Życie.
Jest najwspanialszym prezentem, jaki możemy dostać od Boga. Każdy chce przeżyć je na swój koszt, na swój sposób. Popełniamy w nim błędy, cieszymy się, płaczemy. Często jednak zapominamy o tym, co jest w nim najważniejsze.W naszych czasach ludzie stali się wielkimi indywidualistami, jednostkami, które na pozór są samowystarczalne. Jest to największa bujda, jaką kiedykolwiek wymyślono. Każdy potrzebuje kogoś, z kim będzie mógł przez życie iść, w szczęściu i zdrowiu, czy smutku i chorobie. Nie to jest najważniejsze. Jedną z najbardziej cenionych rzeczy i równocześnie tą, o której najwięcej osób teraz zapomina jest miłość.
Każde z uczuć jest na jakiś sposób niezrozumiałe, niepojęte. Według mnie jednak, najtrudniejszą sztuką całego życia, jest sztuka kochania. Musimy umieć poświęcić samego siebie dla tej drugiej osoby. Ważne jest, aby to co sami czujemy było odwzajemnione. Wtedy tylko możemy poznać całe piękno oddania, ufności i szczerości. Tylko i wyłącznie wtedy, kiedy trafimy na kogoś, kto jest w stanie poświęcić dla nas tyle, ile my sami możemy z siebie dać. Tylko wtedy to uczucie jest sprawiedliwe i w 100% prawdziwe.
Miłość nigdy nie przychodzi od tak, to coś o co musimy z całych sił walczyć. Jeżeli już połączy ono dwie osoby, musimy nauczyć się naszego partnera. Poznać go całego, nie śpieszyć się.
Bo właśnie wspólne życie jest tym, co sprawia nam najwięcej problemów. Nie jest ono usłane różami i widziane przez różowe okulary. To ciągłe rozterki, chwile zazdrości, momenty szczęścia. Nie można się we wszystkim zgadzać, trzeba mieć własne zdanie, inaczej utracimy samych siebie. Zagubimy się w ścieżkach nieporozumień, niedopowiedzeń i kłamstw. A człowiek, który zgubi sam siebie nie jest nic wart.
...
Sierpień 2020
Ciepłe promienie słońca ogrzewają dość mocno moje odkryte ramię. Leżąc na kanapie, rozkoszuję się ciepłem jakie daje. Ciągłe siedzenie w domu nie wpływa tak dobrze na moje samopoczucie. Nie lubię być zamknięta w czterech ścianach, a przy moim aktualnym stanie jest to nieuniknione.
Z subtelnym uśmiechem na ustach przekręcam głowę w bok i otwieram delikatnie powieki. Moje nagłe zainteresowanie powoduje głośny śmiech dzieciaków, które zabawia aktualnie mój mąż. Piotruś i Krzysiu gonią się jak szaleni pi całym ogrodzie, na co mój małżonek reaguje kręceniem głowy. Zerka w moją stronę i puszcza mi oczko.
Czuję się spełniona. Jestem szczęśliwą matką i żoną. Nie żałuję niczego, czego w życiu dokonałam. Każda najmniejsza rzecz miała znaczenie, bo doprowadziła mnie do momentu, w którym aktualnie się znajduję.
Nasz sielankowy nastrój przerywa głośny dźwięk telefonu. Lekko się krzywiąc wstaję i kieruję się do mieszkania. W połowie drogi dogania mnie mężczyzna, z którym przez to życie kroczę.
- Kochanie, miałaś nie wstawać. - Krzywi się wypowiadając te słowa.
- Jeszcze nie umieram. - Przewracam oczami. - Lepiej nie zostawiaj ich samych.
- Przez minutę nic im się nie stanie. - Śmieje się i jak gdyby nigdy nic bierze mnie na ręce.
- Zwariowałeś! - Piszczę zaskoczona. - Puść mnie, bo jeszcze Ci się kręgosłup złamie.
- Nie przesadzaj. - Całuje mnie delikatnie w czoło. - Muszę dbać o moje księżniczki.
Kręcę głową, ale posłusznie pozwalam zanieść się do kuchni, w której odnajduję natrętnie dzwoniące urządzenie. Zerkam na wyświetlacz i uśmiecham się szeroko. W końcu ktoś przypomniał sobie, że ma siostrę.
- To Wojtek, wracaj do dzieciaków. - Mówię przeciągając palcem po dotykowym ekranie.
- Jasne. - Mruczy cicho, skrada mi całusa i ucieka na werandę.
- No kogo to moje uszy słyszą. - Rzucam i z ulgą przysiadam przed włączonym wiatrakiem.
- Asia, nie mam czasu na głupoty. - Mówi przerażony, a ja zaczynam się denerwować. - Zaczęło się cholera!
- W końcu. - Oddycham z ulgą. - I jak tam Olivia?
- Nie wiem zabrali ją na porodówkę, mi kazali zostać, ja tu zaraz osiwieję! - Jego drżący głos przyprawia mnie o mimowolny chichot.
- Spokojnie, na pewno wszystko pójdzie dobrze. Przyjechałabym Cię wspierać, no ale sam wiesz, nie dam rady teraz jechać, poza tym ten potwór nigdzie mnie nie wpuszcza! - Skarżę się.
- I bardzo dobrze, musi o Was dbać. A jak się w ogóle czujesz?
- Całkiem, całkiem. Tylko malutka nieźle daje mi popalić. - Dotykam mocno już zaokrąglonego brzucha, sama jestem na półmetku ciąży, która niestety jest zagrożona. Z tego właśnie powodu wszyscy dbają o mnie, jakbym była nieubezpieczonym granatem, no ludzie, dajcie oddychać!
- Dobrze, silna ma być po wujku. - Śmieje się Włodarczyk. - Dobra kończę, muszę się jakoś do niej dostać.
- Zadzwoń mi od razu po!
- Oczywiście. Kocham Cię siostra.
Nie daje mi szansy na odpowiedz. Z uśmiechem odkładam telefon, kiedy słyszę sygnał kończący połączenie. Tak, mój kochany braciszek zostanie za niedługo tatusiem. Olivia okazała się tą jedyną, rok temu odbył się ślub, a teraz właśnie ich rodzina się powiększa. Cieszyłam się i to bardzo, wiedziałam, że Wojtek nigdy nie poczuje się samotny, pod tym względem byliśmy swoimi przeciwieństwami. Ja czasem działałam na własną szkodę.
Jakoś doczłapałam z powrotem na zewnątrz i od razu sięgnęłam po szklankę z sokiem. Chłodna ciecz przyniosła mi odrobinę orzeźwienia.
Myślami wróciłam do dnia, który wszystko zmienił.
Wrzesień 2015
Spokojny wieczór zapowiadał się nader dobrze. Niecierpliwie czekałam, aż Tomek wróci z pracy. Przygotowałam dobrą kolację, zapaliłam świeczki. Punkt 19 mój chłopak zjawił się w domu. Z uśmiechem wygładziłam czarną sukienkę i podeszłam do niego, kiedy pojawił się w salonie.
- A z jakiej to okazji? - Zapytał obejmując mnie czule.
- Bez okazji. - Ucałowałam go w policzek. - Zrobiłam Twoje ulubione spagetti.
- Jesteś najlepsza! - Zaśmiał się prowadząc mnie w stronę stołu.
Zasiedliśmy wspólnie do kolacji, przy której omawialiśmy ostatnio odbytą wycieczkę. Jaśmowicz porwał mnie w Bieszczady, w których mogłam w spokoju odpocząć. Było to idealne miejsce na długie spacery, na które wtedy dawałam jeszcze radę chodzić. Było idealnie.
- Kochanie, musimy porozmawiać. - Oznajmił mój partner po sprzątnięciu stołu.
- Jasne. - Uśmiechnęłam się i podążyłam za nim w kierunku sofy.
- Posłuchaj, dużo ostatnio myślałem. - Odetchnął zdejmując marynarkę. - O tym co nas łączy, co oboje czujemy i doszedłem do jednego bardzo ważnego wniosku. Powinniśmy dać sobie spokój, to i tak nie ma przyszłości. - Jego słowa zaszokowały mnie na tyle, że nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. - Nie miej mi tego za złe, kocham Cie i gdybym mógł to spędziłbym z Tobą całe życie. Niestety co bym nie robił, Ty i tak nie będziesz w stanie pokochać mnie, oddałaś już komuś swoje serce i jest to ktoś, z kim będziesz szczęśliwa, ponieważ on także odwzajemnia to uczucie. Żałuję, że nie jestem to ja, ale życie pisze różne scenariusze i najwyraźniej nasze drogi mają się tylko przeciąć, nie podążają w tym samym kierunku. - Odgarnął mi z twarzy zabłąkany kosmyk. - Proszę więc, żebyś mi wybaczyła to co zrobiłem. Wiem, że tylko tym sposobem pozwolisz sobie pomóc, inaczej nikt inny nie mógłby popchnąć Cię w kierunku szczęścia.
Nic z tego nie rozumiałam. Siedziałam jak sparaliżowana i słuchałam tego, co wygadywał. Miliony pytań kłębiły mi się w tym momencie w głowie, lecz dopiero kiedy chłopak pocałował mnie delikatnie i poszedł otworzyć komuś drzwi zdołałam opanować się w minimalnym stopniu. Trzeźwość umysłu wróciła, kiedy obok mnie pojawił się nie kto inny jak On.
- Skąd wiedziałeś? - Zapytałam słabym głosem.
- To nie ważne. - Przytulił mnie mocno. - Pozwól sobie być szczęśliwą, zresztą nie tylko o sobie powinnaś myśleć. Macie dużo do wyjaśnienia.
Po tych słowach opuścił pomieszczenie, a ja zostałam sam na sam z człowiekiem, o którym tak usilnie starałam się przez ostatnie tygodnie zapomnieć. Zerknęłam na niego przestraszona i szybko spuściłam głowę.
- A więc to prawda? - Przerwał panującą między nami ciszę.
- Zależy o co pytasz. - Wskazałam mu miejsce obok.
- To moje dziecko? - Wskazał na mój brzuch.
Kiwnęłam głową i mimowolnie ułożyłam na nim dłoń, pod którą momentalnie poczułam ruch.
- To bliźniaki. - Uświadomiłam go z uśmiechem.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - Zapytał nieźle zdziwiony.
- A co miałabym Ci powiedzieć? - Popatrzyłam mu w oczy. - Chciałam wszystko naprawić wtedy w Krakowie, ale pojawiła się Natalia, a Ty... Nie byłeś sobą.
- Przepraszam. - Kucnął obok mnie i położył dłonie na moich biodrach. - Wszystko spieprzyłem.
- To moja wina, nie Twoja. - Dotknęłam niepewnie jego policzka. - Gdyby nie ja wszystko potoczyłoby się inaczej.
- Tak, Twoje mądre pomysły... Zgadzam się. - Zażartował.
- Ej! - Oburzyłam się. - Całkiem bez winy nie jesteś.
- Dobrze, mądralo. - Zaśmiał się. - A teraz mam dla Ciebie bardzo poważną propozycję.
- Zaczynam się bać.
- Nie musisz. - Uśmiechnął się niepewnie i wyszukał w kieszeni małego pudełeczka. Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi, dopóki nie ukazał mi jego wnętrza. Widok pierścionka przyprawił mnie o zawrót głowy. - Wyjdź za mnie. - Poprosił.
- Zwariowałeś.
- Tak, ale na Twoim punkcie.
Potem wszystko potoczyło się w zawrotnym tempie. Poród, ślub, kolejne dziecko. Miałam wrażenie, jakby był to sen, z którego boję się obudzić, gdyż jest zbyt piękny. Na szczęście to prawda, mam ich, tylko to się liczy.
- I co chciał Twój kochany braciszek? - Obok mnie pojawił się Wrona.
- Dziecko mu się rodzi. - Uniosłam kąciki ust do góry, kiedy przyciągnął mnie do siebie. - Cieszę się, że Was mam.
- To ja się cieszę, że dałaś mi szansę. - Pocałował mnie w skroń.
- Tym potworkom dziękuj. - Kiwnęłam w stronę dzieciaków.
To chyb one wybrały nas i to dzięki nim jesteśmy dziś razem. Ja zawalczyłam o swoje, zaryzykowałam, ponieważ nie mogłam już stracić nic cenniejszego. To była dobra decyzja.
KONIEC
...
Tym oto sposobem kończymy historię Joanny Włodarczyk i Andrzeja Wrony.
Nie powiem, ciężko pisze mi się to pożegnanie, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy.
Dziękuję Wam za te 52 tyś. wyświetleń, za te 275 komentarzy, za 32 obserwatorów.
Jesteście wielcy i dlatego każdemu z osobna dedykuję ten epilog.
Po raz już ostatni pragnę poprosić Was o komentarz. Pokażcie ile Was tutaj było, opiszcie to co Wam się podobało, a co nie. Czekam na krytykę, bo wiem ,że są rzeczy, które na pewno irytowały. Zwykła buźka.
A teraz pozwolę sobie podziękować kilku wyjątkowym osobom, bez których tego opowiadania by nie było.
lemurek79 : To właśnie jej powinniście dziękować najbardziej, dzięki niej piszę, to ona wciągnęła mnie w cały ten bloggerski świat, za to z całego serduszka dziękuję <3
Winka : Twoje groźby, wzdychania kiedy było okej i wszystko co tutaj pozostawiłaś na długo zostaną w moim serduszku. Tak jak chciałaś, jest happy end, zadowolona? <3
Em. : Em, oj Em. Możesz sobie nie zdawać sprawy, ale wielokrotnie podnosiłaś mnie na duchu :)
strangebeat 3 : z Twoją opinią także niezmiernie się liczę, dziękuję że byłaś, że wspierałaś, że wytrwałaś :*
Daria - Siatkówka : szacun, że dajesz radę być na bieżąco na wszystkim co moje :D zawsze jako pierwsza obserwujesz, także wiedz, iż jestem tego świadoma :)
~Pyskata~ : kochanie moje i o Tobie zapomnieć nie mogę :D wieczne opieprze na gg, za to właśnie Cię uwielbiam ;*
Dit Te : oj Ty wiesz, że w moim serduszku masz miejsce specjalne, jak zauważyłam jesteś tutaj od rozdziału 2, bardzo dziękuję <3
i oczywiście gorące podziękowania dla mojego najwierniejszego czytelnika!
Agnieszka Nowak : tak Aguś, byłaś tutaj chyba od początku, to na Twój komentarza zawsze czekałam z utęsknieniem, bo jeżeli Tobie się podoba, to znaczy, że jest dobrze :) dziękuję, że byłaś
Jest Was naprawdę za dużo, żebym o każdym miała coś napisać. Po prostu DZIĘKUJĘ!
Już po raz ostatni tutaj, Wasza
~DarkFace.