poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 15.

Tak jak planowaliśmy, w Krakowie byliśmy grubo przed czasem. Zjedliśmy dobry obiad, po czym Seba podwiózł mnie na umówione spotkanie. Obiecał zaczekać do końca, a później zawieźć mnie do hotelu, w którym miałam być zameldowana. Marzyłam już o chwili tylko dla siebie, miałam ochotę chociaż trochę poleniuchować.
Oczywiście nie obeszło się także bez zwiedzenia galerii. Postanowiłam zmienić ubrania, aby na spotkaniu prezentować się nienagannie, chciałam popracować chociaż chwilę.



Na Tauron Arenie byłam o 15.45. Zostawiłam sobie kilka minut zapasu, gdybym nie mogła znaleźć odpowiedniego gabinetu. Niepewnie pchnęłam jedną ręką szklane drzwi i od razu natknęłam się na ochroniarza.
- Hala jest zamknięta. - Odezwał się zaskoczony, kiedy zarejestrował moją obecność. - Proszę opuścić obiekt.
- Jestem umówiona z Panem Tomaszem Jaśmowiczem. - Odpowiedziałam przystając.
- Zaraz to sprawdzę. - Odburknął starszy mężczyzna, a ja stłumiłam chichot. Entuzjazm wręcz od niego bił.
Rozejrzałam się z zainteresowaniem po przestronnym holu, hala jak hala, nie wiem co ludzi w niej tak urzekało. No ale z fanatykami nie pogadasz i tak nie zmienisz ich podejścia. Czekałam cierpliwie, aż ochroniarz ustali wszystko przez mały mikrofon przypięty do kołnierzyka granatowej koszuli.
- Proszę za mną. - Poinformował mnie w końcu.
Posłusznie podreptałam za mężczyzną w stronę schodów. Wspólnie wspięliśmy się na piętro, po czym zostałam skierowana do odpowiednich drzwi. Przeklinając się za niezażycie leków przeciwbólowych stanęłam przed gabinetem i zapukałam. Słysząc "proszę" pchnęłam drzwi i znalazłam się w jasnym pomieszczeniu. Wszystko urządzone było bardzo nowocześnie.
- Dzień dobry. - Odezwałam się w stronę dość młodego i szczerze mówiąc przystojnego mężczyzny.
- Dzień dobry. - Wstał z przyklejonym do twarzy uśmiechem i wyciągnął w moją stronę dłoń. - Tomasz Jaśmowicz.
- Joanna Włodarczyk. - Uścisnęłam jego rękę, po czym usiadłam na wskazanym przez niego krześle.
- Cóż to się Pani stało? - Zapytał kiwając w stronę gipsu.
- Miałam mały wypadek, na szczęście nic strasznego. - Machnęłam lekceważąco prawą kończyną.
- No dobrze. - Zmierzył mnie wzrokiem. - Zatem zaczynajmy.

Omówienie wszystkiego nie zajęło nam dużo czasu. Ustaliliśmy ile zarobię, wspólnie obeszliśmy pustą w tym momencie halę. Starałam się chłonąć jak najwięcej, ale Tomasz naprawdę nie dawał rady mnie zainteresować. Mimo, że mówił całkiem z sensem, jego paplanina odnośnie wielkości hali, jej możliwości i w ogóle ani trochę do mnie nie trafiała. Chodziło mi tylko o organizację tych cholernych spotkań i zakończeniu tego rozdziału.
Zaczynać miałam następnego dnia o 10. Otrzymałam wszystkie wytyczne odnoście przydzielonego mi hotelu, wręczono mi identyfikator i pokazano gdzie mam się zjawić. Zadowolona opuściłam halę i leniwie skierowałam się do samochodu Sebastiana. Chłopak siedział z przymkniętymi oczami i słuchał na słuchawkach muzyki. Najciszej jak potrafiłam wsiadłam do środka i postanowiłam trochę go nastraszyć. Podnosiłam już rękę, aby zacząć go łaskotać, kiedy ten otworzył oczy i przyjrzał mi się groźnie.
- Ani mi się waż. - Odezwał się zaspanym głosem i wyciągnął z uszu małe korki.
- Dobra. - Mruknęłam zapinając z trudem pas.
- Więc gdzie jedziemy? - Zapytał zakładając okulary na nos.
Podałam mu odpowiedni adres i już po chwili mknęliśmy w odpowiednim kierunku. Droga nie trwała długo, gdyż hotel znajdował się zaledwie kilka minut od hali. Przynajmniej nie musiałam się martwić o to, jak docierać będę do pracy. Spacerek na pewno mi posłuży.
Po dotarciu na miejsce od razu poszłam się zameldować. Wszystko obyło się bez problemu i kilka minut przed 18 wnosiliśmy już wspólnie z Kowalczykiem moje bagaże. Czekałam na górze, aż chłopak doniesie moją ostatnią torbę. W międzyczasie w małej kuchni postawiłam wodę. Miałam ochotę uraczyć się gorącą herbatą, a mojemu towarzyszowi na pewno przyda się kubek mocnej kawy.
- Asia? - Krzyknął zatrzaskując za sobą drzwi.
- Jestem w kuchni. - Wychyliłam głowę zza rogu. - Kawy?
- O, bardzo chętnie. - Uśmiechnął się siadając na jednym z krzeseł.
Szybko przygotowałam dwa napoje, a z bagażu podręcznego wyciągnęłam paczkę ciastek. W końcu coś przegryźć się przyda.
- Daj pomogę Ci. - Obok pojawił się Seba i przejął ode mnie gorące naczynia. W końcu z tą ręką to nie za wiele mogłam zdziałać.
- Częstuj się. - Uśmiechnęłam się siadając naprzeciwko.
- Dzięki. - Upił łyk kawy i odetchnął. - Masz szczęście. - Puścił mi oczko.
- Z powodu? - Podniosłam wzrok znad słodzonej w danym momencie herbaty.
- W tym hotelu są zameldowani siatkarze. - Poruszył zabawnie brwiami, a ja łapczywie wciągnęłam powietrze w płuca. Z tego akurat nie zdawałam sobie sprawy.
- To... - Przełknęłam ślinę i wysiliłam się na uśmiech. - Fajnie.
- Coś nie tak? - Zapytał widząc moją niemrawą minę.
- Wszystko ok. - Zapewniłam i od razu zmieniłam temat.

Mimo tego, że każdy dzień spędzałam na hali, ani jeden raz nie minęłam się z Wroną. Posiłki zamawiałam do pokoju, więc na przypadkowe spotkanie w restauracji szans nie było. Piątkowego poranka obudziłam się z dziwnym przeczuciem. Miałam być na meczu i tam już na pewno spotkanie oszczędzone mi nie zostanie. Wstałam i od razu skierowałam się do łazienki. W kilka minut ogarnęłam swój wygląd, koszulkę Wojtka zmieniłam na luźną koszulkę z nadrukiem, a na tyłek naciągnęłam czarne rurki.
Stojąc przed lustrem dotknęłam niepewnie brzucha. Za jakiś czas nie będę się już mieściłam w ubrania. O ciąży starałam się myśleć na razie jak najmniej, nie to było moim największym zmartwieniem. Za cel obrałam sobie rozmowę z Andrzejem i tego też trzymać się musiałam.
Zdecydowanym krokiem powróciłam do sypialni i chwyciłam do ręki hotelowy telefon. Zacisnęłam klawisz z numerem 1 i czekałam, aż połączy mnie z recepcją. Niestety najwyraźniej nie mieli dziś czasu przyjąć mojego zamówienia. Zmuszona byłam udać się tym razem na dół i tam zjeść śniadanie.
Zamknęłam pokój i podreptałam do windy. Nacisnęłam guzik i czekałam, aż kabina się otworzy. Z racji tego, że było już grubo po 10, miałam nadzieję, że siatkarze opuścili już budynek i pojechali na trening. Szybko dotarłam na parter i odszukałam hotelową restaurację.
Jakie też było moje zdziwienie, kiedy po otwarciu drzwi moim oczom ukazała się grupa kilkudziesięciu wielkoludów siedzących przy stolikach. Nikt nie zwrócił uwagi na moje pojawienie się. Rozważałam nawet opcję wycofania się, ale mój żołądek szczerze buntował się na ten pomysł. Podeszłam więc do okienka i zamówiłam jajecznicę z pomidorami, oraz szklankę soku pomarańczowego.
Z napojem w dłoni ogarnęłam wzrokiem salę. Niestety jedyny wolny stolik znajdował się na samym środku. Podeszłam do niego powoli i odstawiłam szklankę na blat. Dopiero kiedy usiadłam na krześle przyjrzałam się znajdującym się przy stoliku obok osobom. Na moje nieszczęście byli to siatkarze. I to nie byle jacy, grupka w składzie : Kłos, Drzyzga, Nowakowski, Kurek i... Wrona. Ten ostatni siedział z widelcem zatrzymanym w połowie drogi do otwartych ust i patrzył na mnie oczami wielkości pięciozłotówek.
" Tak Andrzejku, ja się Ciebie też tutaj nie spodziewałam." Odezwałam się sama do siebie i z lekkim uśmiechem skinęłam głową w stronę Kłosa.
- Włodarczyk, Ty tutaj? - Krzyknął Karollo i szybko zerwał się z krzesła, aby zamknąć mnie w mocnym uścisku, który skwitowałam cichym śmiechem.
- Tak wyszło. - Puściłam mu oczko.
- Jak miło. - Usiadł na przeciwko, a ja zerknęłam na jego towarzyszy, którzy patrzyli na nas z dziwnym wyrazem twarzy. Jedynie Andrzej nie poruszył się nawet o milimetr. - Ale, że akurat tutaj?
- Dostałam pracę przy organizacji Waszych meczów. - Odparłam opierając się o siedzenie. - No i tutaj mnie zameldowali.
- A no chyba, że tak. - Ogarnął mnie wzrokiem i lekko zmrużył oczy na widok mojej lewej ręki. - Co żeś narobiła? - Zapytał od razu.
- Bliskie zderzenie z asfaltem. - Odpowiedziałam poważnie.
- Te Andrzej. - Kłos odwrócił się w stronę przyjaciela, a ja zamarłam. - Jej nie można samej zostawiać, krzywdę sobie robi!
- Jest dorosła. - Odparł drugi środkowy, który zdążył już doprowadzić się do porządku i aktualnie wstawał od zajmowanego stolika. - Niech sobie radzi. - Dodał jeszcze i nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem, wyszedł.
- Musisz mu wybaczyć. - Zwrócił się do mnie cicho Karol. - Trochę jest nie w humorze.
- Tsa, ciekawe czyja to wina. - Rzuciłam z przekąsem.
- No nie żeby coś... - Popatrzył na mnie znacząco. - Ale troszkę przegięłaś.
- Karol. - Westchnęłam patrząc na chłopaka. - Nie praw mi kazania jak Wojtek.
- Zastanów się po prostu, czy nie żałujesz. - Posłał mi pokrzepiający uśmiech. - A teraz wybacz, obowiązki wzywają.
Dopiero teraz zauważyłam, że zostaliśmy sami. Wszyscy zdążyli już restaurację opuścić.
- Jasne, nie zatrzymuję Cię. - Pomachałam mu. - Do zobaczenia później.
- Później? - Zapytał zdziwiony.
- Będę na meczu.

Pierwsze spotkanie Polaków z Lidze Światowej rozpocząć się miało o 20.25. Ich przeciwnikami mieli być Rosjanie. Poproszono mnie, abym pojawiła się na nim już o 18 i dopilnowała ostatnich poprawek.
Na 15 byłam umówiona w znajdującym się nieopodal hotelu salonie fryzjerskim. Chciałam jakoś wyglądać, a o włosy aktualnie szczegółowo zadbać nie miałam jak. Stawiłam się więc na miejscu i pozwoliłam, aby to fryzjerka zabawiła się dziś moimi przydługimi już kosmykami. Mimo wszystko je lubiłam i wizja pozbycia się ich ani trochę nie przypadła mi do gustu. Poddałam się więc zabiegowi i niecierpliwie czekałam na końcowy efekt.


Zaraz po powrocie od fryzjera zajęłam się swoim makijażem. Ciemne cienie, kreska, mocno wytuszowane rzęsy i krwistoczerwone usta. Byłam zadowolona z tego jak wyglądałam. Pozostało mi jedynie zmienić ubrania i mogłam wybywać. 
Z racji tego, że trochę czasu jeszcze miałam zamówiłam obiad i skonsumowałam go przeglądając w międzyczasie jakąś gazetę. Nie wiedziałam nawet, kiedy uciekła mi godzina. Kiedy zerknęłam na zegarek, mało nie dostałam zawału. Była już 17.20, a ja nie byłam gotowa do wyjścia. 
Czym prędzej zgarnęłam przygotowane ciuchy i biegiem rzuciłam się w stronę łazienki. Że też ja zawsze muszę zostawiać sobie wszystko na sam koniec.


Punkt 17.30 wyszłam z pokoju i trochę spokojniej ruszyłam na halę. Póki co nie miałam się czego obawiać.
Na miejscu byłam kilka minut przed czasem, ale roboty nie brakowało. A to ktoś nie podłączył któregoś z reflektorów, a to stolik nagle sam się przestawił. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik najpóźniej do 19. Wszyscy uwijali się z niesamowitą prędkością i o dziwo udało się nam zdążyć.
Lekko zasapana zajęłam miejsce, jakie przypadło mi dzisiejszego dnia. W tłumie, który z minutę na minutę starałam się odszukać znajomą sylwetkę pewnego przyjmującego. Wiedziałam, że Wojtek ma się pojawić, niestety nie dane mi było go przed meczem odszukać.

Ku uciesze znajdujących się na hali kibiców, spotkanie rozstrzygnęło się na korzyść Polaków, którzy pokonali Rosjan w szybkim, trzysetowym spotkaniu. Starałam skupić się na grze orzełków, jednak nie przychodziło mi to łatwo. Moje myśli krążyły wokół pewnego środkowego i tego, o czym zamierzałam mu powiedzieć.
Po ostatnim gwizdku na trybunach zawrzało. Każdy cieszył się jak mógł. Chłopcy ładnie podziękowali za przybycie i rozsiedli się na parkiecie. Czekało ich jeszcze rozciąganie.
Czekałam cierpliwie, aż skończą. W końcu chciałam dziś odbyć tą jakże ważną rozmowę. Siatkarze zaczęli się rozchodzić, a ja ruszyłam za dwójką środkowych. Karol z racji kontuzji w meczu nie brał udziału, ale dzielnie towarzyszył kolegom i dopingował ich ile sił w płucach.
W korytarzu prowadzącym do szatni nie było już ludzi. Szybko więc zagrodziłam im drogę i zadarłam głowę, aby spojrzeć jednemu w twarz.
- Możemy porozmawiać? - Zapytałam cicho.
- Chyba nie mamy o czym. - Uciekł wzrokiem i chciał odejść.
- Sądzę, iż jednak mamy. - Chwyciłam go za rękę. Nie mogłam odpuścić.
- To ja Was zostawię. - Odezwał się Karol i tyle go widzieli.
- Słucham. - Zapytał Wrona i cofnął się o krok zakładając ręce na piersi.
- Bo ja... - Zaczęłam niepewnie. - Chyba się pomyliłam.
- Ciekawe z czym. - Prychnął.
- Andrzej, bo ja... - Odetchnęłam i popatrzyłam mu prosto w oczy. Teraz albo nigdy. - Jestem...
- Wronka! - Pisnął ktoś za nami, a ja raptownie odwróciłam się w stronę damskiego głosu. Ku nam zmierzała niska, wytapetowana blondyneczka. Uniosłam brwi ku górze, kiedy dziewczyna dopadła chłopaka i zarzuciła mu ręce na szyję. - Wygraliście!
- Tak Nati, wygraliśmy. - Uśmiechnął się uroczo i pocałował ją mocno. Dobrze wiedział, że patrzę. Poczułam jedynie, jak moje serce rozpada się na milion małych kawałeczków. Nie mogłam się ruszyć. - Więc co chciałaś? - Zwrócił się do mnie po chwili.
- Nic. - Odparłam drżącym głosem i czym prędzej skierowałam się w przeciwną stronę.
Moje pole widzenia było znacznie ograniczone, przez cisnące się do oczu łzy. Nic więc dziwnego, że na zakręcie z kimś mocno się zderzyłam. Gdyby nie pomoc, owego ktosia, zapewne zaliczyłabym bliskie spotkanie z ziemią. Czując znajome perfumy zaszlochałam cicho i wtuliłam się w brata.
- Wojtuś... 
- Nic nie mów. - Przytulił mnie mocno i pociągnął mnie w kierunku wyjścia. 
Do końca towarzyszył nam dźwięk śmiejącej się towarzyszki Wrony.
...

Tak jak mówiłam już wcześniej, rozdział dedykuję Win. Ją obwiniajcie za coraz to nowsze problemy.
Za błędy przepraszam, nie mam siły już poprawiać.
Zapraszam także na moje TOP 10, które znajduje się w poprzednim poście, oraz do bohaterów, gdzie pojawiły się już nasze nowe postacie.
Oceniajcie i zostawcie po sobie jakiś ślad <3
W zakładce "Moja inne dzieci" pojawił się link do bloga, na którym znajdziecie wszystko co zdążyłam w ostatnim czasie stworzyć, a trochę tego jest :3
Pozdrawiam

~Azrael.

19 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! Tylko kuwa mać myślałam, że zabiję Wronkę za tą wytapetowaną blondynkę -.- Chamstwo się szerzy kurde! Jak tak można ja się pytam? Andrzej albo się ogarnie, albo nie wiem co mu zrobię! -.- Rozumiem, że Aśka wcześniej przegięła, ale żeby tak od razu sobie znaleźć jakąś laskę? I do tego całować ją na oczach Asi? -.- Brak słów.
    Już jestem ciekawa reakcji Wronki na wiadomość, że będzie tatusiem :3 :D
    Czekam na następny! :)))
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ byłam naiwna sądząc, że wszystko sobie wytłumaczą i zapanuje sielanka. W sumie dziewczyna w dużej mierze sama jest sobie winna... Sebastian okazał się nawet fajną osobą, chociaż moim zdaniem bardziej jako kandydat na przyjaciela ;) Hmmm, Karol ma rację i niestety myślę, że ona doskonale o tym wie. Myślę, że Andrzej specjalnie sobie kogoś znalazł, bo wiedziałam, że ona będzie tego świadkiem i uświadomi sobie co straciła. Teraz tylko czekać, aż Wrona się ogarnie. Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. A zatem..zabije, zakopie, odkopie, sklonuje i te klony tez zabije...
    Jak moglas?!
    Ja sie pytam...jak moglas?!
    Kuwa..wiedzialam,ze namieszasz..wiedzialam.
    Ale zeby Wrona z jakas tapeciara?!
    Tak szybko sie pocieszyl??
    Biedna Asia..dobrze,ze znowu Wojtek sie pojawil.

    Masz to naprawic...bo inaczej sie przejade do BB...to wcae nie mialo zabrzmiec groznie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz przekichane.
    Robisz to aby mnie wkurzyć?
    Policzymy się na myślach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no przecież mówiłam, nie? nie wierzyłaś? peszek :3
      na myślach nie może stać się już nic, czego bym się nie spodziewała, także wybacz ;*
      czasem spełniam groźby, rzadko ale Ty mnie do tego zmusiłaś <3

      Usuń
  5. Az ta wrona:( czekam na kolejny ☺

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja pierdole! nie komentuje! jak ty w ogóle mogłaś...?! ughhh... nienawidzę Cię!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Winka co ty chcesz zrobić no nie!
    Wrona, pojebało Cię no nie? Ale ja i tak jestem zdania, że to tylko z zazdrości, tęsknoty, prawda? No to musi być prawda! :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej!!! Co to ma być?! Jakaś laska się jeszcze wpierdziela. A Wrona przegiął. Zrobił to specjalnie.
    A mogłabyś tak pięknie ;(
    Rozdział bardzo fajny i miło się go czytało.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. No świetne :) Niech on się ogarnie w końcu.

    OdpowiedzUsuń
  10. No ale ej! Jak to Wrona znalazł sobie pocieszenie?! Chyba sobie z nas żartujesz ! On ma być z Aśką!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurwa!!!
    Czytam, czytam, brzuch boli z nerwów, jest już ten moment kiedy Asia ma wszystko powiedzieć Andrzejowi. Ale jak to przeczytałam to się załamałam.
    Andrzej z jakąś laską myślałam że się zabiję. Już miałam telefonem o ziemie rzucić, myślałam że Andrzej pobiegnie za Asią a tu dupa. Dobrze że jest Wojtek mam nadzieję że się dowie i będzie wspierał Asie, a Andrzej jak się dowie to przeprosi Asie za to zachowanie i będą razem :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja tam się cieszę z takiego obrotu sprawy, bo nie znoszę Aśki... Niech Wrona będzie z Natalią ! Bardzo dobrze jej tak, sama sobie tak zrobiła upss. xd
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Napisze krótko, zwięźle i na temat.
    KIM JEST KURWA NATI?!?!?!?!
    Dziękuję za uwagę.
    NIE pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kto to jest ta Nati?!
    Robi się bardzo ciekawie :D
    CZEKAM NA NASTĘPNY I TO JAK NAJSZYBCIEJ !

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Yyyyy. Tak tylko umarlam po przeczytaniu rozdziału.... ide się pogrzebać. ;;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KTO TO NATI?!Kuzwa. Wyjaśnij mi to!
      Nie mam żadnych zastrzeżeń.pytań.próśb.czegokolwiek. Ale kuwa! KIM ONA DO CHOLERY JASNEJ JEST?!
      Rozdział dodawaj szybko :*q

      Usuń
  16. Przyznam szczerze ze przez Ciebie ( jesli moge na "ty" jesli nie to z gory przepraszam ) zarwalam nocke, no i musze stwierdzic ze tu zostaje.. :) Blog ma genialna fabule a Ty bardzo bogata wyobraznie. Wykreowalas swietne postacie, bardzo realne, nie tak jak to zwykle bywa, zbyt idealne. Szczerze przyznam ze bardzo ocieplilas mi postac p. Wojtka. Bo w sumie ja jakos sie nim zbytnio nie interesowalam, wiec bardzo Ci za to dziekuje. :) Jestem ciekawa jak sytuacja dalej sie potoczy, no i nie ukrywam ze bardzo kibicuje p. Andrzejowi i Asi. Licze ze szybko zobacze nastepny rozdzial. Gratuluje ogromnego talentu jaki posiadasz, no i zycze duzo weny.
    Goraco pozdrawiam,
    Pelucha :)

    OdpowiedzUsuń