym z moich ulubionych w roku! Lany poniedziałek!
Z chytrym uśmieszkiem nalałam do garnka wody i pobiegłam na górę. Powoli weszłam do sypialni. Na szczęście Wrona nadal smacznie chrapał.
Ledwo powstrzymując śmiech podeszłam do łóżka i bezlitośnie wylałam całą zawartość na siatkarza. Jednym pociągnięciem sprawiłam, że lodowata ciecz rozlała się po całym jego tułowiu. Nie oszczędziłam oczywiście twarzy.
- Co do cholery?! - Krzyknął wyskakując z łóżka jak oparzony. Widząc jego zdezorientowaną minę nie mogłam się już powstrzymać i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Zgięłam się w pół i objęłam rękoma brzuch. - Uważasz, że to takie zabawne?! - Krzyknął Wrona, który dopiero teraz zdał sobie sprawę, że stał przede mną całkowicie nagi.
W odpowiedzi zaniosłam się ponownie śmiechem i otarłam oczy, z których niekontrolowanie zaczęły wypływać mi łzy.
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i zanim zdążyłam się zorientować co się dzieje, przygniótł mnie do łóżka i zaczął się o mnie wycierać. Dopiero uczucie powoli nasiąkających ubrań trochę mnie otrzeźwiło.
- Ej! - Krzyknęłam.
- Widzisz, tym razem dla mnie jest to zabawne. - Zaśmiał się i umieścił moje ręce wysoko nad głową, uniemożliwiając mi tym samym jakikolwiek ruch.
- Wrona. - Ostrzegłam, jednak było już za późno.
Poczułam jak usta środkowego lądują mocno na moich. Zaczął mnie żarliwie całować, a ja wcale nie pozostałam mu dłużna. Przegrałam zawziętą bitwę i nieznacznie uchyliłam wargi, pozwalając jego językowi siać spustoszenie w moich ustach. Oderwaliśmy się od siebie dopiero po dłuższej chwili. Obojgu brakowało nam tchu, do tego oboje byliśmy mokrzy.
Siatkarz sturlał się ze mnie i ułożył wygodnie na łóżku.
- Gdyby nie ta woda, ten poranek zacząłby się niezwykle miło. - Mruknął gładząc mój policzek.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo. - Odparłam i zanim zdążył zareagować, stałam już przy drzwiach. - Zapraszam na śniadanie. - Mrugnęłam i zostawiłam go samego z wielkim znakiem zapytania na twarzy.
Po zjedzonym posiłku Andrzej zniknął w łazience, a ja miałam chwilę dla siebie. Najpierw pokroiłam ciasto i ustawiłam je na małym stoliku przy sofie. Chciałam porozmawiać ze środkowym na poważnie, jednak taka rozmowa "na sucho" niezbyt przypadała mi do gustu.
Po chwili, nie wiedząc za bardzo, co mam zrobić położyłam się na kanapie i bezmyślnie wpatrywałam się w film lecący akurat w telewizji. Jako, że siatkarz nie wracał dłuższą chwilę, a moje powieki stawały się z minuty na minutę coraz cięższe, pozwoliłam sobie na minutkę relaksu.
Obudziłam się dopiero słysząc stawiany na stole kubek. Uchyliłam oczy i zobaczyłam, że siatkarz zaparzył kawę. Czytał mi w myślach, czy jak?
- Kawa? - Zapytałam przeciągając się leniwie.
- Skoro jest ciasto, to i kawa być musi. - Odpowiedział z uśmiechem i usiadł w fotelu na przeciwko.
Podniosłam się z lekkim ociąganiem i wzięłam kubek w dłonie. Powąchałam napój i rozkoszowałam się ulubionym zapachem.
- Musimy porozmawiać... - Zaczęłam po chwili i zmoczyłam wargi gorącą cieczą.
- Też tak myślę. - Poprawił nerwowo włosy. - Przepraszam.
- Ty? - Zadziwiłam się. - Za co?
- Za to wczoraj. - Zmieszany opuścił wzrok, a ja parsknęłam pod nosem. - Co Cię tak bawi?
- Można śmiało powiedzieć, że wręcz Cię uwiodłam, a Ty mnie jeszcze przepraszasz. - Pokręciłam głową.
- Bez przesady... - Mruknął. - Jakiś tam swój udział w tym miałem.
- Możliwe. - Odstawiłam kawę i westchnęłam. - Wiesz, że i tak nic z tego nie będzie.
- Nie znamy się. - Przyznał.
- Nie bawię się w związki. - Odpowiedziałam twardo.
- Dlaczego? - Zapytał zaskoczony. - Taka kobieta jak Ty...
- Nie bawię się i tyle. - Przerwałam mu.
- A więc? - Zapytał.
- Tylko seks.
- Tylko seks. - Powtórzył z namysłem. - Nic więcej?
- Zupełnie nic.
- To propozycja? - Poruszył zabawnie brwiami.
- Zależy, czy pasują Ci warunki. - Odparłam i założyłam ręce na piersiach. - Zero uczuć.
- Zero uczuć. - Powtórzył od razu.
- I zero wspólnych wyjść. - Uniósł zaskoczony brwi.
- Zero wyjść.
- I ostatnie, ale również najważniejsze. - Odchrząknęłam. - Nikt nie może wiedzieć. Zwłaszcza mój brat.
- Ciekawe jak chcesz to zrobić. - Zaśmiał się sarkastycznie. - Jakoś będziemy musieli się spotykać, tak?
- Prawda. - Przyznałam cicho.
- Więc jak?
- Nie wiem. - Mruknęłam cicho. - Coś wymyślisz.
- A jeżeli ktoś coś poczuje? - Zapytał po chwili namysłu.
- Nie wiem co to uczucia. - Zaśmiał się słysząc moje słowa. - Chyba, że te złe.
- Dziewczyno, kto Ci to zrobił? - Trafił w czuły punkt.
- Co? - Popatrzyłam na niego twardo.
- Skrzywdził Cię. - Dokończył cicho.
Nie odpowiedziałam. Odwróciłam twarz w stronę okna i zamyśliłam się. Był inny niż faceci, z którymi spotykałam się do tej pory. Czy zmieniało to coś w moim nastawieniu? Na pewno nie. Byłam jak byłam i nic nie miało prawa tego zmienić. To co zepsute nie daje się tak łatwo naprawić.
- Przepraszam. - Powiedział siadając obok i obejmując mnie ramieniem.
Popatrzyłam na niego i wstałam. Podeszłam do okna i oparłam się czołem o chłodną framugę. Westchnęłam i zamknęłam oczy. Jego towarzystwo mnie zmieniało. Wiedziałam, że na dłuższą metę może to pokrzyżować moje plany. Ale dlaczego miałabym odtrącić jedyną osobę, która w tak krótkim czasie zdołała dotrzeć do mnie tak głęboko? Będę musiała udawać, że to co się dzieje w ogóle mnie nie obchodzi. A czy zacznie mnie obchodzić? Dowiem się dopiero w trakcie.
- Jeszcze jeden warunek. - Odezwałam się w końcu, a Andrzej od razu znalazł się obok.
- Tak?
- Zero takich rozmów. - Popatrzyłam na niego w końcu.
Kiwnął głową na znak zgody i odgarnął zabłąkany kosmyk moich ciemnych włosów. Uważnie przyglądał się mojej twarzy i przejechał kciukiem po moich wargach. Uchyliłam je mimowolnie i spojrzałam mu w oczy z pragnieniem. Zaczął drażnić delikatnie kolczyk znajdujący się pośrodku moich ust.
- Podoba mi się. - Mruknął przysuwając się bliżej. - Jest taki inny. Taki jak Ty...
Zaśmiałam się cicho i przymknęłam oczy. Nie minęło dużo czasu, aż poczułam jego delikatny pocałunek. Siatkarz zaczął się ze mną drażnić, a ogień który rozpalała sama jego obecność zaczął niekontrolowanie rosnąc. Przywarłam do niego ciałem i przygryzłam zalotnie jego wargę.
- Jesteś niegrzeczna. - Mruknął chwytając mnie za tyłek, a ja posłałam mu niewinne spojrzenie.
Wrona przycisnął mnie lekko do ściany i mocniej wpił się w moje usta. Mruknęłam zadowolona czując jak podnosi mnie i zanosi w stronę kanapy. Usiadł na niej szybko i posadził mnie na sobie okrakiem. Objęłam go za szyję i mocniej wtuliłam się w jego wielkie ciało.
Dłonie środkowego powędrowały powoli pod moją koszulę i po chwili leżała już ona na podłodze. Zaraz też dołączyła do niej górna część garderoby siatkarza. Uśmiechnął się widząc mój dziki wzrok i zwinnie odwrócił mnie na plecy. Pozbył się szybko reszty mojego ubioru, a ja zerwałam z niego spodnie.
- Tylko seks? - Zapytał całując moją szyję.
- Tylko. - Przytaknęłam i w tym momencie poczułam go w sobie.
...
No... Nawet jestem zadowolona....
ZA BŁĘDY Z GÓRY PRZEPRASZAM!
Eh za bardzo Was demoralizuje.... Em nie krzycz na mnie :C
Muszę się ograniczyć! Albo naprawdę założę blokadę, bo mnie jeszcze o coś oskarżą :D
No więc jak myślicie, jaka przeszłość ciągnie się za naszą kochaną Asieńką? Zawód miłosny, czy może coś innego?
Czekam na Wasze propozycje ^.^
CZYTASZ + KOMENTUJESZ + MOTYWUJESZ
Do następnego kochani <3 ;*
~DarkFace